Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Skoki narciarskie Klingenthal 2021: wyniki i relacja - niedzielny konkurs Pucharu Świata

Emil Riisberg

12/12/2021, 16:38 GMT+1

To nie był najlepszy konkurs Pucharu Świata dla polskich skoczków narciarskich. Tylko jeden z nich - Piotr Żyła zdołał awansować do serii finałowej, gdzie zajął 14. miejsce. Ostatni raz do podobnej sytuacji doszło blisko 5 lat temu. Niedzielne zawody wygrał Japończyk Ryoyu Kobayashi. Niezwykłe było to, że za jego plecami usadowiło się aż pięciu Norwegów.

Foto: Eurosport

Jeszcze przed niedzielnymi kwalifikacjami polskich kibiców zasmuciła wiadomość o chorobie Kamila Stocha. Lider polskiej kadry ma silne zapalenie zatok i po konsultacji z lekarzem sztab szkoleniowy podjął decyzję o wycofaniu go ze startu.
Wielka szkoda, bo przecież dzień wcześniej Stoch po raz pierwszy w tym sezonie stanął na podium Pucharu Świata.
Do niedzielnego konkursu awansowało trzech Polaków - Piotr Żyła, Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł. Kibice liczyli, że poprawią swoje wyniki z kwalifikacji.
Na początku zawodów skoczkowie startowali z 18. belki startowej. Wiatr nie sprawiał wielkich problemów, ale za to padał śnieg z deszczem. To spowodowało, że kolejni zawodnicy nie osiągali dużych prędkości na rozbiegu, a potem męczyli się na progu i w powietrzu. Nawet kilku faworytów nie poradziło sobie z takimi warunkami.
Jako pierwszy z Polaków zaprezentował się Wąsek, który uzyskał 121 metrów. Początkowo wydawało się, że taki wynik nie da mu awansu do serii finałowej. Z każdą kolejną zepsutą próbą rywali Wąsek mógł jednak mieć nadzieję, że uda mu się wejść do finału.
Niestety, w pewnym momencie z Klingenthal dotarła informacja, że linkW ten sposób prysły wszelkie nadzieje na udany występ.
Po niedzielnych zawodach dobrym humorem nie tryska z pewnością także Zniszczoł. On co prawda nie miał problemów ze sprzętem, ale za to skoczył bardzo słabo. 110,5 metra i łączna nota 81,2 pkt - to był fatalny występ. W jego wypadku od razu było wiadomo, że o awansie nie ma mowy.
Tak więc ostatnie nadzieje polscy kibice wiązali z Żyłą. Wiślanin zdołał awansować do serii finałowej, ale to była jedyna dobra informacja. Żyła skoczył tylko 124 metry, do tego w powietrzu mocno nim bujało, więc i not za styl nie miał rewelacyjnych. Po skoku było widać, że ma skwaszoną minę. Do finału dotarł na 14. pozycji.
Po raz pierwszy od lutego 2016 roku zdarzyło się, że tylko jeden Polak awansował do drugiej serii zawodów Pucharu Świata. Miało to miejsce w Ałmatach, a 30. miejsce zajął wówczas Dawid Kubacki.
Po pierwszej serii w Klingenthal prowadził Japończyk Ryoyu Kobayashi, który uzyskał 129,5 metra. Za nim plasował się Norweg Halvor Egner Granerud - 128 m i 0,9 pkt straty. Trzecie miejsce zajmował Daniel Andre Tande (130,5 m).
Sensacją były fatalne próby najlepszych Niemców. W finale nie znalazł się Markus Eisenbichler (40. lokata), a lider Pucharu Świata Karl Geiger był dopiero 29. Problemem mogła być struktura nart, na jakich skaczą nasi zachodni sąsiedzi. W czołówce z kolei aż roiło się od Norwegów.
Po pierwszej serii, niezbyt efektownej serii, jury zawodów zdecydowało się na podwyższenie belki startowej z 18 na 22. Odległości oczywiście znacznie się zwiększyły, co wpłynęło na atrakcyjność konkursu.
Dalej skoczył także Żyła. Polski jedynak w finale wylądował na 129 metrze. Dzięki temu utrzymał 14. pozycję. To jego najlepsze miejsce w tym sezonie Pucharu Świata. Oby z każdym kolejnym konkursem było jeszcze lepiej.
Zawody wygrał Japończyk Kobayashi, który skoczył 139 metrów. Za nim było aż pięciu Norwegów: Tande (skoczył 141,5 metra i przegrał o 2,6 pkt), Marius Lindvik, Robert Johansson, Granerud i Johann Andre Forfang.
Autor: dasz/TG / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama