Afera w Hiszpanii. Barcelona opłacała sędziów? Nowe informacje "El Mundo"

"Sędziowskie BarcaGate" - grzmi w czwartek na okładce madrycki "AS". "Skandal! Barca zapłaciła 1,4 miliona euro wiceprezesowi sędziów" - dodaje wielkimi literami "Marca".

Hiszpańscy dziennikarze przekazują, że firma Dasnil 95, należąca do wiceprzewodniczącego Komitetu Sędziowskiego Jose Marii Enriqueza Negreiry, podczas sprawowania przez niego stanowiska w hiszpańskiej federacji (RFEF) między 2016 a 2018 rokiem otrzymywała przelewy od katalońskiego klubu.

Madrycki dziennik "El Mundo" opublikował w czwartek 33 faktury, na podstawie których Barcelona wypłaciła ówczesnemu zastępcy przewodniczącego kolegium sędziowskiego hiszpańskiej ligi sumę opiewającą dokładnie na 1,68 mln euro.

Komentatorzy twierdzą, że w zamian były hiszpański sędzia miał uprzywilejowywać klub z Barcelony, w którym obecnie występuje Robert Lewandowski, podczas decyzji kolegium sędziowskiego odnoszących się do meczów Dumy Katalonii.

"El Mundo" wskazał, że hiszpańska agencja podatkowa w swoich raportach potwierdziła już wpłaty FC Barcelona dla spółki Negreiry. Uznała je za działanie służące "niepodejmowaniu żadnych decyzji sędziowskich przeciwko klubowi".

W dokumencie wpłaty, jak odnotował dziennik, zazwyczaj wpisywano, że środki kierowane są przeznaczane na przygotowywanie porad wideo.

- Nie było żadnego uprzywilejowanego traktowania - podkreślił Negreira w rozmowie z rozgłośnią Cadena SER. Według jego wyjaśnień były sędzia rekomendował Barcelonie, jak powinni zachowywać się jej zawodnicy przed każdym arbitrem.

Z opublikowanych przez "El Mundo" fakturach wynika, że kataloński klub płacił za tę usługę od stycznia 2016 r. do czerwca 2018 r.

Co jest najbardziej zastanawiające, właśnie w czerwcu tamtego roku, gdy zmienił się skład Komitetu Technicznego Arbitrów, Barcelona zapłaciła ostatnią fakturę. Ówczesny prezydent klubu Josep Maria Bartomeu tłumaczył w rozmowie z "Mundo Deportivo", że przerwanie płatności nastąpiło ze względu na "redukcję wydatków", a ponadto płatności były dokonywane "od wielu lat, nawet za Joana Laporty w 2003 roku".

Co na to Barcelona? Kataloński klub wydał komunikat w tej sprawie, w którym przyznał, że w przeszłości klub kontraktował "usługi zewnętrznego konsultanta technicznego, który dostarczał, w formie wideo, raportów technicznych dotyczących piłkarzy z niższych lig w Hiszpanii dla dyrekcji technicznej klubu".

Ponadto, klub - jak czytamy - "żałuje", że informacja ta pojawiła się w najlepszym sportowym momencie bieżącego sezonu. "Podejmiemy kroki prawne wobec każdego, kto szkodzi wizerunkowi FC Barcelona poprzez rozpowszechnianie insynuacji mających wpływ na pogarszanie reputacji klubu" - podsumowano.

Ale tematem już zajmuje się prokuratura. W czwartek komunikat opublikowała Hiszpańska Federacja Piłkarska, która już "rozpoczęła zbieranie poufnych informacji w tej sprawie, składając zapytania do ludzi odpowiedzialnych z Komitetu Technicznego Arbitrów oraz Barcelony". Ponadto weźmie udział jako strona we wszelkich postępowaniach sądowych, jakie zostaną otwarte w tej sprawie, a w momencie, w którym dostępne będą wystarczające informacje, "zastosuje odpowiednie środki".

W ostatnich latach więcej niż o formie Katalończyków hiszpańskie media pisały o aferach związanych z klubem. Niedawno "AS" pisał o podejrzeniach, że za czasów Bartomeu niektórzy dziennikarze byli opłacani, by dobrze pisać o klubie i jego władzach. Wcześniej, w 2020 roku Duma Katalonii miała wynająć firmę, która miała oczerniać byłych i ówczesnych piłkarzy, m.in Leo Messiego, jednocześnie ocieplając wizerunek prezydenta Bartomeu i członków tamtego zarządu.

Autor: lukl/łup / Źródło: eurosport.pl