Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Polska - Holandia. Wilfredo Leon po debiucie w kadrze

Emil Riisberg

28/07/2019, 05:40 GMT+2

Na pierwszy mecz w reprezentacji Polski przyszło mu czekać bardzo długo. W sobotę Wilfredo Leon w końcu zadebiutował. Mimo że mecz z Holandią był spotkaniem towarzyskim, budził sporo emocji. - Na początku byłem podgotowany - zaznaczył pochodzący z Kuby siatkarz. Mazurka Dąbrowskiego jeszcze nie śpiewał, choć zapewnił, że zna jego słowa.

Foto: Eurosport

Leon od środy - po zakończeniu dwuletniej karencji w związku ze zmianą macierzystej federacji - może występować w oficjalnych meczach w barwach Biało-Czerwonych. Obywatelstwo otrzymał zaś w 2015 roku. W sobotę pojawił się w wyjściowym składzie, a Polacy wygrali 3:0 oraz rozstrzygnęli na swoją korzyść dodatkowego seta 25:21.

"Podgotowany"

- Długo czekałem na ten debiut. Ale to był sparing. Chodziło o to, by zobaczyć, w jakiej jesteśmy formie przed sierpniowym turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk. Wygraliśmy bardzo pewnie. Jesteśmy już gotowi do walki, ale musimy też wciąż pracować - podsumował przyjmujący Sir Sicoma Colussi Perugia.

Wystąpił w dwóch pierwszych partiach tego starcia. Przyzwyczaił kibiców do tego, że jego mocną stroną jest zagrywka. Tym razem z ośmiu serwisów zepsuł aż sześć.
- Pierwszy mecz i pierwszy set... byłem wtedy trochę podgotowany. Ale wszystko wyszło ok, bo wygraliśmy i to jest dla mnie najważniejsze. Było nieco emocji ze względu na debiut, ale to jednak był mecz sparingowy, który jest bardziej jak trening. Generalnie dziś nie jestem zadowolony z zagrywki, ale będzie lepiej - zadeklarował.

Jak zauważył, serwis tego dnia nie był jego mocną stroną, ale lepiej poszło mu w ataku i na przyjęciu. Zastrzegł jednak, że w tych elementach również może grać lepiej. Spytany, na ile oceniłby swoją grę w skali 1-10 stwierdził, że na 7 lub 8. Podziękował kibicom zgromadzonym w opolskiej Stegu Arenie za ciepłe przyjęcie.

- Było bardzo miło, to były emocje. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak zostałem przywitany - podkreślił.

Hymn zna

Na trybunach zasiadła m.in. jego żona Małgorzata wraz z dwuletnią córeczką Natalią. Zabrakło zaś rodziców uznawanego za jednego z najlepszych na świecie gracza.

- Będą już na przyszłotygodniowym Memoriale Huberta Jerzego Wagnera. Wcześniej nie mogli się pojawić w Polsce. Ale śledzili dzisiejszy mecz w internecie - zaznaczył Leon.

Nie śpiewał przed spotkaniem polskiego hymnu, ale zapewnił, że zna jego słowa. - Postanowiłem, że to jeszcze nie był dobry moment - wyjaśnił.

Przytaknął, gdy jeden z dziennikarzy zasugerował, że zrobił to też z szacunku dla Kuby. Występując w barwach ojczyzny w latach 2007-12 też nie śpiewał jej hymnu. - Ale nie będę miał problemu z tym, żeby śpiewać polski. Jeszcze nie w Opolu, ale podczas memoriału już może zaśpiewam - podkreślił.

"Fifi się przyjął"

Przyjmujący, który w środę skończy 26 lat, zaznaczył, że trener Vital Heynen od początku uprzedził zawodników, że część z nich zagra w sobotę w dwóch pierwszych setach, a druga grupa w dwóch kolejnych.
Koledzy z reprezentacji Polski wołają na Leona "Fifi". Początkowo nie chciał on opowiadać dziennikarzom, skąd wziął się ten przydomek, ale potem wyznał, że tak nazywa go znajoma z Włoch.

- A teraz tak wszyscy w kadrze do mnie mówią. To krótki zwrot i się przyjął - relacjonował.
W rywalizacji o stawkę w najbliższym czasie przyjmujący wicemistrza Italii będzie mógł wesprzeć Biało-Czerwonych w sierpniowym turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk w Tokio oraz we wrześniowych mistrzostwach Europy.
Autor: lukl / Źródło: eurosport.pl, PAP
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama