Ukraiński klub chce do polskiej ligi. "Trochę inny świat"

Szalony pomysł, czy impuls do rozwoju polskiej siatkówki? W kolejnym sezonie PlusLigi ma zagrać zespół Barkom Każany Lwów. W środowisku do pomysłu podchodzi się z mieszanymi uczuciami. - Z całym szacunkiem, to trochę inny świat - mówi Eurosport.pl przewodniczący Rady Nadzorczej Polskiej Ligi Siatkówki Konrad Piechocki.
Od rozgrywek 2022/2023 w PlusLidze ma występować 16 zespołów, o dwa więcej niż obecnie. Do ekstraklasy awansuje mistrz Tauron 1. Ligi, a ostatnia drużyna elity będzie walczyła z wicemistrzem zaplecza o pozostanie w niej. Szesnastą ekipą w stawce ma być właśnie team zza naszej wschodniej granicy. Oczywiście musi wcześniej spełnić mnóstwo kryteriów.
W zeszłym tygodniu szef klubu ze Lwowa Oleg Baran spotkał się na Ukrainie z przedstawicielami Polskiego Związku Siatkówki i prezesem Polskiej Ligi Siatkówki Arturem Popką, która zarządza rozgrywkami.
Podpisano nawet list intencyjny potwierdzający współpracę Barkomu Każany z PlusLigą i poświadczający możliwość dołączenia lwowskich Nietoperzy do ekstraklasy w kolejnym sezonie.
To byłby precedens w polskim sporcie. W żadnej z lig najwyższego szczebla nie występuje klub z zagranicy. Ale w żużlu, na niższym poziomie, swego czasu występował SKA-Speedway Lwów, a obecnie w trzecioligowych rozgrywkach jeżdżą zespoły Lokomotive Dyneburg (Łotwa), AC Landshut i Woelfe Wittstock (oba kluby z Niemiec).
- Ponieważ Polska jest mistrzem świata w siatkówce, taka współpraca wyniesie naszą siatkówkę na wyższy poziom. Będziemy promować ten sport zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie. Długo przygotowywaliśmy się do sytuacji, w której będziemy mogli dołączyć do PlusLigi - oświadczył Baran.
- Przystąpienie tego zespołu do naszej ekstraklasy pomoże zjednoczyć sport, biznes, kulturę i historię naszych krajów. Chcemy dotrzeć do dużej grupy Ukraińców mieszkających w naszym kraju, a także Polaków mieszkających we Lwowie – zapowiedział z kolei Artur Popko, prezes PLS.
W dwóch ligach
Obie strony zakładają, że lwowski zespół miałby nadal siedzibę na Ukrainie i także występował w tamtejszej Superlidze, ale zapewne tylko w fazie play-off.
Pomysł jego dołączenia do PlusLigi pojawił się na początku 2020 roku.
- Ostatnie podpisanie listu intencyjnego to był kolejny krok. Wizytowaliśmy klub, rozmawialiśmy z władzami Lwowa i prezesem. Deklaracje są adekwatne do tego, co wcześniej usłyszeliśmy. Działacze mają tam świadomość, przed jakim wyzwaniem stają i czemu muszą podołać. Z całym szacunkiem, to trochę inny świat. Wymagania są u nas duże większe. Ale poznając prezesa Barana i widząc jego podejście, zapał oraz możliwości finansowe, myślę, że sobie poradzi - przyznał w rozmowie z Eurosport.pl prezes PGE Skry Bełchatów i przewodniczący Rady Nadzorczej PLS Konrad Piechocki.
Działacze ze Lwowa muszą spełnić wymagania związane z halą, organizacją widowiska i zagwarantować odpowiedni poziom sportowy. W ostatnich miesiącach Barkom Każany uczestniczył w kilku turniejach towarzyskich w Polsce i przeważnie przegrywał bardzo wysoko.
- Na pewno w kwestii sportowej można się tego obawiać. Przyglądamy się temu z umiarkowanym optymizmem. Realia są trudne, również dla samego klubu ze Lwowa. Wyzwanie przed prezesem jest ogromne, ale przy podpisaniu listu intencyjnego te deklaracje o zapewnieniu odpowiedniego składu ponownie padły. Baran ma pełną świadomość tego, na co się pisze. To jest człowiek, który prowadzi różne biznesy i jego wiarygodność oraz zapał sprawiają, ze wydaje się być to przemyślana strategia - dodał Piechocki.
Dwa nowe zespoły w ekstraklasie oznaczają o cztery kolejki więcej do rozegrania.
- Terminarzowo spokojnie uda się dojść do porozumienia. Jeszcze rok temu mogło się wydawać, że polska liga jest na jakimś poziomie i trudno będzie zrobić kolejny krok do przodu, a ten sezon pokazuje, że tak się stało. Teraz może być nawet najmocniejsza w Europie, czołówka bardzo się rozszerzyła. Są mocne ligi rosyjska czy włoska, ale tam polaryzacja jest dużo większa. W Polsce teraz praktycznie każdy mecz jest jak o mistrzostwo kraju. Z perspektywy wielu lat mojej pracy, to jest to najmocniejsza liga w historii - zapewnił Piechocki.
Przejazd pasem dyplomatycznym
Na pierwszy rzut oka problemem wydają się szybkie podróże miedzy Ukrainą a Polską. Piechocki zapewnia, że ten temat jest już rozwiązany, a jeśli już, to kłopotów można spodziewać się w szybkim przekraczaniu granicy.
- Prowadzono już rozmowy w tej kwestii. Autokary z zespołami będą przejeżdżały tak zwanym pasem dyplomatycznym, aby nie stać w kolejce. To będzie działało w obie strony. Logistycznie podróże do Lwowa to nie jest duży problem, także kosztowo. Mówię to z perspektywy Skry. Z Łodzi są awizowane tanie loty. To może być nawet krótszy wyjazd niż na jakiś mecz w Polsce - przyznał.
Liczą na ukraińskich kibiców
Pomysł wyszedł z Ukrainy i to stamtąd napłynęło zapytanie do zarządu Polskiej Ligi Siatkówki. Potem projekt został przedłożony do oceny Radzie Nadzorczej PLS.
- Nasze zdanie jest takie, że może być to impuls dla ligi. Biznesowy aspekt jest ważny. Na dodatek w naszym kraju jest dwa miliony Ukraińców, także dużo Polaków mieszka we Lwowie. To jest rzesza kibiców, których możemy pozyskać. Rynek ukraiński jest otwarty na nawiązywanie takiej współpracy. Pozytywów jest sporo. Najtrudniejszym zadaniem dla nich jest zbudowanie drużyny, który będzie w stanie podjąć rywalizację - dodał przewodniczący Rady Nadzorczej PLS.
Zarząd ligi ma się zająć sprawą w listopadzie. Wtedy wyda opinię.