Relacje z Rajdu Dakar codziennie wieczorem w Eurosporcie i w Eurosport Playerze.

Dakar to dwanaście niezwykle wymagających etapów, wiodących przez pustynne tereny Arabii Saudyjskiej. Każdego dnia kierowcy muszą pokonać kilkaset kilometrów odcinków specjalnych. Nie znają wcześniej trasy. Szczegóły i rozmieszczenie punktów kontrolnych, na których każdy z uczestników musi się zameldować, poznają dopiero na starcie każdego etapu.

Jeden z nich jest wyjątkowy. To tzw. etap maratoński, którego pokonanie rozłożone jest aż na dwa dni. Na jego półmetku nie czeka zespół mechaników, którzy codziennie zajmują się pojazdem, podczas gdy załoga może się udać na odpoczynek. Na tym etapie z wszystkimi usterkami kierowcy muszą poradzić sobie sami.

Wszystko w rękach kierowców

- Mamy tylko sześć opon na maraton, a dwa kapcie mamy już złapane. Musimy użyć tzw. "kabanosów" - relacjonuje reporterowi Eurosportu Michał Goczał, zajęty naprawianiem przebitych opon. Ma na myśli specjalny zestaw naprawczy, którym wypełni dziury powstałe na ostrych kamieniach. - Nie wiem, czy uda się to uratować - mówi po chwili.

Sprawdzenia wymaga każdy element pojazdu, którym następnego ranka wyruszą na drugą część odcinka.

- Jutro ma być więcej kamieni. Musimy trochę zwiększyć ciśnienie w kołach, wtedy jest mniejsza szansa na przebicie. Ale jest mniej komfortowo. Samochód mocniej dostaje w kość - tłumaczy zawiłości rajdu.

Skrajnie różne emocje

Przygotowania trwają do późnej nocy. Na odpoczynek jest coraz mniej czasu, a problemy techniczne samochodu nie są jedynymi, jakie zajmują myśli kierowców. Muszą się uporać również z tym wszystkim, czego doświadczają na trasie.

- Był dziś na trasie wypadek. Dwa samochody dogoniły motocykl i próbowały go wyprzedzić. Nie użyły Sentinela (systemu do powiadamiania o wyprzedzaniu - red.) i motocyklista się przestraszył. Odbił w prawo i jeden z samochodów po nim przejechał - relacjonował Szymon Gospodarczyk. - Najlepiej byłoby o tym nie myśleć, ale to jest cały czas obok nas. To nie jest takie proste.

Oglądaj

Do drugiej części etapu pierwsi ruszają motocykliści. W obozie ciągle jeszcze jest ciemno. Pozostali kierowcy wyruszą niebawem.

Niektórzy pojadą po wyjątkową nagrodę.

- Przepiękne widoki. Czekałem na to cały Dakar - mówi na mecie maratońskiego odcinka Marek Goczał, który przejechał go najszybciej z trójki polskich kierowców lekkich pojazdów UTV.

- To był najpiękniejszy odcinek specjalny, jaki do tej pory jechałem - wtóruje mu młodszy brat.

Polskie załogi wysoko

Dwa etapy przed końcem Rajdu Dakar trzy polskie załogi UTV są w czołówce klasyfikacji generalnej. Aron Domżała i Maciej Marton zajmują trzecie miejsce. Tuż za nimi są Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk. Starszy z braci Goczał - Marek, z pilotem Rafałem Martonem, zajmują w rajdzie 9. miejsce.

W kategorii samochodów czwarte miejsce zajmują Jakub Przygoński i Timo Gottschalk, a w klasyfikacji kierowców quadów Kamil Wiśniewski zajmuje 6. pozycję.