Eurosport
Selekcjoner Francji Didier Deschamps wolałby nie rozgrywać meczu eliminacji mistrzostw świata w rocznicę ataków terrorystycznych w Paryżu
📝
06/11/2025, 20:06 GMT+1
Piłkarska reprezentacja Francji w następny czwartek może zagwarantować sobie udział w przyszłorocznym mundialu. Z Ukrainą zmierzy się dokładnie w rocznicę tragicznych wydarzeń, do jakich doszło w Paryżu dziesięć lat temu. Zwolennikiem rozgrywania spotkania w tym dniu nie jest Didier Deschamps, selekcjoner Trójkolorowych. - To delikatna kwestia - przyznał.
Didier Deschamps prowadzi Francję od 2012 roku
Foto: Getty Images
13 listopada 2015 roku w Paryżu przeprowadzono serię ataków terrorystycznych, w których śmierć poniosło w sumie 137 osób, w tym siedmiu z ośmiu zamachowców.
Wszystko zaczęło się właśnie od wydarzeń w pobliżu obiektu Stade de France w dzielnicy Saint-Denis. W jednym z lokali doszło wówczas do eksplozji. W tym czasie na stadionie reprezentacja rozgrywała już towarzyskie spotkanie z Niemcami. Mimo panującego niepokoju mecz dokończono.
"Byłem tam"
Pamięć poszkodowanych we wszystkich atakach ma zostać uczczona przed pierwszym gwizdkiem nadchodzącego spotkania z Ukrainą. Na ławce trenerskiej Trójkolorowych, tak jak wtedy, znów zasiądzie Deschamps.
- To delikatna kwestia. Po głębszym zastanowieniu uważam, że gdyby była taka możliwość, to lepiej, gdybyśmy uniknęli grania dokładnie w tym dniu. Nie wiem, czy była taka możliwość, to nie zależało ode mnie - przyznał szkoleniowiec podczas czwartkowej konferencji.
- Szczerze mówiąc, nie czuję się na siłach, by mówić o tym, co się stało, z szacunku dla rodzin, które cierpiały i straciły bliskich. Byłem tam, ale nie chcę do tego wracać. Obowiązek uczczenia pamięci musi być przestrzegany, ale pamiętajmy, że odbędzie się mecz, który jest dla nas również ważny - dodał.
/origin-imgresizer.eurosport.com/2025/11/06/image-a9fec139-2177-481f-b189-3c84ee3487be-85-2560-1440.jpeg)
Didier Deschamps
Foto: Getty Images
Ewakuowany prezydent, przerażeni kibice
W 2015 roku Deschamps został postawiony w bardzo trudnej sytuacji. On o zamachu dowiedział się już w przerwie. Podobnie niemiecki trener Joachim Loew. Obydwaj długo się zastanawiali, czy informować o wszystkim piłkarzy.
Ostatecznie tego nie zrobili. Jak przyznał potem szef francuskiej federacji Noel le Graet, chciano w ten sposób zapobiec wybuchowi paniki. Po ostatnim gwizdku sędziego wielu kibiców bało się opuścić obiekt i zeszło na murawę Stade de France. Na stadionie przebywał też ówczesny prezydent Francois Hollande, który wcześniej został ewakuowany.
Trzy punkty przed Ukrainą
Na kolejkę przed końcem eliminacji Francuzi prowadzą w grupie z trzema punktami przewagi nad Ukrainą, jedynym zespołem, który może ich jeszcze wyprzedzić i tym samym skazać na bicie się o mundial w barażach.
(TG/po)
Powiązane tematy
Reklama
Reklama