Walka w finale, a potem tragedia w samolocie. Zmarł utytułowany trener

Impreza odbywała się w chińskim Hangzhou. Chińczycy przegrali w meczu o złoto z Japończykami. Dzień później Porobić udał się w podróź do Czarnogóry, skąd pochodził.

Wyprawa obejmowała przesiadkę w Stambule. Dramat rozegrał się na pokładzie samolotu, jeszcze zanim maszyna dotarła do tureckiego miasta. Jak informują media w Chinach, 67-latek nagle źle się poczuł, a potem stracił przytomność. Podjęto decyzję o awaryjnym lądowaniu w Ankarze. Załoga pokładowa próbowała go reanimować. Niestety, bezskutecznie.

Gdy tragiczne wieści dotarły do Chin, podopieczni Porobicia pogrążyli się w smutku. Łączyła ich wyjątkowa więź. Tuż po ceremonii srebrne medale wszystkich zawodników na chwilę zawisły na szyi ich trenera. Był to wyraz wdzięczności za doprowadzenie ich do tak dużego sukcesu.

- Jego wkład w rozwój chińskiej piłki wodnej był ogromny. W pełni oddał się temu, co robił, miał wielkie poczucie odpowiedzialności. Nie mogę uwierzyć w to, co się stało - przyznał bramkarz Honghui Wu. - Jesteśmy mu winni złoty medal - dodał z kolei kapitan Zhongxian Chen.

Chińczycy wystąpili w finale pierwszy raz od 13 lat. W półfinale pokonali Kazachstan, który bronił tytułu.

Porobić wcześniej zyskał uznanie w Europie. Przede wszystkim na Bałkanach, gdzie piłka wodna jest sportem niezwykle popularnym.

Na koncie miał liczne sukcesy klubowe i reprezentacyjne. Największe to mistrzostwo świata 2005 z reprezentacją Serbii i Czarnogóry i trzy lata później mistrzostwo Europy z Czarnogórą, której był jej pierwszym trenerem po odzyskaniu niepodległości.

W Chinach prowadził wcześniej drużynę narodową kobiet, z którą pojechał na igrzyska do Tokio. Rok trwała jego przygoda jako selekcjonera męskiej reprezentacji Niemiec.

(TG)