Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Czy ktoś zatrzyma Skrę i Wlazłego? Startuje liga mistrzów świata

Emil Riisberg

03/10/2014, 20:32 GMT+2

W piątek ruszyły rozgrywki siatkarskiej ekstraklasy, powiększonej do 14 drużyn. Na polskich parkietach zaprezentuje się 19 medalistów ostatnich mistrzostw świata. Tytułu będzie bronić PGE Skra Bełchatów, mająca w składzie najlepszego gracza globu Mariusza Wlazłego.

Foto: Eurosport

To będzie wyjątkowy sezon PlusLigi. Oczy sympatyków siatkówki zwrócone będą w stronę zespołów mających w składzie mistrzów świata i brązowych medalistów niedawno zakończonego czempionatu globu. A jest ich aż 19.

Wielka czwórka

Obronę trofeum zapowiada Skra. W ostatniej dekadzie siatkarze z Bełchatowa aż ośmiokrotnie stawali na najwyższym podium mistrzostw Polski. Jedynie dwa lata z rzędu (2012 i 2013) szyki krzyżowała im Resovia Rzeszów. Prowadzeni przez debiutującego w roli szkoleniowca Miguela Angela Falaskę zawodnicy odgryźli się Resoviakom przed kilkoma miesiącami, pokonując ich w wielkim finale.

W rozpoczętym sezonie w szeregach Skry będzie występować czterech mistrzów świata (Karol Kłos, Michał Winiarski, Mariusz Wlazły i Andrzej Wrona), brązowy medalista Ferdinand Tille, a także czterej uczestnicy MŚ 2014: Nicolas Marechal, Srećko Lisinac, Facundo Conte i Nicolas Uriarte. Skład robi wrażenie, jednak problemem w początkowej fazie rozgrywek może być brak zgrania nowej drużyny oraz zbyt krótki okres regeneracyjny po mistrzostwach światach.

Przeszkodzić w planach Skrze ma zamiar Resovia Rzeszów. Pomóc w wykonaniu zadania ma pięciu "złotych chłopców Antigi": Rafał Buszek, Fabian Drzyzga, Krzysztof Ignaczak, Dawid Konarski i Piotr Nowakowski. Na Podkarpaciu również mają zdobywcę 3. miejsca MŚ - Jochena Schoepsa i trzech uczestników turnieju (Nikołaj Penczew, Paul Lotman, Marco Ivović).

- Dla mnie jest to ogromny handicap. Zawodnicy, którzy nie stanęli na podium mistrzostw świata podnieśli umiejętności. To wszystko może tylko pomóc naszemu zespołowi - powiedział trener Asseco Resovii Rzeszów, Andrzej Kowal.

Jedynym zespołem z czołówki PlusLigi z ubiegłego sezonu, który w okresie przygotowawczym mógł liczyć na niemal wszystkich zawodników (poza Niemcem Denisem Kaliberdą), był Jastrzębski Węgiel. Śląska drużyna przeszła spore zmiany kadrowe wymieniając pięciu zawodników i trenera. Lorenzo Bernardiego zastąpił jego rodak, Roberto Piazza. Na stare śmieci, po dwuletniej przerwie, powrócił Zbigniew Bartman. - Atmosfera w Jastrzębskim Węglu i drużynie jest naprawdę niesamowita, niespotykana na arenie międzynarodowej. Klub jest stabilny finansowo, bije się o najwyższe cele w Europie. Cele trzeba sobie przy takim składzie stawiać wysokie, a marzenia - gonić - zaznaczył Bartman.

Czwarta ekipa poprzednich rozgrywek, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, podczas okienka transferowego pozyskała podwójnego - jak się okazało - mistrza. Paweł Zatorski kilka miesięcy temu sięgnął po krążek z najcenniejszego kruszcu ze Skrą na krajowym podwórku, a przed trzema tygodniami został mistrzem świata. Oprócz niego triumfowali inni przedstawiciele drużyny z Opolszczyzny: rozgrywający Paweł Zagumny i środkowy Marcin Możdżonek.

W tygodniu poprzedzającym start rozgrywek PlusLigi z Kędzierzyna-Koźla napłynęła smutna wiadomość o chorobie nowotworowej atakującego ZAKSY, Grzegorza Boćka. W obliczu problemów kadrowych włodarze drużyny zakontraktowali przyjmującego o imponujących warunkach fizycznych - 214 cm - Holendra Kaya Van Dijka.

Ośmiu chętnych na cztery miejsca

W związku z powiększeniem PlusLigi do 14 zespołów, korekcie uległ również system rozgrywek po fazie zasadniczej. W pierwszej rundzie play-off o mistrzostwo Polski walczyły będą zespoły z miejsc 1-8 systemem najlepszy z najsłabszym. Przegrani w tej rywalizacji dołączą do drużyn, które zajęły lokaty 9-12 i będą miały szansę na zajęcie 5. miejsca, premiowanego udziałem w europejskich pucharach. Takie zasady obowiązują z powodzeniem we włoskiej Serie A.

Aspiracje do pierwszej ósemki fazy zasadniczej zgłasza - poza czołową czwórką - osiem zespołów, w tym dwóch beniaminków: MKS Będzin i Cuprum Lubin. Sternicy klubu z Dolnego Śląska zapowiedzieli, że nie będą chłopcami do bicia, a w osiągnięciu celu mają im pomóc Marcel Gromadowski, Paweł Rusek, Grzegorz Łomaczczy Jeroen Trommel. W barwach lubinian po dwóch sezonach rozbratu do najwyższej klasy rozgrywkowej powróci Łukasz Kadziewicz.

Oprócz MKS-u i Cuprum o miejsca 1-8 bić się chcą Indykpol AZS Olsztyn, Cerrad Czarni Radom, Effector Kielce, Transfer Bydgoszcz, Lotos Trefl Gdańsk oraz BBTS Bielsko-Biała. Każda z tych drużyn dokonała wzmocnień na miarę możliwości. Najbardziej na rynku transferowym zaimponowali jednak gdańszczanie i radomianie. Ci pierwsi ściągnęli byłego trenera reprezentacji Polski, Andreę Anastasiego, a także Mateusza Mikę, który okazał się odkryciem MŚ 2014 wśród biało-czerwonych, czy doświadczonego libero, wicemistrza globu z 2006 roku, Piotra Gacka. Z kolei na przeprowadzkę do Radomia po kilku sezonach spędzonych w Skrze zdecydował się Daniel Pliński. W Czarnych występować będzie też dwóch brązowych Niemców: Dirk Westphal i Lukas Kampa.

Dwójka bez wyraźnego celu

Na szarym końcu imponujących transferów i grubości portfela znalazły się AZS Politechnika Warszawska i AZS Częstochowa. Obydwa zespoły przeszły niemal całkowitą wymianę składu. Ze względu na skromne możliwości finansowe w Warszawie i Częstochowie włodarze klubów musieli postawić na - w większości - nieopierzoną w ekstraklasie młodzież. Tam nie mówi się o celach - każde zwycięstwo będzie na wagę złota.
W rozegranym w piątek pierwszym meczu sezonu AZS Częstochowa uległ na własnym parkiecie ZAKS-ie Kędzierzyn Koźle 0:3.
Autor: Kinga Popiołek / Źródło: sport.tvn24.pl, PAP
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama