Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Pep Guardiola został pierwszym trenerem z potrójną koroną z dwoma klubami

Lukasz Lasia

Akt. 11/06/2023, 02:02 GMT+2

W dziejach futbolu już od dawna zajmuje szczególne miejsce, ale w sobotę dokonał wyczynu, po którym już na zawsze stanie się nieśmiertelny. Pep Guardiola poprowadził Manchester City do triumfu w Lidze Mistrzów i jako pierwszy trener w historii zdobył potrójną koronę z dwoma klubami.

Guardiola poliglota

O najcenniejszy z europejskich pucharów w klubowej piłce The Citizens zagrali w Stambule. W konfrontacji z nastawionym na defensywę Interem Mediolan byli zdecydowanym faworytem. Długo nie potrafili jednak udokumentować przewagi. Udało się to dopiero w 68. minucie Rodriemu. Jak się potem okazało, był to jedyny gol sobotniego finału.
Tym samym ekipa z niebieskiej części Manchesteru nie tylko po raz pierwszy zdobyła Champions League, ale też Guardiola stał się pierwszym trenerem w dziejach futbolu z potrójną koroną.

Bez Messiego ani rusz? Już nieaktualne

Grono szkoleniowców, którym chociaż raz udała się ta sztuka jest bardzo wąskie. Widnieje tam dziewięć nazwisk, w tym m.in. Jose Mourinho, Guus Hiddink, Jupp Heynckes czy sir Alex Ferguson. Szkocki legendarny menedżer jako jedyny dokonał tego nie lada wyczynu z angielskim zespołem, z Manchesterem United w sezonie 1998/99. Guardiola po 23 latach jest następnym.
Pierwszy raz po potrójną koronę składającą się z mistrzostwa, pucharu krajowego i trofeum Ligi Mistrzów Hiszpan sięgnął w Barcelonie w sezonie 2008/09. Wtedy wielu wypominało mu, że nie dokonałby tego bez Leo Messiego. Argentyńczyk miał też spory udział w zdobycie Champions League dwa lata później. Gdy Leo nie było potem przy jego boku, uszaty puchar był dla prowadzonych przez niego drużyn - Bayernu Monachium i Manchesteru City - jak zaczarowany. Teraz też Messiego nie ma, ale siłą City jest jego szkoleniowiec, który w końcu dojrzał do tego niebywałego wyczynu.
picture

27 maja 2009 roku był dniem szczególnym dla Guardioli

Foto: Getty Images

Były legendarny menedżer Liverpoolu Bill Shankly mawiał kiedyś: "Są ludzie‚ którzy uważają‚ że futbol to sprawa życia i śmierci. Jestem takim podejściem rozczarowany. Futbol to coś znacznie poważniejszego". To twierdzenie jak ulał pasuje do hiszpańskiego trenera. Mówisz Guardiola, myślisz: wizjoner, mag, filozof, perfekcjonista, stale ulepszający gotowy - wydawałoby się - już twór.
Zresztą kilka z tych cech Hiszpana są jego prawdziwym przekleństwem. Złośliwi twierdzili, że po odejściu z Barcelony w 2012 roku nie potrafił zdobyć najcenniejszego z europejskich pucharów, bo ciągle przekombinowywał z ustawieniem i taktyką. Camp Nou opuszczał wyczerpany. Praca, która zaowocowała 14 tofeami, tak zmęczyła go psychicznie, że potrzebował rocznego urlopu od piłki. Zaszył się w Nowym Jorku, nauczył języka niemieckiego i wkroczył do Monachium, gdzie miał okazję trenować m.in. Roberta Lewandowskiego. Siedem trofeów w ciągu trzech lat to niezły wynik, ale jednak brakowało kropki nad i, czyli trofeum Ligi Mistrzów.

Klątwa Toure

Gdy w 2016 roku zaakceptował ofertę szejków z Abu Zabi, miał w pierwszej kolejności umocnić City na arenie międzynarodowej. Pierwszy sezon zakończył falstartem, bez zdobycia jakiegokolwiek pucharu, co przydarzyło mu się pierwszy raz w karierze. Zrehabilitował się w następnym roku mistrzostwem i Pucharem Anglii, ale sympatii nie przysporzyły mu oskarżenia żegnającego się z klubem Yayi Toure, który zarzucił mu złe traktowanie, nawet o podłożu rasistowskim. Iworyjczyk miał w odwecie rzucić za pomocą afrykańskich szamanów klątwę na trenera, jakoby ten przez cały okres zatrudnienia przy Etihad nie zdobył z klubem upragnionej Ligi Mistrzów. Od tamtego czasu The Citizens tylko raz zagrali w finale - przed dwoma laty - ale w Porto lepsza okazała się Chelsea (1:0).
picture

29 maja 2021 r. - puchar przeszedł Guardioli koło nosa

Foto: Getty Images

Gdy wydawało się, że sen ziści się rok później, w półfinale ekipa z Etihad w niewytłumaczalnych okolicznościach odpadła z Realem Madryt, mając w 89. minucie rewanżowego starcia zapas dwóch goli. - W klubie mamy wrażenie, że spróbujemy zrobić to jeszcze raz. Jeśli się nie uda, to w następnym sezonie - nie zrażał się mimo to Guardiola, który doszedł do wniosku, że do upragnionego celu potrzebuje snajpera z prawdziwego zdarzenia. Wybór padł na norweskiego superstrzelca Erlinga Haalanda. I był to strzał w dziesiątkę.
Młody napastnik doskonale wprowadził się do Premier League, już w premierowym sezonie został pierwszym zawodnikiem, który strzelił przynajmniej 36 goli. Dwanaście dołożył w Lidze Mistrzów. Większość nie byłoby bez asyst genialnych podań Kevina De Bruyne'a. Przy tej dwójce urośli też inni. Jak z nut gra Jack Greaslih, ale najbardziej zaskoczyła eksplozja formy przesuniętego ze środka obrony do pomocy Johna Stonesa. Efekt? Odrobienie w kwietniu dziewięciu punktów straty do Arsenalu i obrona mistrzowskiego tytułu.
picture

Stones pod okiem Guardioli przebył dużą transformację

Foto: Getty Images

Guardiola stworzył drużynę niemal idealną, która jeśli tylko ma swój dzień, jest nie do pokonania. W majowym półfinale przekonał się o tym Real. The Ctizens wzięli na obrońcach tytułu srogi rewanż, aplikując im w rewanżu cztery gole. Aż do niedawnego finału Pucharu Anglii w klubie był zakaz wypowiadania się o potrójnej koronie. Sytuacja zmieniła się po ostatniej wygranej 2:1 na Wembley z rywalem zza miedzy.
- Po raz pierwszy możemy o tym porozmawiać. Pięć mistrzostw kraju, dwa Puchary Anglii, Puchary Ligi... Musimy jednak wygrać Ligę Mistrzów, by zyskać uznanie, na które ta drużyna zasługuje. Pozostał nam jeden mecz. Mówiłem piłkarzom, że muszą nałożyć na siebie presję. By być zapamiętanym, trzeba zwyciężyć w Europie - podkreślił po finale krajowego pucharu Guardiola.
picture

Duża duma biła z twarzy Guardioli po zdobyciu Pucharu Anglii

Foto: Getty Images

Odpowiedź poznaliśmy w sobotni wieczór. Od kiedy przejął The Citizens, zdobył z tym klubem już 14. trofeum oraz 35. w całej trenerskiej karierze.
Według agenta Toure Dimitiego Seluka, 52-letni szkoleniowiec mógł już przed finałem w Stambule spać spokojniej. Jak wyjawił w maju "The Mirror", "zaklęcie voodoo zostało zdjęte przez szamanów".
picture

Guardiola zdobył upragnione trofeum

Foto: Getty Images

Udostępnij
Reklama
Reklama