Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Mistrzostwa Europy kobiet. Więcej drużyn, niższy poziom

Emil Riisberg

26/08/2019, 09:21 GMT+2

Po gładkiej wygranej z Portugalią w mistrzostwach Europy trener reprezentacji polskich siatkarek Jacek Nawrocki zastanawia się nad sensem rozgrywania takich meczów. - Nie możemy opowiadać, że to są dla nas równorzędni przeciwnicy - stwierdził. Selekcjoner powątpiewa w zasadność rozbudowanej formuły turnieju.

Foto: Eurosport

Trwające od 23 sierpnia mistrzostwa Europy w siatkówce kobiet odbywają się w czterech krajach. W fazie grupowej występują aż 24 zespoły. To rekord wszech czasów. Przed dwoma laty o medale walczyło 16 reprezentacji.
Kilkanaście lat temu, gdy Polki zdobywały złote medale, a więc w 2003 i 2005 roku, w imprezie występowało zaledwie 12 zespołów. Można było być pewnym, że w zmaganiach startują najlepsze ekipy Starego Kontynentu. Teraz poziom imprezy zdecydowanie spadł.

"Gramy z tym, z kim musimy"

Natężenie meczów dla najlepszych zespołów w tym roku jest bardzo duże. Dość powiedzieć, że sobotnie spotkanie w Łodzi dla polskich siatkarek było już 34. w tym sezonie reprezentacyjnym, który rozpoczął się w drugiej połowie maja. Na tę liczbę składają się nie tylko mecze o stawkę, ale także sparingowe.
Tego dnia rywalkami podopiecznych Jacka Nawrockiego były Portugalki, dla których udział w EuroVolleyu to największy sukces w historii. Nikomu, kto choć trochę interesuje się siatkówką, nie trzeba jednak tłumaczyć, że ten sport nie jest w tym kraju wiodącym. Poziom, jaki prezentowały podopieczne Jose Francisco Santosa, był po prostu mizerny. Gospodynie w 75 minut wygrały 3:0.
- To nie zależy od nas. My po prostu gramy z takimi przeciwnikami, z jakimi musimy. Można też powiedzieć, że kilka sezonów temu nie byłoby większego sensu, żebyśmy występowały w takiej imprezie, bo byłyśmy za słabe. Dajmy każdemu szansę na rozwój – mówiła kapitan reprezentacji Agnieszka Kąkolewska.

"Nie wiem, czy to dobry pomysł"

- Może ktoś powie, że sportowo to nie było widowisko takie, jakby każdy oczekiwał. Nie było to starcie na najwyższym poziomie. Dla takich zespołów i krajów jak Portugalia, gdzie siatkówka nie jest sportem popularnym, to jest szansa na rozwój i pokazanie się. Myślę, że za dwa, czy trzy lata ten zespół może grać solidną europejską siatkówkę. Pamiętajmy, że dla takich ekip, jak nasze ostatnie rywalki czy wcześniejsze Słowenki, sam udział w mistrzostwach to duże osiągnięcie. A przecież na imprezę nie dostały się m.in. Czeszki - komentowała dla Eurosport.pl Zuzanna Efimienko-Młotkowska.
- Większa liczba zespołów w tych zmaganiach to jest ruch, który miał na celu popularyzację siatkówki w krajach, dla których dostęp do mistrzostw Europy nie był wcześniej możliwy – mówił nam selekcjoner Jacek Nawrocki.
– Jeśli mówimy o Portugalkach, to one przecież w jakiś sposób zasłużyły, żeby zagrać w tym turnieju. Kilka drużyn, które uczestniczą w EuroVolleyu, pokonało niezłe zespoły i triumfowało w grupach eliminacyjnych. Oczywiście, nie możemy opowiadać, że to są równorzędni przeciwnicy dla nas, Włoch czy Belgii. Naturalnie, że pewnie lepiej byłoby uniknąć takich meczów, bo mamy ich w tym sezonie za sobą naprawdę dużo. Dla każdej reprezentacji występ w mistrzostwach to ważna sprawa, ale nie wiem, czy ze strategicznego punktu to dla siatkówki dobry pomysł – dodawał Nawrocki.

Nie zawsze gra wzrost

W pierwszej szóstce gości zaprezentowała się Barbara Gomes. Mierząca 172 centymetry zawodniczka to jednak nie libero czy rozgrywająca, ale przyjmująca. Nawet na ligowym poziomie w Polsce takie warunki fizyczne siatkarki na tej pozycji to ewenement.
- To trochę dziwne. My, na szczęście, mamy w zespole zawodniczki z innymi warunkami fizycznymi i to nam daje przewagę. To prawda, siatkarki z Portugalii nie grają w najlepszych ligach świata. Ten kraj przecież słynie z zupełnie innych dyscyplin niż siatkówka, zwłaszcza kobieca – komentowała Kąkolewska.
- To jest siatkówka i tutaj nie zawsze gra wzrost. Może niektórym dziewczynom trochę brakuje, ale potrafią to nadrobić techniką, walecznością i jakoś sobie radzą. To pokazuje, że ten sport nie jest tylko dla zawodniczek, które mają więcej niż 190 centymetrów – dodawała Efimienko-Młotkowska.
W niedzielę Polki miały więcej odpoczynku. Przed południem trenowały na siłowni, a wieczorem te, które grały w dwóch pierwszych meczach, miały lekki trening.
W poniedziałek o godz. 20.30 w Atlas Arenie spotkanie z Ukrainą. Zespół ze wschodu łatwo przegrał w piątek w Belgijkami, a w niedzielę w Włoszkami.
Autor: Krzysztof Srogosz, Łódź / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama