Goncalo Feio tłumaczy powody odejścia z USL Dunkerque. "L'Equipe" o zaskakujących kulisach odejścia portugalskiego trenera znanego z Legii Warszawa

Wiadomość o odejściu Goncalo Feio z drugoligowego francuskiego klubu USL Dunkerque po niespełna trzech tygodniach pracy mogła zaskoczyć kibiców. Były szkoleniowiec Legii Warszawa opowiedział na łamach portugalskich mediów o powodach rezygnacji. Kulisy odejścia trenera przedstawili francuscy dziennikarze. Okazuje się, że było ono burzliwe.

Goncalo Feio przed meczem z Chelsea w Lidze Konferencji: Cienka granica między szaleństwem i wiarą

Źródło wideo: UEFA

Feio, który od 25 maja oficjalnie nie jest trenerem Legii, niespełna miesiąc później znalazł sobie nowe miejsce pracy, na północy Francji. Stanął przed trudnym zadaniem zastąpienia swojego rodaka Luisa Castro, który po dwóch udanych latach odszedł do Nantes.
Z drugoligowym USL Dunkerque Feio podpisał dwuletni kontrakt, miał za zadanie powalczyć o awans do Ligue 1. Długo jednak nie zagrzał tam miejsca. W niedzielny wieczór klub poinformował o "wspólnej decyzji o rozwiązaniu kontraktu" z trenerem. Zaledwie trzy tygodnie po jego zatrudnieniu i niecałych dwóch tygodniach treningów.

Feio: mam swoje standardy

Kilkadziesiąt godzin później Feio wyznał na łamach portugalskich mediów, co stało za jego decyzją. Mówił o "niezadowoleniu z infrastruktury i problemów organizacyjnych klubu".
- Mam swoje standardy i etykę pracy. To, co mi powiedziano, i to, czego się spodziewałem, a to, co faktycznie zastałem, to dwie różne rzeczy. Dlatego poprosiłem o rozwiązanie kontraktu - wyjawił 35-latek, cytowany przez dziennik "A Bola".
- Myślę, że teraz będę musiał trochę poczekać na ofertę. Ale ten projekt nie miał takich samych ambicji jak ja, więc to była najlepsza decyzja, mimo że bardzo trudna - dodał.
Pracując w Polsce, czy to w Legii, czy wcześniej Motorze Lublin, Portugalczyk znany był ze swej wybuchowości. Dwa tygodnie treningów z drugoligowcem wystarczyły, żeby i Francuzi ją poznali.

"Chciałem w niego wierzyć, ale się myliłem"

- Nie ma czego żałować. Byliśmy przekonani, że Goncalo ma potencjał, by dalej rozwijać drużynę. Dokładnie przeanalizowaliśmy jego osobowość. Wiedzieliśmy, że jest pełen pasji i temperamentu. Zdawaliśmy sobie sprawę z ryzyka - wspomina Demba Ba, dyrektor francuskiego klubu i były piłkarz m.in. Newcastle i Chelsea.
Dziennikarze "L'Equipe" twierdzą, że na początku letniego sezonu przygotowawczego, "który zdecydowanie różnił się od wszystkich poprzednich, zawodnicy trenowali ze strachem w żołądkach".
"W trakcie sesji Feio obrażał swoich zawodników, nie wahając się nazwać ich 'amatorami'. Atmosfera daleka od tej z zeszłego sezonu" - czytamy w artykule.
Czarę goryczy miała przelać sobotnia porażka 1:5 w meczu towarzyskim z sąsiednim Boulogne-sur-Mer. - Skłamałeś - miał wściekle wykrzyknąć portugalski trener do dyrektora sportowego w trakcie spotkania.
- Przyszedł do nas świadomie. A my stworzyliśmy mu takie warunki pracy, żeby czuł się komfortowo - bronił się Demba Ba. - W naszych dyskusjach bardzo wyraźnie podkreślaliśmy podstawowe wartości jedności i pokory. Zawarliśmy umowę, którą zaakceptował. Chciałem w niego wierzyć, ale się myliłem. Ale nie chcę nikogo potępiać. Każdy ma swoje traumy - tłumaczył Senegalczyk.
Teraz musi szukać nowego trenera, nieco ponad trzy tygodnie przed wznowieniem rozgrywek. Tymczasem szkoleniowcem jest Benjamin Rytlewski, asystent trenera klubu od 2018 roku.
(lukl/łup)
dołącz do Ponad 3 milionów użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami, wynikami i wydarzeniami na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama