Nicolas Tournat i Arciom Karalok zagrali bez pomyłki w ataku w pierwszej połowie. Pięciu graczy Elverumu trafiało do kieleckiej bramki strzeżonej przez kapitalnie dysponowanego Andreasa Wolffa, a Norwegom bramki rzucało aż dziewięciu szczypiornistów Vive. Cały zespół gości rozegrał perfekcyjną pierwszą połowę, w drugiej pilnując już wyniku.

Francuski gwiazdor nie pomógł

Norwegowie zaskoczyli tylko na początku spotkania. Grali bardzo ostro, a już w 2. minucie żółtą kartką ukarany został Johan Fingren (cztery minuty później otrzymał dwie minuty kary). W pierwszej połowie byliśmy świadkami trzech takich upomnień - wszystkie w pierwszych pięciu minutach spotkania.

Później ochotę do rywalizacji odebrał gospodarzom Wolff. Niemiecki bramkarz Vive obronił w kilku wyśmienitych okazjach, a tych nie marnowali mistrzowie Polski. Szybko zbudowali bezpieczną przewagę, prowadząc do przerwy 18:11.

W ekipie mistrzów Norwegii miał straszyć Luc Abalo. Transfer utytułowanego Francuza do Elverumu to jedna z największych niespodzianek w ostatnich latach. Jego niemoc była jednak duża. Gwiazdorowi gospodarzy puściły nerwy już w 7. minucie drugiej połowy, czego efektem były dwie minuty kary. Najlepsi na parkiecie byli oczywiście Wolff i Dani Dujszebajew. Ten drugi też skupiał się na grze w defensywie, ale błyszczał i skutecznością.

Nawet gdy Mateusz Kornecki zastąpił Wolfa w bramce Vive, miejscowi wciąż mieli problemy. W końcówce spotkania postanowili zaryzykować. Postawili na grę dwóch obrotowych i zdjęli bramkarza. Nic to jednak nie dało i komplet punktów zgarnęli gracze Tałanta Duszejbajewa.

3. kolejka Ligi Mistrzów:

Elverum Handball – Łomża Vive Kielce 22:31 (11:18)

Wszystkie mecze w Lidze Mistrzów piłkarzy ręcznych na żywo w Eurosport Playerze.