Los Angeles Galaxy mistrzem ligi MLS. Powrót na szczyt po dziesięciu latach

Spotkanie zapowiadało się na jednostronne, gdy już po niespełna kwadransie drużyna z Los Angeles, która musiała radzić sobie bez kluczowego pomocnika Riquiego Puiga, prowadziła 2:0. W 9. minucie do siatki rywali trafił Joseph Paintsil, a w 13. Dejana Joveljić. Serbski napastnik celebrował trafienie charakterystycznymi przewrotami w przód, jak legenda klubu Robbie Keane.

Nowojorczycy odpowiedzieli niedługo potem golem Seana Nealisa w 28. minucie. Chcieli pójść za ciosem, doprowadzając do remisu, ale zawodnicy Galaxy grali pewnie i ostrożnie w defensywie. Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Wynik też nie.

Triumf Galaxy kończy frustrujący okres dla tego klubu, jednego z 10 pierwszych zespołów MLS, który stał się globalną marką i siłą w Hollywood.

- Jestem z nich taki dumny - przyznał po meczu trener Galaxy, Greg Vanney.

- Od pierwszego meczu byliśmy nieustępliwi i zaangażowani. Ponieważ pozostaliśmy wierni, dotarliśmy tam, gdzie musieliśmy być - skwitował.

Ekipa z Los Angeles jest najbardziej utytułowanym zespołem w historii MLS. Zdobył szósty tytuł, ale pierwszy od 2014 roku.

- Zdobycie trofeum po 10 latach jest wyjątkowym uczuciem. ​​Jesteśmy młodymi, głodnymi zwycięstwa chłopakami i zasłużyliśmy na to w stu procentach - podkreślił Joveljić.

New York Red Bulls po raz drugi wystąpił w finale i po raz drugi przegrał - poprzednio w 2008 roku z Columbus Crew.

Faworytem do tytułu byli gracze najlepszego w sezonie zasadniczym Interu Miami z Leo Messim i Luisem Suarezem na czele. Klub, którego współwłaścicielem jest David Beckham, odpadł jednak już w 1/8 finału play-offów z Atlantą United (decydującego gola strzelił wówczas reprezentant Polski Bartosz Slisz).

(lukl/macz)