Lider ekstraklasy zakończył rundę z przytupem. Siódme zwycięstwo z rzędu

Raków Częstochowa w sobotni wieczór przedłużył swoją imponującą serię w PKO BP Ekstraklasie, pokonując w 17. kolejce Zagłębie Lubin 2:1 na wyjeździe. Było to już siódme ligowe zwycięstwo z rzędu drużyny prowadzonej przez trenera Marka Papszuna, która zakończyła rok z wyraźną przewagą w tabeli.
Rozpędzony Raków po raz ostatni stracił punkty na początku października, remisując bezbramkowo z Widzewem Łódź. Od tego czasu częstochowianie pokonali siedmiu rywali w lidze, wliczając triumf w Lubinie, a także dwóch w Pucharze Polski. Dzięki takiej formie już wcześniej zapewnili sobie mistrzostwo rundy jesiennej, ale w ostatniej tegorocznej kolejce nie zamierzali zwalniać tempa.
Bezradni gospodarze
Zagłębie przystąpiło do sobotniej konfrontacji w zupełnie innych nastrojach. Miedziowi balansują nad strefą spadkową. W poprzednich czterech ligowych meczach doznali samych porażek do zera, a w dodatku odpadli z Pucharu Polski. Słabe rezultaty doprowadziły do rozstania z trenerem Piotrem Stokowcem, którego w meczu z Rakowem na ławce zastąpił Paweł Karmelita.
- Raków każdy mecz, niezależnie od tego, gdzie i z kim gra, rozpoczyna bardzo mocno i próbuje narzucić swoje warunki. Zakładamy, że teraz będzie tak samo, bo taka jest charakterystyka i specyfika tego zespołu. W tym wszystkim spodziewam się, że pokażemy swój pazur, ambicję oraz nie pozwolimy się zdominować - mówił na przedmeczowej konferencji tymczasowy szkoleniowiec Zagłębia.
Dotychczasowy asystent Stokowca słusznie przewidział, czego spodziewać się po liderze tabeli, ale ani on ani jego podopieczni nie byli w stanie temu zapobiec. Raków już na samym początku spotkania posłał piłkę do siatki, ale trafienie to nie zostało uznane z powodu faulu Fabiana Piaseckiego na Jasminie Buriciu. Goście naciskali jednak dalej i ich wysiłki przyniosły efekt w postaci gola już w 18. minucie gry. Znakomitą akcją indywidualną popisał się wówczas Deian Sorescu, który zszedł ze skrzydła do środka i oddał precyzyjny strzał sprzed pola karnego.
Zdobyta bramka nie zaspokoiła aspiracji przyjezdnych. Od razu dążyli do podwyższenia wyniku i dopięli swego dziesięć minut później. Tym razem piłkę do bramki skierował głową Stratos Svarnas, wykorzystując dobre dośrodkowanie Iviego Lopeza.
Gol na pocieszenie
Krótko po zmianie stron gospodarze poważniej zagrozili wreszcie rywalom. Najpierw czujność Vladana Kovacevicia sprawdził Tomasz Pieńko, a po chwili Filip Starzyński, ale bramkarz Rakowa w obu sytuacjach był górą. Miedziowi w drugiej odsłonie oddali sporo strzałów, lecz długo nie potrafili zdobyć choćby kontaktowego gola. Udało im się to dopiero w ostatnich minutach meczu, gdy rzut karny podyktowany za zagranie ręką Svarnasa w szesnastce wykorzystał Kacper Chodyna. Na więcej przyjezdni już im nie pozwolili.
Zagłębie Lubin - Raków Częstochowa 1:2 (0:2)
Bramki: Kacper Chodyna (88' – kar.) - Deian Sorescu (18'), Stratos Svarnas (28').