Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Skoki narciarskie. Daniel Andre Tande zdradził traumatyczną historię sprzed lat

Emil Riisberg

02/12/2019, 18:52 GMT+1

Daniel Andre Tande opowiedział na antenie norweskiej telewizji TV2 najmroczniejszą historię z jego życia, historię śmierci młodszego brata. Lider Pucharu Świata dopiero po dwóch latach był w stanie zdradzić, co spowodowało jego emocjonalny wybuch tuż po zdobyciu mistrzostwa świata w lotach z 2018 roku.

Foto: Eurosport

Do wstrząsającej historii w rodzinie skoczka doszło we wrześniu 2017 roku. Mający wówczas 18 lat Hakon-Kristoffer Tande targnął się na swoje życie. Kilka miesięcy później jego starszy brat osiągnął największy sukces w karierze, który przyjął ze łzami w oczach. Wydawało się, że były to łzy szczęścia.

Płacz w szatni

Za niepohamowanym wzruszeniem najlepszego lotnika świata nie stała duma z osiągnięć czy ulga. Tande nie był w stanie poradzić sobie ze śmiercią brata, którego w momencie największej w karierze chwały bardzo mu brakowało. Ceremonia medalowa wówczas znacząco się opóźniła, telewizja NRK czekała na wywiad ze świeżo upieczonym mistrzem świata, lecz ten przez dłuższy czas nie odważył się pokazać przed kamerami.
- Siedziałem w szatni i płakałem. Pierwszy raz tak mocno zatęskniłem za bratem. Chciałem, żeby był tam ze mną - wspominał traumatyczne chwile w programie "Vart lille land" w towarzystwie matki oraz siostry.

Mieli być jak bracia Hautamaeki

Dwa lata po dramacie norweska rodzina opowiedziała także, jak tamta historia wpłynęła na dalsze, dramatyczne losy dziś 25-letniego reprezentanta kraju.
- Dzieciństwo to miły okres w naszych życiach. Jeździliśmy z tatą po całej Norwegii, rywalizowaliśmy w zawodach. Hakon skakał na skoczniach K-10, ja na K20 lub K40. Gdy byliśmy młodzi, chcieliśmy być jak bracia Hautamaeki (fińscy skoczkowie Matti oraz Jussi). Chcieliśmy być kolejnymi braćmi, którzy rywalizowaliby w Pucharze Świata. Niestety, nigdy do tego nie dojdzie - mówił.
W kolejnych miesiącach problemy starszego z braci Tande tylko się pogłębiały. W maju 2018 roku zachorował na zespół Stevensa-Johnsona, chorobę z pogranicza immunologii i dermatologii. Jego stan był tak poważny, że sam obawiał się o własne życie. W lutym tego roku przez kontuzję kolana stracił mistrzostwa świata w Seefeld. Gdy w wakacje doszedł już do siebie, znów doznał kontuzji tego samego kolana i z treningów wypadł na sześć tygodni. Po wszystkim przeszedł jeszcze poważną grypę.

Zdecydowany lider

- Zaczęło się od zwykłego przeziębienia, na które lekarz przepisał mi antybiotyk, a ja czułem się tylko gorzej. Pewnego ranka wpadłem w panikę, gdy spojrzałem w lustro, a moje usta były pokryte jedną wielką raną. Miałem bardzo poważne problemy z oddychaniem - opowiadał na antenie norweskiej stacji.
Tande w końcu wychodzi na prostą, czego jego starty w tym sezonie są najlepszym potwierdzeniem. Wygrał oba z rozegranych w tym sezonie konkursów Pucharu Świata i jest liderem wyścigu po Kryształową Kulę.
Autor: mb/TG/kwoj / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama