Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Mistrzostwa świata kobiet w siatkówce 2022. Polska - Kanada, wynik meczu i relacja

Emil Riisberg

07/10/2022, 20:41 GMT+2

Co to był za mecz! Polskie siatkarki pokazały niesamowity hart ducha i pokonały 3:2 (25:18, 19:25, 16:25, 25:23, 15:5) Kanadyjki. Dokonały tego, mimo że przez długi czas grały zdecydowanie poniżej możliwości. Tym samym są o krok od awansu do ćwierćfinału mistrzostw świata. W sobotę spotkanie z Niemkami.

Foto: Eurosport

Sytuacja w grupie F jest bardzo ciekawa. Gdy o godzinie 20.30 rozpoczynało się spotkanie Polek, w hali obok, a więc w Sport Arenie, trwał czwarty set meczu Dominikana - Niemcy. Zawodniczki z państwa na Morzu Karaibskim prowadziły 2:1. Taki wynik nie był korzystny dla Biało-Czerwonych.
One mogłyby się cieszyć z awansu do ćwierćfinału już w piątek, gdyby pokonały za trzy punkty Kanadyjki, a Niemki wygrały w pięciu odsłonach z Dominikaną.
Podopieczne Stefano Lavariniego przystąpiły do meczu z zawodniczkami z Kraju Klonowego Liścia pokrzepione niesamowitym zwycięstwem nad Amerykankami. W środę sensacyjnie pokonały link i to w niespełna 90 minut. To, jak nieprzewidywalna jest siatkówka kobiet, pokazało piątkowe starcie zawodniczek ze Stanów Zjednoczonych z Turczynkami, które wcześniej wygrały z Polską 3:2. Amerykanki pewnie zwyciężyły 3:1, prezentując świetną postawę, zupełnie inną niż niespełna dwa dni wcześniej przeciwko gospodyniom turnieju.
Piątkowe spotkanie Polek z Kanadyjkami na początku wyglądało tak samo jak poprzednie dwa w Łodzi. Rywalki szybko zyskiwały kilka punktów przewagi. O ile z Serbkami we wtorek nie udało się strat odrobić, o tyle z Amerykankami - już tak i to w pięknym stylu.
Tutaj strata była bardzo mała, bo tylko trzy punkty (2:5). Nasze zawodniczki bardzo pewnie zniwelowały przewagę i wyszły na prowadzenie (10:9). Jak się potem okazało, nie oddały go do końca partii. Ostatecznie zwyciężyły w niej 25:18. Kluczem do sukcesu była ponownie znakomita gra blokiem. W ten sposób Polki zdobyły sześć punktów. W innych elementach, szczególnie w ataku, delikatnie mówiąc, nie zachwycały. Mało widoczna była liderka zespołu Magdalena Stysiak, która dostała tylko pięć piłek w ataku.
picture

Foto: Eurosport

W międzyczasie Dominikanki pokonały Niemki 3:1. Wiadomo było, że w piątek na pewno awansu do najlepszej ósemki nie będzie.
Nie wiemy, czy Polki dostały tę informację, ale w drugiej partii oglądaliśmy zupełnie inną drużynę. Kanadyjki jeszcze raz objęły wysokie prowadzenie (9:4). Gra się kompletnie nie kleiła. Nadal nieskuteczna była Stysiak. W pewnym momencie zastąpiła ją Monika Gałkowska. Obecność atakującej na boisku nic nie wniosła.
Ponownie okazało się, że Stysiak w momencie gorszej dyspozycji nie ma zmienniczki. Gałkowska nie grała w Lidze Narodów, ale Lavarini i tak wziął ja na mistrzostwa świata. Być może stało się to kosztem Malwiny Smarzek. Wielu ekspertów wskazywało, że 26-latka powinna znaleźć się w kadrze, mimo że nie występowała w reprezentacji w tym sezonie. Smarzek przez ostatnie sezony "wygrała" dla drużyny narodowej praktycznie w pojedynkę mnóstwo meczów i jako jedyna od czasów legendarnej Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty była w stanie zdobyć ponad 40 punktów w spotkaniu o stawkę. Zrobiła to w meczu z Bułgarią w 2019 roku w Lidze Narodów. Jej starsza koleżanka dokonała tego w 2013 w przegranym z Rosją 2:3 starciu w World Grand Prix.
Wracając do meczu w piątek. Stysiak musiała szybko zameldować się na parkiecie, ale nic to nie dało. Po dwóch setach miała skończonych pięć z 17 ataków (29 procent). Jeszcze gorzej wyglądała Olivia Różański (4/25, 16 procent). Cała ekipa miała tylko 30 procent skuteczności. Na dodatek bardzo niepewnie wyglądało przyjęcie. Kanadyjki pewnie wygrały 25:19.
Trzeci set był jeszcze gorszy. Nie działało nic. To była siatkarska zapaść we wszystkich elementach i najgorsza partia reprezentacji Polski na tych mistrzostwach. Natomiast Kanadyjki robiły na parkiecie, co chciały. Zwyciężyły 25:16.
Wydawało się, że przybite Polki się nie odrodzą. A jednak. Prawie dziesięć tysięcy ludzi w Atlas Arenie niosło gospodynie. Skuteczne ataki Stysiak dały kilka punktów prowadzenia, a po asie Zuzanny Góreckiej było 13:8. To był dopiero początek emocji. Kanadyjki nie zrezygnowały. Cudownie grała Kiera Van Ryk, która wielką karierę rozpoczęła w sezonie 2020/2021 w DeveloPressie Rzeszów.
Po jej ataku był remis 23:23. Za chwilę akcję skończyła Stysiak, która wyraźnie "odżyła" w tej odsłonie. Polki zdobyły ostatni punkt po błędzie Emily Maglio, która dotknęła siatki.
Decydował tie-break. Niesione niesamowitym dopingiem Biało-Czerwone prowadziły już 8:4. Kapitalnie funkcjonował blok. Korneluk i Kamila Witkowska stanowiły ścianę nie do przejścia. Jeszcze raz zaatakowała Stysiak i było 11:5.
Takiej przewagi Polki już nie wypuściły. Wygrały 15:5. W całym spotkaniu zanotowały aż 20 bloków punktowych.
Wygrana oznacza tylko jedno. W sobotę Polki na pewno wywalczą promocję do ćwierćfinału, jeśli pokonają Niemki. Początek meczu o godz. 20.30.
Grupa F, Łódź:
Polska - Kanada 3:2 (25:18, 19:25, 16:25, 25:23, 15:5)
Autor: Z Atlas Areny w Łodzi - Krzysztof Srogosz / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama