Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Horror w tie-breaku. Polki wypuściły wygraną

Krzysztof Srogosz

Akt. 28/06/2023, 11:47 GMT+2

Druga porażka Biało-Czerwonych w Lidze Narodów 2023. Polki w środę po niezwykle zaciętym i emocjonującym meczu w Suwonie przegrały z występującymi w najmnocniejszym składzie Amerykankami 2:3. W czwartek o 5 nad ranem naszego czasu spotkanie z Niemkami.

Polskie siatkarki w Lidze Narodów

W środę minęło 11 dni od ostatniego meczu polskich siatkarek. Na zakończenie turnieju w Hongkongu Biało-Czerwone w pięknym stylu pokonały gospodynie tamtej imprezy Chinki 3:0. Po ośmiu spotkaniach i siedmiu zwyciestwach były pewne pozycji liderek tabeli.
Tak dobrego wyniku po dwóch z trzech turniejów fazy zasadniczej tegorocznej Ligi Narodów nie spodziewał się chyba nikt. Jak dotąd nasze siatkarki wygrały nie tylko bez straty seta z Chinkami. Tak samo było w starciach z innymi potęgami: mistrzyniami świata Serbkami, Turczynkami. Z Włoszkami zwyciężyły 3:1.
picture

Polskie siatkarki walczą w Lidze Narodów

Foto: Getty Images

Prosto z Chin Polki przeniosły się do Korei Południowej. Wracać do kraju nie było już sensu. Trener Stefano Lavarini zdecydował, że w składzie nie będzie żadnych zmian.
Po spokojnych treningach, odpoczynku i zwiedzaniu Suwonu w środę nasze siatkarki wróciły na parkiet. Rywalkami były Amerykanki, aktualne mistrzynie olimpijskie z Tokio i wiceliderki tabeli. Podobnie jak Polki wygrały siedem z ośmiu meczów.

Dwa poważne wzmocnienia

To było spotkanie na szczycie i prawdziwy siatkarski hit środy. Amerykanki do tego starcia przystąpiły wzmocnione Kelsey Robinson-Cook i znaną z gry w Developresie Bella Dolina Karą Bajemą. Obie te zawodniczki znalazły się w wyjściowej szóstce.
Od początku widać było, że Polki czują się niezwykle pewnie i nic nie straciły z formy prezentowanej w dwóch poprzednich turniejach. Dobrze wyglądała Olivia Różański, skutecznie funkcjonowały ataki z środka (10:10). Po akcji Magdaleny Stysiak Biało-Czerwone prowadziły 12:11. Walka trwała punkt za punkt. Do czasu. Druga część seta była popisem liderek tabeli.
Po znakomitej postawie w obronie i zagraniach Martyny Łukasik zrobiło się 16:13. Za chwilę pomyliła się atakująca Jordan Thompson (13:17) i trener Karch Kiraly musiał poprosić o przerwę na żądanie. Niewiele to pomogło. Punktowym blokiem na Thompson popisała się Magdalena Jurczyk (18:13).
Amerykanki były bezradne. Kolejne efektowne ataki Agnieszki Korneluk i innych siatkarek potwierdziły dużą przewagę naszego zespołu. Wynik 25:17 mówi sam za siebie. Dominacja.
picture

Olivia Różański i Maria Stenzel są w dobrej formie

Foto: Getty Images

Amerykanki się odrodziły

W drugiej odsłonie Kiraly dokonał zmian, które znacznie poprawiły grę jego podopiecznych. Thompson została zastąpiona przez Andreę Drews, a za Bajemę pojawiła się Alexandra Frantti. Roszady w składzie uspokoiły Amerykanki. Zdecydowanie lepiej wyglądało przyjęcie, a nowe zawodniczki były skuteczne w ataku. Na dodatek pojawiły się dobre serwisy. Tymczasem Polki straciły werwę i coraz częściej były blokowane (13:21).
Lavarini sukcesywnie zmieniał siatkarki i w końcówce seta na parkiecie były praktycznie same rezerwowe. Rywalki z każdą kolejną akcją grały lepiej. Widać było, że trzeba się skupić na następnym secie. Po błędzie Moniki Fedusio zrobiło się aż 24:14 dla Amerykanek, które ostatecznie zwyciężyły 25:15.

Niewykorzystane szanse Polek

Walka zaczynała się zatem niejako od nowa, ale na dystansie do dwóch wygranych setów. Selekcjoner naszego zespołu zdecydował wrócić się do wyjściowego zestawienia i to był dobry pomysł. Polki grały dużo lepiej niż jeszcze kilka minut wcześniej. W ekipie rywalek nadal świetnie prezentowała się jednak Drews, która kończyła większość ataków. W pewnym momencie Amerykanki wygrywały już 14:11, ale Biało-Czerwone nie zrezygnowały.
Dobre zbicia Jurczyk i Różański dały remis (18:18). Za chwilę trudną akcję zakończyła Stysiak, a potem pomyliła się Drews. I to Polki prowadziły 20:18. W obronie kapitalnie parady pokazywała Maria Stenzel.
Po akcji Martyny Czyrniańskiej, która zmieniła Stysiak nasza ekipa wygrywała 23:21. Do końca partii walka była niesamowita. Niewykorzystane pierwsze akcje się zemściły. Po kontrze w wykonaniu Frantti, Amerykanki miały piłkę setową (24:23). Po bloku na Drews o losach seta decydowała gra na przewagi.
Zmarnowane szanse i dużo popsutych zagrywek się zemściło. Robinson-Cook wykorzystała trzecią okazję (27:25) i ekipa prowadzona przez Kiraly'ego objęła prowadzenie 2:1.
picture

Martyna Czyrniańska jest w dobrej formie

Foto: Polska Agencja Prasowa

Nieustępliwe Biało-Czerwone

Ambitnie Polki nie zamierzały łatwo się poddać. Od pierwszej akcji czwartej odsłony widać było, że cały czas wierzą w zwycięstwo. Dzięki temu oglądaliśmy znakomite wymiany z pięknymi obronami i atakami.
Na dodatek w końcu lepiej funkcjonowała zagrywka, co sprawiało problemy w rozgrywaniu rywalek. Po trzecim bloku w secie Korneluk oraz następnym Stysiak Biało-Czerwone prowadziły 17:14. Idealnie prezentowała się Czyrniańska, która zdobyła najpierw punkt asem, a potem świetnym atakiem z szóstej strefy (20:16). Po bloku Łukasik na Drews było już pięć punktów przewagi.
Amerykanki zdobyły trzy punkty z rzędu, ale po ładnym ataku Stysiak Polki prowadziły 23:20. Po pięknym ataku Czyrniańskiej nasza drużyna miała dwie piłki setowe. Niefrasobliwość w ataku sprawiła, że za chwilę był remis 24:24. Po akcji Drews Biało-Czerwone broniły piłki meczowej. Skutecznie. Za moment jeszcze jednej (27:26). Cudowne akcje Korneluk, a potem Łukasik spowodowały, że o ostatecznym wyniku decydował tie-break (30:28).

Niezwykłe emocje do końca

A on był kapitalny. Nasze zawodniczki grały świetnie w obronie. Znakomicie funkcjonował wyblok, a w ataku popisywała się Łukasik (7:3). Przeciwniczki nie rezygnowały. Po akcji Dany Rettke było tylko 8:9, ale za moment dotknęcie siatki Korneluk dało Amerykanką remis. I zaczęła się walka punkt za punkt. Polki miały pierwszą piłkę meczową (14:13). Robinson-Cook pokazała jednak klasę, a za moment dobrym serwisem popisała sie Haleigh Washington.
Po przechodzącej piłce i zbiciu Rettke to faworytki starcia miały premierową szansę na wygranie spotkania. I jeszcze raz akcję skończyła Robinson-Cook (16:14).
Polki przegrały po prawie dwuipółgodzinnej walce 2:3 i na rzecz siatkarek z USA straciły prowadzenie w tabeli LN.
W czwartek o godz. 5 polskiego czasu spotkanie z Niemkami. Dzień później o tej samej porze starcie z Bułgarkami, a 2 lipca o godz. 7 z Koreą Południową.
POLSKA - STANY ZJEDNOCZONE 2:3 (25:17, 15:25, 25:27, 30:28, 14:16)
dołącz do Ponad 3 miliony użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi newsami, wynikami i sportem na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama