Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Skoki narciarskie Ruka 2021 - Podsumowanie weekendu w Ruce - Jak poszło Polakom? - Kto wygrał konkursy? - Puchar Świata

Emil Riisberg

28/11/2021, 20:52 GMT+1

Minął tydzień, nie zmieniło się nic. Polscy skoczkowie dalej prezentują się poniżej oczekiwań i możliwości. Słaby start sezonu z Niżnego Tagiłu kontynuowali w fińskiej Ruce, gdzie poszło im równie kiepsko. Znów tylko po dwóch zawodników Michala Doleżała było w stanie znaleźć się w czołowej "30", zarówno konkursu sobotniego, jak i niedzielnego.

Foto: Eurosport

W Rosji za pierwszym razem do drugiej serii awansowali Kamil Stoch i Dawid Kubacki, za drugim razem Andrzej Stękała i Piotr Żyła. W Finlandii miało być lepiej.
Miało być, ale nie było. Sobota na Rukatunturi zwiastowała jednak cień pozytywów. Do drugiej serii nie awansowali co prawda 33. Kubacki, 38. Stękała, 47. Wolny oraz 37. Aleksander Zniszczoł, ale Żyła (131 oraz 120,5 m) zajął miejsce 23., zaś najlepszym z Biało-Czerwonych okazał się Stoch, który zachwycił zwłaszcza w piątkowych kwalifikacjach - 141 metrów.
W samych zawodach to już nie było to. Trzykrotny mistrz olimpijski poleciał 134 metry w pierwszej serii, 128 metrów w drugiej i w obliczu utrudniającego zawodnikom rywalizację silnego wiatru udało mu się mimo wszystko zająć ostatecznie ósme miejsce.
Ambicji jednego z najlepszych zawodników w historii tej dyscypliny to jednak absolutnie nie zaspokajało - widać to było zwłaszcza po drugim skoku, po którym Stoch jedynie rozłożył ręce i rzucił coś pod nosem. Niepokój i niepewność rosły.

Kobayashi zakażony

W rywalizacji, której zawodnicy Doleżala okazali się tłem, rządził zdobywca Kryształowej Kuli sprzed dwóch lat.
Ryoyu Kobayashi osiągnął 138,5 oraz 143 metry.
Znów zaimponował świetną formą i stylem, których jednak na zakończenie weekendu nie uświadczyliśmy.
U Japończyka podczas regulaminowych testów wykryto zakażenie koronawirusem, przez co czeka go obowiązkowa, dziesięciodniowa izolacja w Finlandii.
Poskutkuje ona absencją nie tylko w Ruce, ale także podczas kolejnych konkursów, rozgrywanych już w grudniu w Wiśle.

Coś ewidentnie nie gra

Niedziela nie tylko nie przyniosła przełamania złej serii, ale ją kontynuowała i wręcz pogłębiła. Tym razem żadnemu z naszych rodaków nie udało się bowiem znaleźć w czołowej dwudziestce.
Trudno powiedzieć, co szokuje bardziej - 121,5 metra Stocha czy 125,5 metra Kubackiego. Obu w finale zawodów zabrakło. Podobnie jak i Zniszczoła, który zastąpił zakażonego Klemensa Murańkę, lecz nie zrobił tego w wybitnym stylu i konkurs zakończył szybko.
Na placu boju pozostali więc Wolny i Żyła. Pierwszy poleciał kolejno 130 i 132 metry, dzięki czemu był 23. i udało mu się w końcu w tym sezonie zapunktować.

Miał iść do jeziora. I poszedł

Historia Żyły jest bardziej złożona. W pierwszej serii poleciał znakomite 140 metrów i wskoczył nawet na półmetku do pierwszej dziesiątki, dokładnie na 9. miejsce. Nie spodziewał się jednak zapewne, co przyniesie dalsza część rywalizacji.
W trudnych, loteryjnych warunkach końcowej serii wylosował bowiem najgorzej jak tylko mógł. Przy niekorzystnym wietrze, z którego nie dało się odlecieć, osiągnął raptem 112 metrów i spadł na 27. pozycję.
Pech ten ewidentnie siedział mu w głowie, gdyż gdy po konkursie miał okazję zamienić kilka słów z reporterem Eurosportu Kacprem Merkiem, zaskoczył pewnie także i samego rozmówcę.
Rozsierdzony mistrz świata z Oberstdorfu nie powiedział nic konkretnego, poza tym, że "idzie do jeziora", do którego miał wskoczyć i ochłonąć po emocjonującym dniu.
Jak powiedział, tak zrobił - niedługo potem na Instagramie skoczka znalazło się nagranie z mroźnej kąpieli w jednym z fińskich akwenów.

Rekordowa nota Laniska

I tak też kolejny raz, gdy Polska musiała ekscytować się pobocznymi historiami, powody do radości miała inna nacja. Tym razem Słowenia. Anże Lanisek pierwszy raz w karierze wygrał konkurs Pucharu Świata, a dokonał tego w dużej mierze dzięki wybornej próbie z pierwszej serii.
Poleciał wówczas aż 147 metrów, zaledwie pół metra od rekordu skoczni Stefana Krafta z 2017 roku. Dostał za swoją próbę jedną dwudziestkę, czyli perfekcyjną ocenę od sędziów, a całościowo złożyło się to na rekordową jak na skocznię dużą notę ogólną 170,1 pkt. Drugi w sobotę Lanisek wskoczył też przy okazji na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Teraz Polska

Teraz Puchar Świata przenosi się do Polski. Może przed własną publicznością w Wiśle Biało-Czerwonym uda się przełamać na dobre.
Autor: mb/po / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama