Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Legenda zdradza tajemnicę sukcesu polskich siatkarek. "Dodał im skrzydeł"

Krzysztof Srogosz

Akt. 22/07/2023, 10:25 GMT+2

Metamorfoza kobiecej reprezentacji zdumiewa. W krótkim czasie polskie siatkarki stały się groźne dla największych zespołów świata. Kilka dni temu podopieczne Stefano Lavariniego zdobyły brąz Ligi Narodów. Teraz czas na kolejne wyzwania. - Trener dał dziewczynom wiarę we własne umiejętności, dodał im skrzydeł. Zawodniczki same też uwierzyły i to widać – mówi nam była kadrowiczka Joanna Mirek.

Polskie siatkarki w Lidze Narodów

Trener Lavarini to człowiek ze ściśle określoną filozofią zespołu. Praktycznie od początku jego pracy z kadrą mówi się, że w jego wymarzonej wyjściowej szóstce reprezentacji muszą występować rozgrywająca Joanna Wołosz i przyjmująca Zuzanna Górecka. Na początku maja w drugim finałowym spotkaniu Tauron Ligi Górecka doznała poważnej kontuzji kolana, a w czerwcu okazało się, że Wołosz nie może grać przez kilka tygodni z powodu urazu dłoni.

Faworytki bez szans

Wydawało się, że szanse Polek na zwycięstwa nie są wysokie. Na dodatek zmagania w Lidze Narodów Biało-Czerwone rozpoczynały jako tzw. drużyna pływająca, a więc taka, która nie jest pewna pozostania w rozgrywkach na kolejny sezon. Szybko jednak okazało się, że jest życie bez Wołosz i Góreckiej.
Od początku Polki prezentowały się zdecydowanie powyżej oczekiwań. Zastępujące kontuzjowane siatkarki Katarzyna Wenerska oraz Martyna Łukasik grały znakomicie.
Pewne zwycięstwa 3:1 nad Włoszkami i po 3:0 nad Serbkami, Turczynkami oraz Chinkami musiały robić wrażenie. Ostatecznie polskie zawodniczki okazały się najlepsze w fazie zasadniczej Ligi Narodów. Dokonały tego po raz pierwszy w historii.
Stysiak została najlepszą punktującą Ligi Narodów
W rundzie finałowej wygrały z Niemkami 3:1, a potem uległy w półfinale Chinkom 0:3. W starciu o brąz w wielkim stylu za sprawą Magdaleny Stysiak obroniły dwie piłki meczowe w tie-breaku, by ostatecznie pokonać Amerykanki. Tym samym Polki wywalczyły pierwszy medal światowej imprezy od 1968 roku i igrzysk w Meksyku.
- Wiedzieliśmy, że one są w stanie to zrobić. Podczas zeszłorocznych mistrzostw świata pokazały, że są zespołem, który idzie tylko do góry. To jest drużyna, którą stać na bardzo dużo - mówi Eurosport.pl Joanna Mirek, dwukrotna złota medalistka mistrzostw Europy.

Wielkie osiągnięcie

Polki w fazie zasadniczej odniosły dziesięć zwycięstw w 12 meczach.
- Wszyscy zastanawialiśmy się, jak ten sezon będzie wyglądał. Jesteśmy w innej sytuacji w kwestii rankingu światowego niż mężczyźni. My musimy pilnować miejsca i jeszcze się wspinać. Teraz im wyżej jesteśmy, to trudniej jest utrzymać pozycję. Nie można przegrywać z zespołami, które są niżej. Polki od samego początku i przez cały turniej grały świetnie. To dla wielu osób jest zaskoczenie. Jestem ciekawa, jak trener to dalej poukłada. Jest mało czasu do dwóch ważnych imprez. Dla selekcjonera najważniejszy jest awans na igrzyska – przypomina ekspertka Polsatu Sport.
Szybko okazało się, że zmienniczki są w stanie w dobry sposób zastąpić kontuzjowane siatkarki. Ale to nie wszystko. – Potrafiły utrzymać ciężar gatunkowy spotkań. Obawiałam się przyjęcia, bo Górecka bardzo dobrze je trzymała. Tymczasem widzieliśmy, że nie było z tym problemu. Łukasik spisała się świetnie i została wybrana do drużyny marzeń Ligi Narodów. To wielkie osiągnięcie jej samej oraz całego zespołu. Ta ekipa jest coraz pełniejsza. Trener coraz lepiej zna dziewczyny i potrafi tak to poukładać, że nawet kontuzje nie przeszkadzają w dobrej grze całej drużynie. Lavarini dał dziewczynom wiarę we własne umiejętności, dodał im skrzydeł. Zawodniczki same też uwierzyły i to widać. Czują, że potrafią bardzo dobrze grać i z każdym zespołem na świecie walczą jak równy z równym – zachwyca się Mirek.
picture

Polskie siatkarki zachwycają w tym sezonie

Foto: From Official Website

Trener już im nie umniejsza

Po wywalczeniu brązowego medalu w mediach pojawiło się wiele wypowiedzi zawodniczek, które wyraźnie nawiązywały do poprzedniego selekcjonera Jacka Nawrockiego. To właśniejego w zeszłym roku zastąpił Lavarini.
- Ten trener (Lavarini – przyp. red.) nam nie umniejsza. Mówi, że jesteśmy znakomitą drużyną, która jest w stanie zawalczyć z każdym. Zmieniłyśmy mentalność, jak przyszedł do nas nowy szkoleniowiec. To tak naprawdę on to zmienił. Inaczej podchodzi do siatkówki. To przekłada się na nas i dlatego tak to wszystko wygląda – mówiła Stysiak. - Wychodzimy na mecz zbudowane, z głową w górze, a nie, że "gramy z Serbią, to jak nie dostaniemy do 20, to będzie dobrze". Taka jest różnica – dodawała.
W podobnym tonie wypowiadała się również kapitanka kadry. - Na sukces złożyło się wiele czynników. W końcu uwierzyłyśmy, że możemy wygrywać. Nareszcie mamy trenera, który mówi nam, że możemy zwyciężyć i też w to wierzy. Pozwala nam zachować swobodę w graniu i w zachowaniu – opowiadała Agnieszka Korneluk.
W ostatnich latach wiele mówiło się także o niezbyt dobrej atmosferze w zespole. Pojawiały się nie tylko konflikty między samymi siatkarkami, ale także afery towarzyskie. Teraz można o tym zapomnieć.
- Każdy, kto śledzi naszą kadrę zgodzi się, że jest zupełnie inny jej odbiór. Ta ekipa rozkwita i się na nią miło patrzy. Jest iskra między zawodniczkami i selekcjonerem. Pamiętam, jak Andrzej Niemczyk stworzył prawdziwy zespół. Tworzyłyśmy fajną grupę dziewczyn, które się rozumiały. Teraz widać, że jest podobnie. To jest zupełnie co innego niż jeszcze niedawno. My miałyśmy bardzo dobry kontakt z Niemczykiem. Atmosfera była wtedy inna niż wcześniej, bardzo przyjazna. Miał ogromny autorytet i w nas pokładał wielką wiarę. Dawał nam dużo swobody. Mam wrażenie, że teraz jest podobnie, a Lavarini też się otwiera, jeżeli chodzi o emocje w pracy z tym zespołem – dodaje Mirek.

Kolejne wyzwania wkrótce

Polki wróciły do Polski we wtorek. Po kilkudniowym odpoczynku w poniedziałek rozpoczną kolejne zgrupowanie. Najbliższym celem są mistrzostwa Europy. Pierwsze spotkanie Biało-Czerwone rozegrają 18 sierpnia. W Gandawie zmierzą się ze Słowenkami.
- To będzie istotna impreza, która jest po drodze do turnieju kwalifikacyjnego to igrzysk i ona będzie pewnym przygotowaniem. Nasza drużyna może walczyć o medal w mistrzostwach Europy, ale na pewno będzie to poważne zadanie, bo jest wiele wymagających rywalek. Czasem na takiej imprezie jest trudniej dobrze zagrać niż na mundialu.
Na czempionat Starego Kontynentu do składu dołączy zapewne Wołosz, która wyleczyła uraz i od pewnego czasu normalnie trenuje. W ekipie zastąpi Julię Nowicką.- Asia jest bardzo potrzebna. Mimo że nie była na Lidze Narodów, to cały czas jest liderką naszego zespołu – nie ma wątpliwości Mirek.
To nie będzie jednak koniec emocji w tym sezonie. Od 16 do 24 września w Łodzi będą odbywały się wspomniane kwalifikacje olimpijskie.
dołącz do Ponad 3 miliony użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi newsami, wynikami i sportem na żywo
Pobierz
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama