Filip Majchrowicz utknął w Republice Vanuatu, gdzie od wtorku dochodzi do trzęsień ziemi

Piłkarz Górnika Zabrze Filip Majchrowicz wraz z narzeczoną znaleźli się w poważnych tarapatach. "Utknął w Vanuatu, gdzie od wtorku dochodzi do regularnych trzęsień ziemi" - napisał na Platformie X rzecznik klubu Mateusz Antczak. Majchrowicz od paru dni żyje w zagrożeniu, ciągłym stresie i nie może opuścić oceanicznej wyspy.

Łukasz Podolski o pomocy ofiarom trzęsienia ziemi w Turcji

Źródło wideo: TVN

We wtorek potężne trzęsienie ziemi o sile 7,4 stopnia w skali Richtera nawiedziło rejon stolicy Vanuatu Port Vila, powodując śmierć 14 osób i raniąc co najmniej 200 osób - poinformował Reuters. W kolejnych dniach pojawiały się wstrząsy wtórne, cała wyspa została sparaliżowana i objęta przez władze stanem wyjątkowym.

Majchrowicz przeżył trzęsienie ziemi

W centrum tragicznych wydarzeń znalazł się bramkarz Górnika Zabrze Filip Majchrowicz, który wraz z narzeczoną i znajomymi wybrał się do Vanuatu na egzotyczne wakacje. Na szczęście Polakom nic się nie stało, ale przeżywają dramatyczne chwile i mają problem z opuszczeniem niebezpiecznej wyspy.
picture

Filip Majchrowicz ma poważne problemy

Foto: Newspix

"Filip Majchrowicz znajduje się obecnie w niezwykle trudnym położeniu. Utknął w Republice Vanuatu, gdzie od wtorku dochodzi do regularnych trzęsień ziemi" - napisał w czwartek na Platformie X rzecznik prasowy Górnika. "(...) W tym momencie najważniejsze dla Filipa jest przedostanie się z Vanuatu do Australii. Problem polega na tym, że - jak mi przekazał - aktualnie organizowane są loty ewakuacyjne tylko dla Australijczyków i mieszkańców państw Oceanii, natomiast Europejczycy (w tym także Filip) muszą czekać na wznowienie lotów komercyjnych" - poinformował Antczak.
Majchrowicz musi czekać na ewakuację, ale z trwogą wspomina wtorek, który był dniem największych wstrząsów sejsmicznych.
- Trzęsienie dopadło nas w środku dżungli - relacjonował piłkarz w rozmowie z weszło.com. - Ziemia zaczęła drżeć. Dźwięk głuchy jak podczas burzy. Wokół trzaskanie palm i innych drzew. Myślałem, że wszystko pode mną się zawali, a ziemia się otworzy. W pewnym momencie usłyszeliśmy trzaskanie z góry. Znad kaskad pędził na nas głaz otoczony ziemią, podobny do tych, które tworzą się w trakcie usypisk. Leciał prosto na nas. W ostatnim momencie udało nam się odskoczyć. (…) To był najbardziej traumatyczny moment - wspomniał Majchrowicz.

Wielki stres

Powrót do miasta też był trudny, ponieważ drogi zostały zniszczone, a wiele budynków się zawaliło. W hotelu piłkarza trzeba było szybko się spakować i czekać na zewnątrz na rozwój wydarzeń. Przez wiele godzin nie było wody, a w Vanuatu panują upały.
- W całej tej sytuacji i tak najgorszy pozostaje stres - ocenił Majchrowicz. - Dostajemy mało i słabe jedzenie. (…) Na to wszystko nakładają się te okazyjne trzęsienia ziemi. Mamy już takie poczucie, że odczuwamy je, nawet jeśli ich nie ma. Ta cała sytuacja siada nam na głowę - przyznał podłamany piłkarz w rozmowie z weszło.com.
(dasz/TG)
dołącz do Ponad 3 milionów użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami, wynikami i wydarzeniami na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama