Trzecia rocznica inwazji zbrojnej Rosji na Ukrainę. Maksym Chłań, piłkarz Lechii Gdańsk: myślami jestem z rodzicami

Maksym Chłań, jeden z pięciu występujących w Lechii Gdańsk ukraińskich piłkarzy, wyznał, że każdy z nich stracił na wojnie kogoś bliskiego bądź znajomego. - Myślami jestem z moimi rodzicami i młodszą siostrą, którzy mieszkają w Żytomierzu - powiedział. W poniedziałek minęły trzy lata od rozpoczęcia pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę.

Euro 2024: Ukraina - Belgia w meczu ostatniej kolejki fazy grupowej (foto: Getty Images)

Źródło wideo: Getty Images

W rywalizującej w ekstraklasie Lechii występuje pięciu zawodników z zaatakowanego kraju - poza Chłaniem także bramkarz Bohdan Sarnawski, środkowi pomocnicy Iwan Żelizko i Anton Carenko oraz napastnik Bohdan Wjunnyk.
- Wszyscy mamy jakiś bliskich bądź znajomych, którzy zginęli na tej wojnie. Oczywiście rozmawiamy między sobą na ten temat, ale z drugiej strony ciężko jest codziennie o tym myśleć i śledzić różne informacje, które docierają z mojego kraju - stwierdził Chłań.
picture

Maksym Chłań w barwach Lechii Gdańsk

Foto: Newspix

"Rakiety codziennie latają"

22-letni skrzydłowy nie ukrywa, że doskwiera mu trochę w Gdańsku samotność i tęskni za rodziną.
- Moi najbliżsi zostali na Ukrainie i nie ma możliwości, aby przyjechali do Gdańska i byli ze mną. Tata ma 50 lat i ze względu na wiek w ogóle nie może opuścić kraju. Wyjechać może natomiast mama, ale nie chce zostawić taty samego. Jeszcze mam małą siostrę, która wymaga opieki - wyjaśnił.
Rodzice Chłania mieszkają na stałe w Żytomierzu, który położony jest niewiele ponad 100 kilometrów na zachód od Kijowa.
- Zwłaszcza na początku wojny to miasto i ten region Rosjanie mocno atakowali. Obecnie jest w miarę bezpiecznie, aczkolwiek rakiety codziennie tam latają - przyznał.

Mnóstwo ofert

Ojciec zawodnika, który w tym sezonie strzelił trzy gole, a w lipcu grał na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, dba natomiast o sportową przyszłość syna.
picture

Paryż 2024. Piłka nożna. Skrót meczu Argentyna - Ukraina

Źródło wideo: Eurosport

- W czerwcu kończy mi się kontrakt z Lechią i negocjujemy z prezesem jego przedłużenie. W tych rozmowach reprezentacje mnie właśnie tata, bo nie mam menedżera. Ja na razie nie myślę o innym klubie, bo skupiam się na swojej pracy, na tym, aby wypełnić kontrakt na 100 procent - zapewnił.
Ukraiński piłkarz stanowi łakomy kąsek dla wielu menedżerów. Zdradził, że jest zasypywany przez nich ofertami współpracy.
- Mam ich mnóstwo: z Francji, Niemiec, Hiszpanii, czy też z Ameryki. Piszą do mnie na WhatsAppie, nawet nie wiem, skąd mają mój numer. Nie mam jednak czasu, aby na nie odpowiedzieć. A pewnie jest tego więcej, ale nie sprawdzałem jeszcze Messengera oraz Instagrama - podsumował.
(kz)
dołącz do Ponad 3 milionów użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami, wynikami i wydarzeniami na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama