Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Przygoński o trudach Dakaru. "Nie da się przejechać rajdu idealnie"

Emil Riisberg

27/01/2019, 12:21 GMT+1

Jakub Przygoński wrócił do kraju z 41. Rajdu Dakar, gdzie otarł się o podium morderczej imprezy. - Cieszy mnie przede wszystkim tempo, które pozwala rywalizować z czołówką. Ten rezultat nam się nie trafił. Zapracowaliśmy na niego - mówił kierowca rajdowy na antenie TVN24.

Foto: Eurosport

To największy sukces w karierze 33-letniego Przygońskiego. Przed rokiem, również jadąc z belgijskim pilotem Tomem Colsoulem, był piąty. Jako motocyklista najwyżej finiszował na szóstej pozycji.

- Były różne momenty. I tak szóstego dnia skrzynia biegów uległa awarii. Ruszaliśmy, a po 100 kilometrach nagle przestawał działać trzeci bieg. Potem czwarty i piąty. Klimat nie sprzyjał, ale mieliśmy szczęście w nieszczęściu. W połowie odcinka był serwis, gdzie mogliśmy wymienić skrzynię. Straciliśmy na tym godzinę - opowiadał we "Wstajesz i weekend" w TVN24 Przygoński.

"Miks terenów"

Ogromny pech. Gdyby nie to, polsko-belgijska ekipa byłaby pewna miejsca na podium końcowej klasyfikacji. Przez cały rajd jeździła równo, będąc w czołówce - czterokrotnie plasowała się na trzecich pozycjach na etapach. Na dogonienie zwycięzcy, Katarczyka Nassera Al-Attiyaha, nie było szans. On już trzeci raz triumfował w imprezie.

- Dakar to miks terenów. Było bardzo dużo wydm, które są zdradzieckie. Na pewno są niesamowite do oglądania, ale przejeżdżając przez nie jest ryzyko, że możemy się zakopać - wyjaśnił Przygoński.

I dodał: - Oczywiście, jak jedziemy po otwartej pustyni, gdzie jest mnóstwo kamieni, prędkość jest większa, ale każdy błąd wiąże się z poważniejszymi uszkodzeniami samochodu. Był taki odcinek, gdy towarzyszyła nam mgła. Nic nie było widać w odległości 10-15 metrów, a trzeba było się ścigać. Walka z żywiołem.

Kolejne starty

Przygoński zaznaczył, że pokonanie Rajdu Dakar to nie lada wyzwanie. Pod każdym względem.
- Trzeba połączyć mnóstwo elementów, żeby wygrać lub choćby wskoczyć na podium. Do tego jeszcze odpowiednie umiejętności, sprzęt i mechanicy do pomocy. Cały zespół musi pracować, żeby samochód dotarł do mety. Nie da się przejechać Dakaru idealnie. Zawsze są jakieś problemy. Z kolei wysiłek dla organizmu jest ogromny. Ścigaliśmy się przez dziesięć dni, a przez kolejne pięć lub siedem musiałem się regenerować - powiedział.

Jakie ma teraz plany? - Za cztery tygodnie wystartujemy w Pucharze Świata w Maroku. Już teraz myślimy o kolejnym Dakarze - zakończył polski kierowca rajdowy.
Autor: kz / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama