Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Zadyma na Legii. Biuro Bezpieczeństwa miasta zakończyło mecz

Emil Riisberg

02/03/2014, 18:06 GMT+1

Tylko 45 minut trwał mecz 24. kolejki T-Mobile Ekstraklasy między Legią i Jagiellonią. W tym czasie kibice gospodarzy przedarli się na sektor przyjezdnych i z powodu burd, na wniosek Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego m. st. Warszawy, spotkanie zostało zakończone przy stanie 0:0.

Foto: Eurosport

"Decyzja jest ostateczna i nieodwołalna" - poinformował spiker Wojciech Hadaj.Wszyscy zebrani na stadionie zostali wezwani do opuszczenia go.
W trakcie pierwszej połowy doszło do zamieszek na trybunie gości. Kibice Legii przedarli się na ich sektor i musiała wkroczyć policja. Wcześniej fani Jagiellonii rzucali w kierunku murawy oraz trybuny gospodarzy petardy hukowe. Po gwizdku sędziego sygnalizującym przerwę Biuro Bezpieczeństwa m. st. Warszawy przerwało spotkanie.

Zamknięta "Żyleta"

Mecz odbywał się przy zamkniętej trybunie północnej, tzw. "Żylecie". Była to undefined. "Użycie fajerwerków, zwłaszcza na zadaszonym stadionie, jest szczególnie niebezpieczne – są one znacznie groźniejsze od rac" - czytaliśmy w oświadczeniu Ekstraklasy SA.
Na skutek tej decyzji wielu stałych bywalców "Żylety" mecz z Jagiellonią oglądało z trybuny południowej, na której części znajduje się sektor dla przyjezdnych.
Na razie jeszcze nie wiadomo w jaki sposób ukarane zostaną oba zespoły po niedzielnym meczu. Najprawdopodobniej Jagiellonia dostanie walkowera, do tego posypią się kary finansowe i zakazy wyjazdowe plus zamknięcie na kilka spotkań Pepsi Areny.

Istniało zagrożenie życia kibiców"

- Decyzja została podjęta przez dwoje moich pracowników oddelegowanych na spotkanie, po konsultacji z moim zastępcą Markiem Kujawą. Jestem wprawdzie za granicą, ale w pełni ją popieram - skomentowała Ewa Gawor, dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego m. st. Warszawy.
- Kibice i organizatorzy nie dali nam żadnej szansy na to, by postąpić inaczej. Z moich informacji wynika, że na trybunach była regularna bitwa. Istniało zagrożenie życia kibiców, dlatego została podjęta taka, a nie inna decyzja - wyjaśniła.
- Po raz pierwszy zdarzyło się, żebyśmy byli zmuszeni przerwać mecz w jego trakcie. Teraz przedstawimy pisemne uzasadnienie, a organizator ma prawo do odwołania - dodała Gawor.
Autor: iwan / Źródło: sport.tvn24.pl, PAP
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama