W Stambule czuł się jak Gołota. Uratował go gwizdek na przerwę
Jerzy Dudek o swoich przygotowaniach do Wielkiego Meczu
Video: tvn24 Jerzy Dudek o swoich przygotowaniach do Wielkiego Meczu04.09 | O swoich przygotowaniach do meczu mówił we Wstajesz i Wiesz tegoroczny trener reprezentacji TVN Jerzy Dudek.- Jak dowiedziałem się, że będę trenerem drużyny TVN, to od razu odnalazłem swoje notatki wszystkich moich trenerów, którzy mnie prowadzili.”O swoich przygotowaniach do meczu mówił we Wstajesz i Wiesz tegoroczny trener reprezentacji TVN Jerzy Dudek.zobacz więcej wideo »Dudek: Kibice chcą widzieć jak najwięcej bramek. O to...
Video: tvn24 Dudek: Kibice chcą widzieć jak najwięcej bramek. O to...- Na pewno będziemy chcieli grać jak najbardziej ofensywnie. Kibice chcą widzieć jak najwięcej bramek. O to się postaramy - zdradził Jerzy Dudek, teren drużyny TVN.zobacz więcej wideo »Liverpool gotowy na mecz z Atletico Madryt
Video: Eurosport Liverpool gotowy na mecz z Atletico MadrytLider Premier League zagra w Madrycie z Atletico pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów. Liverpoolczycy to obrońcy trofeum. zobacz więcej wideo »Atletico - Liverpool
Atletico - LiverpoolW meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów Atletico grało z Liverpoolem.zobacz więcej wideo »Liverpool - West Ham United
Video: Getty Images Liverpool - West Ham United24.02 - Liverpool podejmował West Ham United w spotkaniu 27. kolejki Premier League.zobacz więcej wideo »
Strzał głową z pięciu metrów, potem atomowa poprawka nogą już sprzed samej bramki. Andrij Szewczenko, legendarny snajper Milanu, do dziś nie wie, jakim cudem w finale Ligi Mistrzów przegrał wszystkie pojedynki z Jerzym Dudkiem. Popisy Polaka z 2005 roku dały Liverpoolowi pierwszy Puchar Europy od 20 lat, a polskiemu bramkarzowi nieśmiertelność. W poniedziałek mija 15. rocznica wydarzeń ze Stambułu. #Polskatymzyla
Polska tym żyła to cykl najważniejszych wydarzeń polskiego sportu w tym wieku. Przypominamy głośne zwycięstwa, ale też wstydliwe porażki.
- Stwarzać komuś warunki, jeśli ma talent, to ważna rzecz, ale najważniejsze to umieć z tego talentu skorzystać. Siłą człowieka jest otaczanie się mądrymi ludźmi i czerpanie z ich doświadczenia. Jurek tę siłę ma - mówi Bogusław Kaczmarek.
Jeden z najbardziej doświadczonych polskich trenerów bohatera ze Stambułu zna doskonale.
To on wyciągnął Dudka z trzeciej ligi, potem dał szansę debiutu w ekstraklasie, pomógł w przenosinach do Feyenoordu, a kilka lat później, na oczach legend holenderskiego sportu, wręczał nagrodę dla najlepszego gracza ligi. Wtedy do Holandii przyjechał, bo bardzo zależało na tym polskiemu bramkarzowi.
- Cieszę się, że w tym zawodzie wielu upokorzeń przyszło mi dostąpić tak wielkiego zaszczytu - wspomina tamten dzień Kaczmarek. Gdy to mówi, trudno nie wyczuć w jego głosie wzruszenia.
Maj 2005
Dudek od kilku lat jest już graczem Liverpoolu. Z Feyenoordu przyszedł za 7,5 miliona euro. W ostatnich tygodniach najlepsze momenty jego kariery przeplatały się z tymi najgorszymi. Po śmierci papieża Jana Pawła II trudno było się mu otrząsnąć. Grał, ale sukcesy - choćby te w Lidze Mistrzów - smakowały specyficznie.
Liverpool skończył krajowe rozgrywki na piątym miejscu, nie wie, czy zagra w następnej edycji Ligi Mistrzów. Stanie się tak, jeśli pokona Milan, a UEFA wprowadzi zasadę o dopuszczeniu obrońców tytułu do eliminacji. Dyskusje na ten temat się toczą.
Rafa zaczyna rządy
Oba kluby dzieliło wtedy sporo. Liverpool w finale znalazł się pierwszy raz od 20 lat, mediolańczycy przeżywali kolejny okres świetności. Mieli piłkarzy znających smak sukcesu w Lidze Mistrzów, takich Liverpoolowi wówczas brakowało. Tu postacią numer jeden był trener Rafa Benitez.
Na Anfield pracował od niespełna roku, miał mocną pozycję. Media spekulowały, że latem dokona rewolucji i sprowadzi między innymi bramkarza, na czym ucierpi Dudek.
- Kilka godzin przed meczem w Stambule rozmawiałem o tym z Rickiem Parrym, dyrektorem wykonawczym Liverpoolu. Potwierdził, że dojdzie do dużych zmian, nie wspomniał jednak, czy będą dotyczyć obsady bramki - mówi nam menedżer Dudka, Jan de Zeeuw.
Twierdzi, że polski bramkarz mógł wówczas czuć, że nie ma stuprocentowego poparcia trenera.
W drodze do finału 2005 Benitez przechytrzył Fabio Capello (Juventus) i Jose Mourinho (Chelsea). Okrzyknięto go geniuszem taktyki. Teraz zastanawiano się, czym zaskoczy Milan.
- Godzina 18. W hotelu pytam Jurka, czy zagra. Mówi, że nie wie, bo Benitez jeszcze nie podał składu. Jestem zdziwiony, zazwyczaj Hiszpan przekazywał takie informacje graczom dużo wcześniej - wspomina de Zeeuw.
Wszystko wyjaśnia się na stadionie. Okazuje się, że Benitez wpadł na szalony pomysł. Sadza na ławce niezawodnego ostatnio Dietmara Hamanna i stawia na nie do końca zdrowego Harry'ego Kewella.
W takim składzie Liverpool nigdy wcześniej nie zaczął i już nigdy nie zacznie spotkania. Piłkarze są w szoku.
Wybitny taktyk się pomylił
25 maja 2005. Na trybunach Ataturk Olympic Stadium zasiadają 72 tysiące kibiców. Wrzawa jest ogromna, Anglików jest około 30 tysięcy. Słychać hymn Ligi Mistrzów. Najazd kamery na piłkarzy, Dudek puszcza do niej oczko. Jakby czuł pod skórą, że 50. finał będzie wyjątkowy.
Zaczyna się od trzęsienia ziemi - Polak zostaje pokonany już w pierwszej minucie. Gdy Paolo Maldini cieszy się z rekordowo szybkiego gola finałów, myśli Dudka zaczynają krążyć wokół walki Andrzeja Gołoty, którego kilka dni wcześniej Lamon Brewster powalił na deski w 53. sekundzie.
Dominacja Milanu trwa przez całą pierwszą połowę. Żadnej litości dla rywala nie wykazuje Hernan Crespo. W minucie 39. trafia po raz pierwszy, tuż przed przerwą po raz drugi. Polak nie ma przy tych strzałach szans.
Liverpoolczyków ratuje gwizdek na przerwę. Schodząc z murawy, są zdruzgotani. Boją się, że najważniejszy mecz w karierze zakończą historyczną kompromitacją. Po latach w swojej autobiografii wspomni o tym choćby Steven Gerrard. Na kartach książki oceni też Beniteza, przyznając wprost, że wybitny taktyk tego dnia się pomylił.
Jeden gol. Dla kibiców
W szatni panuje zamieszanie. Hamann ma zmienić Djmiego Traore, ostatecznie zastępuje jednak Steve'a Finnana, bo fizjoterapeuta ujawnia, że ten boryka się z lekkim urazem. Benitez modyfikuje taktykę. Próbuje rozrysować ją zawodnikom, gdy okazuje się, że na tablicy umieścił 12 nazwisk.
Czasu na przekazanie wskazówek nie ma. O radości dobiegającej z szatni Milanu mówi zawodnikom Alex Miller, jeden z trenerów. Za chwilę prosi ich, by próbowali zdobyć chociaż jednego gola. Dla kibiców. Po stadionie niesie się pieśń "You will never walk alone".
Piłkarze słyszą ją w tunelu. Wstępują w nich nowe siły.
Wstrząs w sześć minut
Druga część zaczyna się od potężnego strzału z rzutu wolnego Szewczenki i parady Dudka. Między 54. a 60. dzieją się rzeczy nieprawdopodobne. Liverpool trafia, i to trzykrotnie. Najpierw Gerrard, potem Vladimir Smicer, na koniec Xabi Alonso, który pokonuje Didę, dobijając własny rzut karny.
Angielski zespół znów czuje się wielki, mediolańczycy są w szoku. Wręcz trzymali już ręce na pucharze, kompromitowali rywala, a teraz sami są przez niego kompromitowani. Nie wierzą w to, co się dzieje. Angielski komentator wykrzykuje coś o cudzie. Po raz pierwszy, ale nie ostatni tego wieczoru.
Zostało pół godziny podstawowego czasu gry, emocji nie brakuje. Obie strony starają się o czwartego gola, ale ten nie pada.
Bohater dogrywki
W dogrywce Milan znów jest groźniejszy, wyniku zmienić jednak nie potrafi. Kibice szykują się już na konkurs karnych, gdy piłka nagle zmierza w szesnastkę Liverpoolu. Szewczenko uderza, Dudek broni. Interwencja jest kapitalna, ale cud dopiero nastąpi.
W ułamku sekundy Polak wstaje, by zatrzymać atomową dobitkę Ukraińca z dwóch metrów. Czuje piłkę na ręce, ale jej nie widzi.
Chwila niepewności.
Gdzie ta piłka?
Za bramką! Uff...
- Pogranicze piłkarskiej magii. Sztuką było to obronić, sztuką było tego nie strzelić - komentuje dziś sytuację Kaczmarek. - Diego Maradona ma swoją "rękę Boga", a ja mam swoją "rękę Papieża". To musiała być inspiracja od niego - tak pojedynek z Szewczenką, już po latach, opisuje z kolei Dudek.
Wydarzenia ze 118. minuty okazały się być kluczowe dla dalszych losów meczu. Odebrały Milanowi wiarę, co zresztą potwierdzą później i Hernan Crespo, i obrońca Cafu.
Podczas konkursu Dudek emanował pewnością siebie. Dotykał piłki przed każdym karnym, wręczał ją strzelcowi osobiście. Na linii prezentował szalony taniec, niczym bramkarz Bruce Grobbelaar w wygranym przez Liverpool finale w 1984 roku z Romą.
Dzięki tym wszystkim zabiegom w oczach rywali urósł do jeszcze większych rozmiarów. Mediolańczycy do jedenastego metra podchodzili jak na ścięcie. Rozproszony Serginho nawet nie trafił w bramkę, potem z Polakiem pojedynek przegrał też Pirlo. Z liverpoolczyków pomylił się tylko John Arne Riise, wcześniej do siatki trafił Hamann, który do swojej próby podszedł... ze złamanym palcem.
Znów oko w oko z Szewczenką
Za chwilę wszystko może się wyjaśnić. W pole karne wchodzi Szewczenko. Nie wytrzymuje napięcia, źle strzela, prawie w środek, Dudek rzuca się w swoją prawą stronę, ale zostawia nogę i odbija piłkę ręką.
Koledzy pędzą do niego jak sprinterzy i dopiero wtedy Polak uświadamia sobie, że to już koniec. The Reds są mistrzami. Puchar Europy zdobyli po raz piąty. Dzięki temu, zgodnie z obowiązującą zasadą, trofeum będą mogli zachować na zawsze. Dudek został trzecim, po Zbigniewie Bońku i Józefie Młynarczyku, Polakiem, który wygrał finał.
Dalsza część wieczoru, w zasadzie już noc, upływa pod znakiem wielkiej fety. Angielscy kibice świętują na słynnym Placu Taksim, działacze na bankiecie, w hotelu. Piłkarze zjawiają się w nim nieco później.
Opowiada de Zeeuw: - Jurek do mnie podbiegł, od razu zapytałem o sytuację z dogrywki: jak to obroniłeś?
- Ja pie****ę, sam nie wiem - miał odpowiedzieć szczerze zawodnik.
Holenderski menedżer na tej samej imprezie ponownie spotkał się z Parrym. Ten popisem Dudka, rzecz jasna, był zachwycony.
- On nigdy nie może nas opuścić. Jest symbolem tego zwycięstwa! Wygrał to dla nas! - wykrzyczał Anglik, po czym de Zeeuwa wycałował.
Ciągle pamiętają
Od spotkania upłynęło już piętnaście lat, a dla niektórych piłkarzy Milanu wspomnienia tego wieczoru wciąż są traumatyczne. Andrea Pirlo popisy Dudka z serii jedenastek nazwał "tańcem osła".
"To był rodzaj zbiorowego samobójstwa. Skoczyliśmy z mostu nad Bosforem. Prawie nikt tej nocy nie mógł zasnąć. Ja obudziłem się z obrzydliwym uczuciem" - wspomina jeden z najgorszych momentów w karierze Włoch.
O meczu zapomnieć nie może też Szewczenko. O to, jak Dudek wybronił jego strzał w dogrywce, pytał polskiego bramkarza wiele razy przy różnych okazjach. Między innymi, gdy "grali" w jednej drużynie. W 2007 roku w Cardiff wspólnie promowali kandydaturę Polski i Ukrainy jako organizatora Euro 2012.
Przepychanki z Benitezem
Po Stambule Liverpool dostał zgodę na udział w Lidze Mistrzów. Kolejne miesiące 2005 roku upłynęły pod znakiem zapowiadanych zmian. Latem do klubu przyszedł bramkarz Pepe Reina, tuż przed startem ligi Dudek doznał kontuzji łokcia, która wykluczyła go z treningów na kilka miesięcy.
Gdy wrócił do zdrowia, był już drugim wyborem Beniteza. Chciał zmienić klub, miał propozycję między innymi z Benfiki, ale Hiszpan uparcie nie wyrażał zgody na transfer.
Kontrakt Polaka z angielskim klubem wygasł w 2007 roku. Podpisał umowę z Realem, gdzie spędził cztery sezony, będąc zmiennikiem Ikera Casillasa. W 2011 roku zakończył karierę.
WYNIK:
AC Milan - Liverpool 3:3 (3:0), 2:3 (rzuty karne)
Bramki: Maldini (1.), Crespo (39.), (44.) - Gerrard (54.), Smicer (56.), Xabi Alonso (60.)
Karne: Serginho (0:0), HAMANN (0:1) - Pirlo (0:1), CISSE (0:2) - Tomasson (1:2), RIISE (1:2) - Kaka (2:2) , SMICER (2:3) - Szewczenko (2:3)
Ciekawostka: wszystkie gole zostały strzelone do tej samej bramki
SKŁADY:
Milan: Dida - Cafu, Stam, Nesta, Maldini - Seedorf (86. Serginho), Pirlo, Gattuso (112. Rui Costa) - Kaka - Szewczenko, Crespo (85. Jon Dahl Tomasson)
Liverpool: Dudek - Finnan (46. Hamann), Carragher, Hyypia, Traore - Garcia, Gerrard (kapitan), Alonso, Riise - Kewell (23. Smicer) - Baros (85. Cisse)
Poprzednie teksty z cyklu Polska tym żyła:
Gang Nawałki namieszał, ale wracał przybity. "W szatni smutek i złość"
W tyle gotuje się jajko na twardo. Lewandowski wywrócił świat do góry nogami
"Mózg powiedział: rzucaj!". Do cudu wystarczyła "jedna Wenta"
"Rafał, nie oglądaj się! Pchamy, pchamy!". Majka nie dał się pożreć Rekinowi
Walka, której nie było. "Gołota mógł Tysona znokautować"
"Tylko ostatni idiota zrobiłby coś takiego". Bracia uznani za oszustów
Rok wcześniej otarł się tam o śmierć. Kubica wrócił i wygrał