Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Skoki narciarskie Klingenthal 2019: Ryoyu Kobayashi wygrał w Klingenthal. Wyniki konkursu indywidualnego

Emil Riisberg

15/12/2019, 16:48 GMT+1

Czołówka konkursu w Klingenthal uciekła polskim skoczkom. Piotr Żyła był dziewiąty, a Kamil Stoch dziesiąty. Pierwszy raz w sezonie wygrał ten, który zachwycał w poprzednim - Japończyk Ryoyu Kobayashi.

Foto: Eurosport

W sobotę było wyśmienicie. Polska czwórka - Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Jakub Wolny - skakała równo i daleko, stąd pewne zwycięstwo w konkursie drużynowym. Niemiecka miejscowość Klingenthal po raz kolejny okazała się szczęśliwa. Polska drużyna trzy lata temu, jeszcze pod skrzydłami Stefana Horngachera, wygrała tu swoje pierwsze zawody w historii.
Przed niedzielą powiało więc optymizmem, tak potrzebnym, bo polscy skoczkowie na starcie sezonu indywidualnie dotąd nie rozpieszczali. Po czterech startach żadnego nie ma w czołowej dziesiąte klasyfikacji generalnej.

Polacy przeciętnie w pierwszej serii

W niedzielę nieźle było już w serii próbnej. Kubacki i Żyła doskoczyli do najlepszej piątki. W samym konkursie jednak znów, jak tydzień temu w Niżnym Tagile, było blado. Z szóstki Polaków do serii finałowej nie dostał się Maciej Kot, który uplasował się na pierwszym miejscu poza trzydziestką z prawem dalszego skakania. Do szczęścia zabrakło mu 0,1 pkt.

Reszta reprezentacji poleciała za krótko, żeby myśleć nie tyle o zwycięstwie, co nawet podium. Żyła był dziesiąty (129,5 m), Stoch - jedenasty (128,5), Kubacki - piętnasty (126,5), a Wolny i Klemens Murańka na półmetku musieli zadowolić się dwoma ostatnimi punktowanymi lokatami. Żyle i Stochowi do trzeciego miejsca brakowało ponad siedmiu punktów.
Przed drugą serią w najlepszej pozycji wyjściowej był dominator z ubiegłego sezonu Japończyk Ryoyu Kobayashi. Odległość 136,5 m dała mu ponad pięć punktów zapasu nad austriacką grupą pościgową - Philippem Aschenwaldem, Stefanem Kraftem i Gregorem Schlierenzauerem. Kobayashi w tym sezonie jeszcze nie wygrał, jakby dopiero się rozkręcał. Blisko było tydzień temu w Rosji, w Niżnym Tagile również prowadził po pierwszej serii, ale w kolejnej się pogubił i spadł na trzecie miejsce.
- Ja naprawdę już dobrze skaczę - zapewniał wtedy.

Poobijany Norweg

W pierwszej części konkursu powiało grozą, gdy nieszczęśliwie wylądował Thomas Aasen Markeng. Norweg upadł, przez kilka minut się nie podnosił. Trenerzy i inni zawodnicy kręcili głowami, obserwowali wszystko z niedowierzaniem. Skończyło się na strachu. Gdy go opatrzono, trafił na nosze, ale szczęśliwie obyło się bez transportu do szpitala.
Interesujące, że Markeng znalazł się nawet na liście startowej finałowej serii, choć uzbierał mniej punktów od Wolnego, który był 30. Zgodnie z przepisami skoczek, który upadł, a który uzyskał minimum 95 proc. długości lidera, ma prawo udziału w finale. Norweg wylądował na 131. metrze, Kobayashi pięć i pół metra dalej. Prawo do skoku więc miał, ale był na tyle poobijany, że z niego nie skorzystał.

Żyła i Stoch wskoczyli do dziesiątki

Najlepsza polska trójka się poprawiła. Kubacki, Stoch i Żyła solidarnie przekroczyli granicę 130 metrów w drugiej serii, ale nie skoczyli na tyle daleko, bo zagrozić czołówce. Najlepszy z nich okazał się ten trzeci. Zawodnik z Wisły uzyskał 133,5 m, miał nerwowe lądowanie, ale załapał się do czołowej dziesiątki - skończył na 9. miejscu.
Stoch po próbie na 132 m musiał zadowolić się dziesiątą lokatą. Kubacki (131) - czternastą.

Żelazne nerwy Kobayashiego

Została walka o podium.
Kraft powtórzył odległość sprzed kilkudziesięciu minut. 134,5 m dało mu prowadzenie.
Aschenwald odpowiedział krótszym o dwa metry skokiem i wyleciał z podium. Kraft wciąż był liderem. Czekał na to, co zrobi Kobayashi.
Japończyk nie zawiódł. 134 m dało mu zwycięstwo. Pierwsze w sezonie i 14. w karierze. Trzeci był Norweg Marius Lindvik.
Kobayashi objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
Autor: twis / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama