Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

SC Magdeburg - Orlen Wisła Płock: wynik i relacja - Liga Mistrzów piłkarzy ręcznych 2022/23

Emil Riisberg

06/10/2022, 18:30 GMT+2

Orlen Wisła Płock w czwartek przegrała na wyjeździe z Magdeburgiem 27:33 w meczu 4. kolejki grupy A Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych. To druga porażka polskiego zespołu w tej edycji rozgrywek.

Orlen Wisła Płock

Foto: Eurosport

Wicemistrzowie Polski po zwycięstwach z FC Porto (27:23) i GOG Handbold (31:27) oraz porażce z Paris Saint-Germain (33:37) stanęli przed piekielnie trudnym wyzwaniem w czwartej serii spotkań LM. Zmierzyli się z najlepszą drużyną minionego sezonu Bundesligi i to na jej terenie.
SC Magdeburg w poprzedniej kolejce europejskich rozgrywek po prawda uległ PSG, a na krajowym podwórku przegrał z Flensburgiem Handewitt, ale w płockim obozie przewidywano, że to tylko podrażni rywali.
- Powinienem powiedzieć, że nie mają znaczenia takie informacje, ale myślę, że będzie jeszcze ciężej. Po dwóch porażkach na pewno będą chcieli zmazać tę plamę, bo mistrzowi Niemiec takie wyniki nie uchodzą – przestrzegał przed meczem trener bramkarzy Orlen Wisły Marcin Wichary.

Wymiana ciosów

Nafciarze na początku spotkania musieli się bardzo napracować, by trafiać do bramki gospodarzy. Siergiej Kosorotow po długiej akcji dał im prowadzenie, ale miejscowi wyrównali w mgnieniu oka po błyskawicznej kontrze. Chwilę później sytuacja znów się powtórzyła. Zawodnicy mistrza Niemiec kontrowali w takim tempie, że goście nie byli w stanie powrócić na czas do obrony.
Taki scenariusz nie zniechęcił jednak płocczan. Drużyna Orlen Wisły popisywała się dobrą skutecznością w ataku, a pierwsze skrzypce grał zdecydowanie Kosorotow, który w pierwszej połowie nie pomylił się ani razu pod bramką przeciwników (7/7). Po kolejnym trafieniu Rosjanina przyjezdni uzyskali nawet dwubramkową przewagę w początkowych minutach.
Magdeburg odpowiedział jednak trzema golami z rzędu, przejmując prowadzenie. Gospodarze optycznie prezentowali się nieco lepiej, ale gracze z Płocka w tej części meczu nie tracili do nich dystansu. Po kapitalnej obronie rzutu karnego i dobitki przez Kristiana Pilipovicia Nafciarze mogli nawet ponownie odskoczyć na dwa trafienia. Niestety nie wykorzystali tej szansy.
Wymiana ciosów trwała w najlepsze. Wisła z czasem coraz lepiej spisywała się w defensywie. Dzięki uważnej obronie utrudniała rywalom grę w ataku pozycyjnym, zmuszając ich do błędów. Po dwóch kolejnych przechwytach płocczan trener gospodarzy poprosił o czas, który przyniósł efekt. Magdeburg odzyskał prowadzenie i ostatecznie schodził na przerwę z wynikiem 17:16. Różnica mogła być jeszcze wyższa, ale gościom momentami dopisywało więcej szczęścia.

Wisła została w szatni

Taki rezultat dawał jednak jeszcze realne nadzieje na odrobienie skromnej straty w drugiej połowie. Niestety po przerwie losy zwycięstwa zostały szybko rozstrzygnięte przez niemiecką ekipę. Nafciarze nie przypominali zespołu, który jeszcze chwilę wcześniej toczył wyrównany bój z faworytami. Przyjezdni byli dużo bardziej pasywni w obronie, pozwalając przeciwnikom na zbyt wiele, a sami razili nieskutecznością pod drugą bramką. Po dziesięciu minutach drugiej odsłony Magdeburg prowadził już 23:18.
Kolejne dziesięć minut ponownie przyniosło tylko dwa trafienia ze strony Orlen Wisły, a przy takiej formie rzutowej trudno było myśleć o dogonieniu mistrzów Niemiec. Po chwili na tablicy wyników było już 29:20.
Polski zespół w końcówce zdołał nieco zmniejszyć rozmiary porażki, przegrywając w ostatecznym rozrachunku 27:33, ale nie było to żadne pocieszenie.
Po osiem bramek dla gospodarzy rzucili Gisli Thorgeir Kristjansson i Kay Smits. Tyle samo dla Wisły zdobył Lovro Mihić.
Autor: jac / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama