Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Kto za Horngachera? Kandydatami Doleżal, Stoeckl, Schuster i Pointner

Emil Riisberg

15/03/2019, 13:21 GMT+1

Stefan Horngacher wciąż nie ogłosił, czy zostanie w Polsce, czy obejmie niemiecką kadrę skoczków. W Polskim Związku Narciarskim czekają i dyskutują nad jego następcami. Jak dowiedział się eurosport.pl, kandydatów jest czterech. Tyle nazwisk wymieniono na zebraniu zarządu PZN. Michal Doleżal, Alexander Stoeckl, Werner Schuster i Alexander Pointner - czy któryś z nich będzie trenerem polskich

Foto: Eurosport

- Cały czas trwają rozmowy z niemiecką federacją. Nie są posunięte na tyle daleko, żeby można było mówić o porozumieniu. Ale ich przebieg jest pozytywny - wyznał niedawno na antenie telewizji ARD austriacki szkoleniowiec.

Horngacher przejmie reprezentację Niemiec?

Horngacher opowiada o tym otwarcie. To żadna tajemnica, że Niemcy widzą w nim kolejnego trenera reprezentacji. Ich obecny - Werner Schuster - zapowiedział, że odejdzie po zakończeniu sezonu.
Ofertę z Niemiec Horngacher otrzymał, ponoć bardzo dobrą. Z decyzją zwleka.
- Tu nie chodzi o pieniądze. Nie wiem, czy Schuster zarabia tyle, ile u nas Horngacher. On ma w Polsce wszystko, każde jego zachcianki były spełniane, jeśli chodzi o warunki do treningu. Na pewno w nowej reprezentacji będzie miał trudniej. Kwestia jest inna. Jego żona i dzieci mieszkają w Niemczech, dlatego bije się z myślami - mówi w rozmowie z eurosport.pl Marek Pach, trener skoków i jednocześnie członek zarządu PZN.

Doleżal, Stoeckl, Schuster i Pointner - PZN ma plan "B"

Działacze cierpliwie czekają. Horngacher ma się określić w Planicy, gdzie w przyszłym tygodniu odbędą się ostatnie konkursy Pucharu Świata. Ale szykują plan "B", zakładający współpracę z nowym szkoleniowcem.

W czwartek podczas zarządu PZN dyskutowano nad czterema kandydaturami. Najdłużej o Michalu Doleżalu, czeskim asystencie Horngachera. W ten sposób zachowana zostałaby ciągłość pracy, bez przeprowadzenia rewolucji. Doleżal, jak usłyszeliśmy w związku, nigdzie się nie wybiera, podobnie jak pozostali członkowie sztabu kadry.




Ze skoczkami mógłby pracować także Schuster. Doszłoby więc do intrygującej wymiany w polskiej i niemieckiej reprezentacji. 49-letniemu Austriakowi sukcesów nie brakuje. Jego zawodnicy zdobywali mistrzostwo świata (Severin Freund i Markus Eisenbichler), złoto olimpijskie (Andreas Wellinger) czy Kryształową Kulę (Freund). Drużyna też kolekcjonowała tytuły - również te najcenniejsze - na igrzyskach.

Innym kandydatem jest Alexander Stoeckl, też Austriak, pracujący od 2011 roku z norweskimi zawodnikami. I jego lista sukcesów jest długa. Wracał z medalami z największych imprez. Na zeszłorocznych igrzyskach w Pjongczangu Norwegowie wywalczyli złoto w drużynie.


W PZN padło także nazwisko Alexandra Pointnera, pozostającego aktualnie bez pracy. Od 2004 do 2014 roku zarządzał austriacką kadrą. To on przyczynił się do wielkich osiągnięć Thomasa Morgensterna czy Gregora Schlierenzauera, którzy w swoim fachu zdobyli wszystkie najważniejsze trofea.

Później Pointner odciął się od sportu. Przeżył rodzinną tragedię. Pod koniec 2015 roku zmarła jego 17-letnia córka Nina, pozostająca przez długie miesiące w śpiączce farmakologicznej po nieudanej próbie samobójczej.

Austriak wpadł w depresję, powoli jednak wychodzi na prostą. Na ostatnich mistrzostwach świata w Seefeld był telewizyjnym ekspertem Eurosportu. - Moja rodzina ma za sobą trudne cztery lata. Zresztą dalej jest ciężko. Nasza córka zmarła w grudniu 2015 roku. Człowiek zdaje sobie wtedy sprawę, że sport nie jest najważniejszą sprawą w życiu, że to nie wszystko. Musieliśmy być w takim czasie razem, żeby być silnym. To było i wciąż jest najważniejsze - mówił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" 48-letni trener.

"Nie ma nerwowej atmosfery"

Horngacher i tak jest kandydatem numerem jeden. - Nie ma żadnej nerwowej atmosfery, o czym pisano w mediach. Do jego sytuacji podchodzimy ze zrozumieniem, on podejmie decyzję. Jeśli wyrazi chęć pozostania, przedłużymy umowę do igrzysk w Pekinie w 2022 roku. Dogadamy się pewnie w dwa dni - twierdzi Pach.

I dodaje: - On bardzo dużo zrobił dla nas, też sam sporo zawdzięcza Polsce, w końcu pracując tu awansował w hierarchii trenerskiej.

Bo Horngacher prawdziwą szansę dostał w Polsce. Wcześniej, w Niemczech, prowadził kadrę B i był asystentem Schustera. W marcu 2016 roku objął wypaloną reprezentację po Łukaszu Kruczku. Polskich skoczków od razu oczarował. Trafił do ich głów, wzbudzał naturalny autorytet. Przekonał do ciężkiej pracy połączonej z odpowiednią regeneracją i przy wykorzystaniu nowoczesnych technologii.

50 na 50

Efekty były imponujące. Polskie skoki przestały być teatrem jednego aktora. Owszem, Kamil Stoch dalej zdobywał tytuły, ale medale MŚ trafiły również do Piotra Żyły (brąz w 2017) oraz Dawida Kubackiego (złoto w 2019). Cała reprezentacja zrobiła ogromny postęp. Z mistrzostw globu przywiozła złoto, a z igrzysk olimpijskich brąz. Sukcesy dotąd niespotykane.


- Horngacher jest najlepszy na świecie. Współpraca układa się doskonale. To właściwy człowiek na właściwym miejscu - podkreślał w zeszłym roku w TVN24 Stoch.

Czy zatem Austriak zostanie? - Trudno powiedzieć. Szanse oceniam pięćdziesiąt na pięćdziesiąt - odpowiada Pach.

Gdyby jednak Horngacher odszedł, nazwisko nowego trenera Biało-Czerwonych poznamy najpóźniej w kwietniu.
Autor: Krzysztof Zaborowski / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama