Wyciekły zeznania kobiety oskarżającej Daniego Alvesa

Dani Alves przebywa w jednym z katalońskich aresztów od czterech miesięcy.

Do zeznań jego domniemanej ofiary dotarli dziennikarze telewizji Cuatro.

"Podszedł do mnie i zapytał: nie wiesz, kim jestem? Powiedziałam, że nie. On odparł, że nazywa się Dani i gra w kręgle w Hospitalet. Pamiętam, że wziął mnie za rękę i kazał, abyśmy razem wyszli. Zaczęłam się bać i pomyślałam, że może dosypał mi coś do drinka. Co, jeśli zrobi też coś mojemu przyjacielowi?" – zeznała kobieta.

Z każdą kolejną chwilą robiło się coraz bardziej dramatycznie.

"Nie wiedziałem, gdzie idę. Myślałam, że wyjdziemy stamtąd albo pójdziemy do jakiegoś pokoju VIP. On otworzył drzwi, weszłam tam i wtedy zrozumiałam, w co się wpakowałam. Zobaczyłam, że była to malutka toaleta. Można tam było tylko umyć ręce" - brzmi fragment relacji kobiety.

To tam miało dojść do gwałtu.

"Mówiłam mu: nie mogę, chcę stąd wyjść. On wtedy zaczął coś do mnie krzyczeć. Potem rzucił mnie na podłogę, byłam zszokowana. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Pomyślałam, że ten człowiek naprawdę chce mnie skrzywdzić. Bałam się" - opowiadała dalej.

Proces zawodnika ma ruszyć w tym roku. Grozi mu od 4 do 12 lat więzienia.

40-letni Alves w ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Katarze stał się najstarszym brazylijskim piłkarzem, którzy wystąpił na mundialu. Zagrał w meczu grupowym z Kamerunem (0:1) oraz przeciwko Korei Południowej (4:1) w 1/8 finału. W momencie aresztowania był związany kontraktem z meksykańskim klubem UNAM Pumas.

(Srogi/twis)