Liga Narodów siatkarzy. Polska - Brazylia 1:3
23/06/2018, 14:15 GMT+2
Polscy siatkarze przegrali w Melbourne z Brazylijczykami 1:3 w swoim drugim meczu ostatniego turnieju fazy interkontynentalnej Ligi Narodów. Zajmujący szóste miejsce w tabeli Biało-Czerwoni są jednak blisko awansu do Final Six.
Polacy dzień wcześniej pokonali Argentyńczyków 3:0 i zrobili duży krok w kierunku turnieju finałowego. Po piątkowej porażce siódmych w tabeli Włochów z Rosją 0:3 w Modenie wiadomo było, że podopieczni trenera Vitala Heynena potrzebują już tylko jednego punktu, by zapewnić sobie udział w lipcowej imprezie w Lille.
Wyrównana walka
Nie udało im się jednak zdobyć go w pojedynku z Canarinhos, którzy byli - przynajmniej teoretycznie - ich najtrudniejszym rywalem w Melbourne. W ubiegłym tygodniu co prawda słabo spisali się w Warnie (wywieźli stamtąd tylko punkt), ale w Australii potwierdzili powrót do lepszej dyspozycji. Złożony z młodych zawodników polski zespół przez trzy sety prowadził dość wyrównaną walkę z mistrzami olimpijskimi z Rio, ale to było za mało, by zdobyć upragniony punkt.
Heynen w swoim stylu w porównaniu z pojedynkiem z Argentyną wymienił niemal całą wyjściową "szóstkę". Drugi dzień z rzędu znaleźli się w niej tylko środkowy Jakub Kochanowski i libero Paweł Zatorski.
W sobotę u Biało-Czerwonych dobrze funkcjonował blok. Zdobyli dzięki skuteczności w tym elemencie 13 punktów, podczas gdy Brazylijczycy tylko dwa. Atutem rywali była jednak bardzo mocna zagrywka - zdobyli bezpośrednio dzięki niej siedem punktów. Jedynego asa po stronie Polaków zanotował Mateusz Mika.
Heynen w swoim stylu w porównaniu z pojedynkiem z Argentyną wymienił niemal całą wyjściową "szóstkę". Drugi dzień z rzędu znaleźli się w niej tylko środkowy Jakub Kochanowski i libero Paweł Zatorski.
W sobotę u Biało-Czerwonych dobrze funkcjonował blok. Zdobyli dzięki skuteczności w tym elemencie 13 punktów, podczas gdy Brazylijczycy tylko dwa. Atutem rywali była jednak bardzo mocna zagrywka - zdobyli bezpośrednio dzięki niej siedem punktów. Jedynego asa po stronie Polaków zanotował Mateusz Mika.
Trener miał pretensje
Potężnymi serwisami ekipę Heynena nękali od początku przede wszystkim Eder Carbonera i Lucas Loh. W pierwszej części inauguracyjnej odsłony - mimo problemów z przyjęciem - po bloku często z powodzeniem atakował Artur Szalpuk. Dobrze radził sobie także Maciej Muzaj. Dzięki ich skuteczności Biało-Czerwoni na pierwszą przerwę techniczną schodzili przy prowadzeniu 8:5.
Głównie za sprawą zagrywek Ederea rywale zdołali jednak doprowadzić do remisu. Przez dłuższy czas trwała walka punkt za punkt. Autowe ataki Polaków i wykorzystane kontry Canarinhos sprawiły, że od stanu 22:22 dorobek w tej partii powiększali już tylko ci drudzy. Heynen miał w końcówce zastrzeżenia do poprawności dokonania zmiany u przeciwników, ale jego wywód nie przyniósł żadnego skutku.
Druga partia zaczęła się pomyślnie dla Biało-Czerwonych - prowadzili 10:6. Ponownie jednak we znaki dała im się zagrywka rywali i na tablicy wyników pojawił się remis 12:12. Heynen dokonywał zmian, ale pozwoliło to tylko na prowadzenie wyrównanej walki. Co prawda Belg w końcówce wykazał się czujnością - po jego interwencji i challenge'u sędzia zmienił pierwotną decyzję i przyznał punkt Polakom (21:22), ale od stanu 23:23 dwa decydujące punkty zdobyli Brazylijczycy, w czym duży udział miał wprowadzony nieco wcześniej Leonardo Nascimento.
Głównie za sprawą zagrywek Ederea rywale zdołali jednak doprowadzić do remisu. Przez dłuższy czas trwała walka punkt za punkt. Autowe ataki Polaków i wykorzystane kontry Canarinhos sprawiły, że od stanu 22:22 dorobek w tej partii powiększali już tylko ci drudzy. Heynen miał w końcówce zastrzeżenia do poprawności dokonania zmiany u przeciwników, ale jego wywód nie przyniósł żadnego skutku.
Druga partia zaczęła się pomyślnie dla Biało-Czerwonych - prowadzili 10:6. Ponownie jednak we znaki dała im się zagrywka rywali i na tablicy wyników pojawił się remis 12:12. Heynen dokonywał zmian, ale pozwoliło to tylko na prowadzenie wyrównanej walki. Co prawda Belg w końcówce wykazał się czujnością - po jego interwencji i challenge'u sędzia zmienił pierwotną decyzję i przyznał punkt Polakom (21:22), ale od stanu 23:23 dwa decydujące punkty zdobyli Brazylijczycy, w czym duży udział miał wprowadzony nieco wcześniej Leonardo Nascimento.
Gospodarze na koniec
Biało-Czerwoni, dopingowani przez miejscową Polonię, nie spuścili głów w kolejnym secie - wciąż trzymali się blisko drużyny z Ameryki Południowej (15:15, 19:19). Na boisku pojawił się m.in. kapitan Mateusz Bieniek. Tym razem wystrzegali się w końcówce błędów z poprzednich odsłon i zmniejszyli stratę w całym meczu. W czwartej partii przez dłuższy czas nie mieli już jednak zbyt wiele do powiedzenia i stanowili tylko tło dla rywali, którzy wrócili do lepszej gry. Canarinhos prowadzili już 20:15. W końcówce zmniejszyli stratę o kilka punktów, ale doprowadzić do wyjątkowo cennego tie-breaka już nie byli w stanie.
Brazylijczycy są już pewni występu w Final Six.
W niedzielę - na koniec występu na antypodach - Polacy zagrają z gospodarzami. Być może z awansu do turnieju finałowego będą się jednak cieszyć jeszcze w sobotnim wieczór. Wystarczy, że ekipa Italii straci punkt w pojedynku z Francją.
Brazylijczycy są już pewni występu w Final Six.
W niedzielę - na koniec występu na antypodach - Polacy zagrają z gospodarzami. Być może z awansu do turnieju finałowego będą się jednak cieszyć jeszcze w sobotnim wieczór. Wystarczy, że ekipa Italii straci punkt w pojedynku z Francją.
Polska - Brazylia 1:3 (22:25, 23:25, 25:23, 23:25)
Polska: Maciej Muzaj, Artur Szalpuk, Batłomiej Lemański, Jakub Kochanowski, Marcin Janusz, Mateusz Mika, Paweł Zatorski (libero) oraz Aleksander Śliwka, Łukasz Kaczmarek, Grzegorz Łomacz, Mateusz Bieniek.
Brazylia: Bruno Rezende, Isac Santos, Eder Carbonera, Lucas Loh, Wallace De Souza, Mauricio Silva, Thales Hoss (libero) oraz Evandro Guerra, Leonardo Nascimento, William Arjona, Otavio Pinto.
Polska: Maciej Muzaj, Artur Szalpuk, Batłomiej Lemański, Jakub Kochanowski, Marcin Janusz, Mateusz Mika, Paweł Zatorski (libero) oraz Aleksander Śliwka, Łukasz Kaczmarek, Grzegorz Łomacz, Mateusz Bieniek.
Brazylia: Bruno Rezende, Isac Santos, Eder Carbonera, Lucas Loh, Wallace De Souza, Mauricio Silva, Thales Hoss (libero) oraz Evandro Guerra, Leonardo Nascimento, William Arjona, Otavio Pinto.
Autor: kz / Źródło: PAP
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama