Minister sportu Sławomir Nitras: nie będzie premii dla polskich piłkarzy za półfinał Euro 2024

Minister Nitras był w środowy poranek gościem Bogdana Rymanowskiego w Radiu Zet. Dziennikarz pytał ministra, czy piłkarska reprezentacja Polski otrzyma rządową premię za awans do półfinału Euro. - Nie, wykluczone - oznajmił kategorycznie polityk.

- Premii nie będzie, bo działa system. UEFA płaci PZPN za to, że w ogóle gramy na Euro, za to, że awansowaliśmy. To kwoty idące w dziesiątki milionów euro. Rząd ma swoje zadania, piłkarze mają swoje zadania, a PZPN ma swój budżet. PZPN to bogaty związek. Nie zaglądam nikomu do kieszeni, ale są powody, dla których oni płacą premię - tłumaczył Nitras.

Temat środowej rozmowy jest nawiązaniem do afery, która wybuchła przed, a swoje konsekwencje miała w trakcie i po mundialu w Katarze późną jesienią 2022 roku. Ówczesny premier Morawiecki spotkał się z piłkarzami przed ich wylotem na turniej i i obiecał, że jak ci wyjdą z grupy, mogą liczyć na kokosy. Mówiło się o premii w wysokości nawet 30 mln złotych.

I się zaczęło. Medialna burza zdominowała piłkarskie święto, a premier rakiem wycofywał się ze swoich słów. Nic to, piłkarze i sztab szkoleniowy mieli już dzielić skórę na niedźwiedziu i po uzyskaniu awansu w stylu wręcz koszmarnym, rozdzielać między siebie obiecane miliony. Ile w tym prawdy? Do dziś nie wiadomo, bo co trenerzy i piłkarze, to inna wersja. Burzy nie przetrwał selekcjoner Czesław Michniewicz, a atmosfera wokół reprezentacji i jej wyniki na ponad rok zostały zniszczone.

Zdaniem Nitrasa tamtą obietnicą Morawiecki "uczynił dewastację". - To był powód, dla którego przez rok reprezentacja nie mogła się podnieść, bo mu się wydawało, że robi wielką politykę - mówił.

Biało-Czerwoni mają za sobą na razie jeden mecz Euro w Niemczech. W minioną niedzielę przegrali 1:2 z Holandią, a teraz przed nimi starcie z Austrią. By zachować realne szanse wyjścia z grupy D, muszą w Berlinie wygrać.

(pqv/twis)