Wobec historii Stękały w tym sezonie trudno przejść obojętnie. Niespodziewanie powrócił do poważnego skakania po kilku latach sportowego niebytu i stał się bardzo pewnym punktem polskiej drużyny, właściwie każdym skokiem potwierdzając powtarzalność i świetną dyspozycję.

Dużo, bardzo dużo pozytywnej energii

Zabrakło tego jednak tylko w sobotę, podczas drużynówki. Polacy walczyli o zwycięstwo z Austriakami m.in. dzięki właśnie znakomitej próbie zakopiańczyka z pierwszej serii. W drugie jednak wskutek niekorzystnego wiatru Stękała poleciał jedynie 115,5 metra, czym raczej pogrzebał szanse drużyny na zwycięstwo. – Biorę to na klatę – kajał się już po konkursie.

W niedzielę niczego już brać na klatę nie musiał. Po dwóch bardzo dobrych skokach na odległość 134 i 136,5 m zajął w rywalizacji indywidualnej piąte miejsce. Wyrównał tym samym najlepszy wynik w karierze. Był też najlepszym zawodnikiem z całej biało-czerwonej kadry.

Oglądaj

Stękała na gorąco po udanym konkursie miał okazję porozmawiać z reporterem Eurosportu Kacprem Merkiem. - Dużo, bardzo dużo. No, bardzo, bardzo – odpowiedział na początek na pytanie o to, czy wskutek wszystkich historii z Zakopanego jest w nim sporo sportowej, pozytywnej energii.

Oglądaj

Trzeba sto razy przegrać, aby raz wygrać

Reprezentant kraju nie traktuje jednak indywidualnych niepowodzeń ambicjonalnie. Chce po prostu robić swoje, niezależnie od okoliczności i spotykających go historii.

- Było trochę sportowej złości, że wczoraj zabrakło zwycięstwa, ale nie podchodziłem do tego w ten sposób, że muszę coś sobie czy komuś udowodnić, bo wiem, w jakim jestem miejscu. Skaczę dla siebie, mam wspaniałych kibiców i na tym się skupiam. Wczoraj ten skok też nie był aż tak zły. Po prostu troszkę warunki nie zagrały – tłumaczył.

Na koniec Stękała podsumował pełen zgoła odmiennych emocji weekend skoków i odniósł się do swoich szans na znalezienie się w czołowej trójce zawodów.

- Gdyby dzisiaj było trochę gorzej, byłbym zdenerwowany. A tak wiem, że sezon jest jeszcze długi i trzeba sto razy przegrać, aby raz wygrać. Żeby nie wiem co się działo, będę dalej pracować nad swoimi skokami – zapowiadał.

- Zdaję sobie z tego sprawę, że wciąż jestem blisko podium, ale są lepsi i to najlepsi stoją na podium. Trochę jeszcze mi do tego brakuje, dlatego będę spokojnie, cierpliwie czekać. Będzie dobrze. Oby – wyraził nadzieję.