Puchar Świata w skokach narciarskich na żywo w TVN, Eurosporcie i w Playerze

Z powodu złych warunków w Innsbrucku, które spowodowały, że wtorkowy konkurs na Bergisel został przeniesiony na środę, najlepszych skoczków świata czekało istne zatrzęsienie lotów w Bishosfchofen.

Mocny początek

W małym austriackim miasteczku rywalizowali bowiem od środy do niedzieli, z przerwą tylko w piątek.

I poprzednie kilka dni, a także ogólnie cały bieżący sezon Pucharu Świata nie napawał wielkimi nadziejami na sukces w drugiej w tym sezonie "drużynówce". A Biało-Czerwoni, bez pozbawionego formy i błysku Kamila Stocha, zaskoczyli w niedzielę wszystkich. Zapewne także samych siebie.

Wszystko zaczęło się od bardzo dobrego skoku Piotra Żyły - 129,5 metra i mocny start, który zapowiadał, że ten konkurs nie musi wyglądać jak większość z tego sezonu.

TAK RELACJONOWALIŚMY KONKURS

Stękała tylko metr krócej

W kolejnej rundzie na belce usiadł Andrzej Stękała. Poleciał równie dobrze, w równie przyzwoitym stylu i wylądował tylko metr bliżej od starszego kolegi z reprezentacji. Co istotne, Polacy w tamtym momencie, po pierwszej ćwiartce zawodów, zajmowali drugie miejsce w stawce.

1/4 konkursu za nami, a tu#ZimaJestNasza#skijumpingfamily#Bischofshofenpic.twitter.com/AGSctcsZIf

— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) January 9, 2022

Kubacki świetnie, ale rywale jeszcze lepiej

W trzeciej rundzie zaprezentował się Paweł Wąsek - 127,5 metrów pozwalało wierzyć, że dobra dyspozycja zostanie podtrzymana. Pierwszą serię zwieńczył Dawid Kubacki, który z kadrowiczów poleciał najlepiej.

133,5 metra w świetnym stylu ostatecznie, ze względu na świetne próby liderów innych reprezentacji, dawało naszym zawodnikom niższe, ale wciąż wysokie, czwarte miejsce. Z około 12 punktami straty do liderującej Austrii i realnymi nadziejami na podium.

Krew poczuł tylko "Wewiór"

I faktycznie już pierwszym skokiem drugiej serii dało się odczuć, że zawodnicy Michala Doleżala mogli zwęszyć szansę na pierwsze w tym sezonie polskie podium, które nie należałoby do Stocha. Żyła w kapitalnych warunkach poleciał równie dobrze - 135,5 metra na tamten moment pozwoliło Polakom wskoczyć na trzecią pozycję.

Niestety formy nie podtrzymał Stękała, który osiągnął zaledwie - zważywszy na polskie standardy tego dnia - 125 metrów. Po jego próbie Biało-Czerwoni powrócili na czwarte miejsce, ale już ze stratą 13 punktów do pozycji trzeciej.

I tak, i nie.

3/4 konkursu za nami.#ZimaJestNasza#skijumpingfamily#Bischofshofenhttps://t.co/2EINmiTjN5pic.twitter.com/yvxAsJWDQG

— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) January 9, 2022

Mocna Austria, pechowa Słowenia

Wraz ze skokiem Wąska i przede wszystkim kapitalną dyspozycją jego rywali stało się niemalże jasne, że podium w Bischofshofen nie będzie. 22-latek wylądował na równo 130. metrze i po jego próbie Polacy zajmowali piąte miejsce. Z coraz mniejszymi nadziejami na pierwszą trójkę.

I gdy powietrze już zeszło, Kubacki dostosował się trochę do niższego poziomu kolegów. 126,5 metra bez większej wiary w sukces. Polacy utrzymali więc pozycję piątą, trochę w tle do walki o podium.

Wygrali na spokojnie Austriacy przed Norwegami i Japończykami. Zwycięzcy przed własną publicznością prezentowali się bardzo dobrze i powtarzalnie, w zespole nie mieli właściwie słabych punktów. Dzięki niedzielnej wygranej objęli też prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Narodów, wyprzedzając szóstych w konkursie Niemców.

O pechu mówić mogą czwarci Słoweńcy, którym tego dnia do podium zabrakło zaledwie 0,2 punktu.

W kolejny weekend Puchar Świata przenosi się do Zakopanego. Transmisje ze stolicy Tatr w Eurosporcie i player.pl