Pogoń Szczecin zrewanżowała się Legii Warszawa w Pucharze Polski. Po zaciętym meczu szczecinianie awansowali do 1/8 finału

Udany, choć wymęczony rewanż Pogoni Szczecin na Legii Warszawa w Pucharze Polski. Po zaciętym i wyrównanym meczu szczecinianie dopiero w końcówce dogrywki przechylili szalę na swoją stronę i wygrali na Łazienkowskiej 2:1. Uzupełnili tym samym skład drużyn, które powalczą w 1/8 finału pucharowych rozgrywek. Legia nie obroni tytułu.

Pogoń Szczecin - Legia Warszawa w finale Pucharu Polski

Źródło wideo: Polska Agencja Prasowa

W rozgrywanym w maju na PGE Narodowym finale Pucharu Polski w sezonie 2024/25 górą była Legia, która po epickiej batalii wygrała z Pogonią 4:3 i sięgnęła po tytuł. Wrześniowe spotkanie ligowe również na swoją korzyść rozstrzygnęli legioniści, chociaż tym razem wygrali skromnie, zaledwie 1:0.
Podopieczni rumuńskiego trenera Edwarda Iordanescu grają ostatnio w kratkę. Szczecinianie również nie imponują w lidze wysoką formą, ale po przejęciu drużyny przez Duńczyka Thomasa Thomasberga nie przegrali czterech ostatnich meczów. Na rewanż za majową porażkę wyszli zmotywowani i żądni sukcesu.
Obie drużyny zaczęły z animuszem. Już od pierwszych minut Pogoń próbowała atakować, a Kamil Grosicki, grający w czwartek na nietypowej dla siebie pozycji środkowego napastnika, błyskawicznie znalazł się pod bramką Gabriela Kobylaka. Nie zdołał jednak oddać strzału.
Chwilę później groźną akcją odpowiedziała Legia, ale bramka gości pozostała niezagrożona. Szybka gra, podczas której piłka wędrowała z jednego pola karnego na drugie, trwała dłuższą chwilę.

Przyspieszenie Legii

Po pierwszym kwadransie Legia przyspieszyła. Ataki stały się bardziej intensywne i gospodarze przez dobrych kilka minut prawie nie wychodzili z pola karnego Pogoni. Szczecinianie zostali zmuszeni do rozpaczliwej obrony. W kierunku ich bramki legioniści oddawali strzał za strzałem, większość jednak nie miała szans zagrozić Valentinowi Cojocaru.
Pogoń po chwilowym kryzysie złapała drugi oddech i nieco odepchnęła napierającą na bramkę Legię. Kilka razy gościom udało się przeprowadzić groźne kontry, ale do ich wykończenia zabrakło opanowania i precyzji. Tego samego zresztą brakowało legionistom podczas konstruowania ich akcji.
Pierwsza, rozgrywana w dość szybkim tempie połowa, zakończyła się bezbramkowym remisem.

Przebudzenie Pogoni

Po przerwie zmieniły się strony i... to właściwie tyle. Obraz gry przypominał to, co kibice na Łazienkowskiej oglądali w pierwszej połowie. Z czasem jednak goście coraz bardziej zaczynali się rozkręcać. Stworzyli kilka groźnych akcji, w końcu zaczęli oddawać więcej strzałów. Statystyki, dotąd wskazujące na wyraźną przewagę Legii, zaczęły się wyrównywać.
Aż w końcu przyszła 58. minuta, gdy w polu karnym Legii znalazło się kilku piłkarzy Pogoni. Piłka trafiła pod nogi Grosickiego, a ten wyczekał właściwej chwili i posłał piłkę w siatkę. Gola zadedykował zmarłej niedawno babci.
Zdobyta bramka dodała skrzydeł gościom. Teraz to oni zepchnęli Legię do defensywy. Ta potrzebowała dłuższej chwili, by wrócić do gry.
W końcu mecz nabrał rumieńców i zaczął przypominać to, co widzowie oglądali na samym początku spotkania.

Legia wyrównuje

Przyciśnięta do ściany Legia z minuty na minutę grała coraz lepiej. Gospodarze przypomnieli sobie umiejętność opanowania gry na połowie gości. Kolejne akcje stawały się coraz groźniejsze, Cojocaru miał pełne ręce roboty i raz za razem ratował Pogoń od straty bramki.
W 77. minucie musiał skapitulować. Po serii strzałów Legii w kierunku bronionej przez Rumuna bramki skutecznym trafieniem popisał się Kamil Piątkowski, od początku meczu wyróżniający się na placu gry. Wcześniej wiele razy konstruował akcję i zagrażał bramce Pogoni. Teraz w końcu ją zdobył.
Czas upływał, Legia wciąż atakowała, Pogoń wytrwale się broniła. Ale na zmianę wyniku nie miało to żadnego wpływu. W podstawowych 90 minutach mecz nie został rozstrzygnięty, konieczna była dogrywka.
Jej pierwsza część nie przyniosła rozstrzygnięcia, chociaż gra obu drużyn mogła się podobać. Z jednej i drugiej strony było sporo ciekawych akcji, których tak brakowało w podstawowym czasie gry. W tym kwadransie najbliżej szczęścia była broniąca się Pogoń po kapitalnym strzale Musy Juwary z rzutu wolnego. Kobylak sięgnął opadającej pod poprzeczkę piłki czubkami palców.

Decydujący cios

W drugiej części dogrywki bliższa zwycięstwa wydawała się Legia, która po raz kolejny w tym meczu niemal całkowicie zawładnęła polem karnym gości. Aż przyszła 117. minuta i obrona Cojocaru, tyleż rozpaczliwa, co genialna. Rumuński bramkarz niemal cudem obronił oddany z kilku metrów strzał, po czym natychmiast wyrzucił piłkę przed siebie.
Ta trafiła najpierw do Juwary, który znakomicie podał ją do Adriana Przyborka, a ten zamienił ją na gola.
Do końca meczu pozostały trzy minuty i trzy kolejne, doliczone przez Szymona Marciniaka. Legia rzuciła się do ataku, ale Pogoń już nie pozwoliła na skuteczne rozegranie akcji.
Legia żegna się z rozgrywkami i marzeniami o obronie tytułu.

1/16 finału Pucharu Polski. Legia Warszawa - Pogoń Szczecin 1:2

Bramki: Kamil Piątkowski (77') - Kamil Grosicki (58'), Adrian Przyborek (117')
(macz)
dołącz do Ponad 3 milionów użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami, wynikami i wydarzeniami na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama