Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Mistrzostwa Europy 2019. Wilfredo Leon staje w obronie Fabiana Drzyzgi

Emil Riisberg

29/09/2019, 05:58 GMT+2

Odbierając pierwszy medal wywalczony w biało-czerwonych barwach, pochodzący z Kuby Wilfredo Leon nie zapomniał o koledze z nowej kadry.

Foto: Eurosport

W oficjalnych meczach reprezentacji Polski Leon może występować od 24 lipca. W sierpniu pomógł ekipie Vitala Heynena wywalczyć awans na igrzyska w Tokio, a teraz po raz pierwszy wystąpił w niej w imprezie rangi mistrzowskiej. Przed rozpoczęciem mistrzostw Starego Kontynentu zarówno zawodnicy, jak i szkoleniowiec nie ukrywali, że celują w zdobycie tytułu. Skończyło się jednak na brązie wywalczonym po wygranej z Francuzami 3:0.
- Szkoda, że nie dostaliśmy się do finału, ale ważne, że w ogóle mamy medal. Nie ma się co teraz złościć, głowa do góry i idziemy dalej, bo mamy jeszcze do rozegrania w tym sezonie Puchar Świata. Jestem generalnie zadowolony, bo to mój pierwszy medal z reprezentacją Polski. Fakt, liczyliśmy na więcej, przyjechaliśmy po złoto, ale nie udało się - zaznaczył Leon, mający na koncie grę dla Kuby.

Leon: trudno było się pozbierać

Słynny przyjmujący nieraz powtarzał, że dla niego liczy się tylko zwycięstwo w danej imprezie, a oba krążki z mniej cennego kruszcu traktuje tylko jako dowód na udział w turnieju. Do wywalczonego w sobotę brązu podchodzi jednak nieco inaczej.
- Ten medal traktuję jako mój pierwszy krążek zdobyty w reprezentacji Polski. Ten turniej nauczył też, że w kolejnej imprezie trzeba jeszcze więcej koncentracji. Będę też jeszcze bardziej zmobilizowany, by stanąć na najwyższym stopniu podium - zapewnił.
Drogę do finału Biało-Czerwonym zamknęła porażka w półfinale ze Słoweńcami 1:3.
- Trochę trudno było się pozbierać. Teraz znów graliśmy przeciwko współgospodarzom ME. Ale wróciliśmy do swojej gry, pokazaliśmy lepszą siatkówkę niż w Lublanie i udało się wygrać mecz - podsumował gwiazdor Sir Safety Perugii.

Drużyna na pierwszym miejscu

Za grę w półfinale dość duża krytyka spadła na Fabiana Drzyzgę. Rozgrywającemu oberwało się m.in. za niedokładne wystawy do Leona.
- Nie podoba mi się, że krytykowano go w mediach. On wykonywał swoją pracę. OK, każdy może mieć gorszy dzień, może było trochę niedokładności. Ale jesteśmy drużyną, nie ocenia się zawodnika tylko zespół. Wygrywamy wszyscy i tak samo przegrywamy - zastrzegł pochodzący z Kuby siatkarz.
Zapytany o podsumowanie swojego występu mistrzostwach Europy przyznał, że we znaki dały mu się częste podróże. Biało-Czerwoni grali w trakcie tej imprezy w pięciu różnych miastach i w trzech krajach.
- Wracam po dłuższej przerwie do gry w rywalizacji reprezentacyjnej. Było trochę trudno, ale jestem w dobrej dyspozycji - ocenił.
W wielu meczach Biało-Czerwonych tego turnieju był najlepiej punktującym zawodnikiem w zespole. - To może ważne dla dziennikarzy, ale nie dla mnie - odparł.
Z przedstawicielami prasy rozmawiał, nie mając przy sobie wywalczonego w Paryżu krążka. - Wziął go mój brat, który wraca teraz do Warszawy. Ja lecę teraz do Japonii i nie było sensu, bym go zabierał na PŚ - uzasadnił.
Leon przyznał, że rozpoczynająca się już we wtorek impreza będzie bardzo wyczerpująca. Każdy z uczestników w ciągu 15 dni rozegra 11 spotkań. - Jesteśmy gotowi, ale to będzie bardzo ciężki turniej. Obyśmy wszyscy wrócili bez kontuzji - wyraził nadzieję 26-letni przyjmujący.
Autor: łup / Źródło: PAP, eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama