Eurosport
W środę finał Ligi Europy Tottenham - Manchester United. Trener Ange Postecoglou spokojny o swoją przyszłość
📝
21/05/2025, 10:06 GMT+2
Menedżer Tottenhamu Ange Postecoglou nie obawia się o swoją posadę w przypadku porażki z Manchesterem United w finale Ligi Europy. Oburzył się, gdy na konferencji prasowej poprzedzającej mecz w Bilbao jeden z dziennikarzy stwierdził, że Australijczyk - w zależności od wyniku finału - "balansuje na granicy hańby i historii".
Premier League: Manchester City - Tottenham Hotspur
Źródło wideo: Eurosport
Londyńczycy stają przed szansą zdobycia pierwszego trofeum od 17 lat. Wtedy w finale Pucharu Ligi Angielskiej pokonali Chelsea. Znacznie dłużej kibice Kogutów czekają na europejskie trofeum. Ostatnim był Puchar UEFA, wywalczony w 1984 roku. Stawką finału w Bilbao jest nie tylko upragniony puchar, ale i pewne miejsce w przyszłej edycji Ligi Mistrzów. 
Na krajowym podwórku Tottenham spisywał się wręcz fatalnie, zresztą jak jego środowy rywal. Na kolejkę przed zakończeniem sezonu zajmuje dopiero 17. miejsce, zaraz za United i tuż nad strefą spadkową, co jest najgorszym sezonem Kogutów w angielskiej ekstraklasie od prawie 50 lat. 
To dlatego w ostatnich miesiącach Postecoglou jest ostro krytykowany przez dziennikarzy. Wielu ekspertów uważa, że menadżer Tottenhamu może stracić pracę, niezależnie od wyniku meczu na stadionie San Mames. Co na to sam zainteresowany?
Postecoglou: nie jestem klaunem
- Moja przyszłość jest pewna. Mam piękną rodzinę, świetne życie. Dopóki będę zdrowy, a moja rodzina będzie przy mnie, mam zapewnioną przyszłość - stwierdził we wtorek na przedmeczowej konferencji prasowej. 
- Nie byłbym pierwszą osobą, która zmieniła pracę. Nie marnuję ani minuty snu, myśląc o tym. Cokolwiek wydarzy się po finale, jest nieistotne, jeśli pomyślimy o szansie, jaka się przed nami otwiera teraz - dodał Australijczyk.
Nieprzyjemnie na sali zrobiło się, gdy otrzymał pytanie od dziennikarza "Evening Standard" o to, czy zdaje sobie sprawę, że "balansuje na granicy hańby i historii". Kilka godzin wcześniej ten sam dziennikarz opublikował artykuł, w którym napisał, że przed środowym finałem Postecoglou "balansuje między bohaterem a klaunem". 
- Wszystko zależy od twojego podejścia, ale powiem ci jedno. Bez względu na to, co się wydarzy w finale, nie jestem klaunem i nigdy nim nie będę. Nigdy nie będę też twoim kumplem. Naprawdę mnie rozczarowałeś, że użyłeś takiej terminologii do opisania osoby, która przez 26 lat, bez żadnych względów od kogokolwiek, wypracowała sobie pozycję, w której poprowadzi klub w finale europejskich rozgrywek. Jeśli sugerujesz, że nasze niepowodzenie w jakiś sposób będzie oznaczało, że jestem klaunem, to nie jestem pewien, jak odpowiedzieć na to pytanie - odparł ze złością trener Kogutów. 
Jego zdaniem zwycięstwo w finale Ligi Europy, otwierające drogę do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie, mogłoby ugruntować jego pozycję w Tottenhamie.
- Nie sądzę, żeby moja praca się tutaj skończyła. Naprawdę czuję, że coś tu zbudowaliśmy, a ewentualne trofeum przyspieszyłoby to - podkreślił Australijczyk, który przez cały sezon musiał się mierzyć z wieloma kontuzjami swoich czołowych zawodników. 
- Wciąż uważam, że jest wiele pracy do wykonania, co jest dość oczywiste, biorąc pod uwagę wyzwania, jakie napotkaliśmy po drodze w tym roku. Starałem się, jak mogłem, aby doprowadzić klub do pozycji, w której może walczyć o trofea, a jednocześnie odmłodzić skład i zmienić styl gry. Teraz czeka mnie ważny mecz. Mam okazję przynajmniej wypełnić główne zadanie, jakie mi powierzono, czyli zapewnić klubowi trofeum - skwitował. 
/origin-imgresizer.eurosport.com/2025/05/21/image-d2cdaaa7-9145-4a6c-b699-2de5ce29947c-85-2560-1440.jpeg)
Postecoglou poprowadzi Tottenham do upragnionego trofeum?
Foto: Getty Images
Początek finału Ligi Europy o godzinie 21.00. Wynik na żywo i relacja live w eurosport.pl.
(lukl/macz)
Powiązane tematy