Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Valencia pokonała FC Barcelona w finale Pucharu Króla

Emil Riisberg

25/05/2019, 21:06 GMT+2

Nie będzie dubletu Barcelony na hiszpańskich boiskach. Mistrzowie kraju nie sprostali Valencii w Pucharze Króla i przegrali w sobotę 1:2 na stadionie Betisu. Drużyna Nietoperzy wywalczyła pierwsze trofeum od 11 lat.

Foto: Eurosport

Przed finałem Pucharu Króla na papierze wszystko przemawiało za Barceloną. Dla Katalończyków był to szósty finał z rzędu (absolutny rekord w Hiszpanii), przy czym w czterech ostatnich triumfowali. Co więcej Lionel Messi, lider FCB, nie przegrał ani razu w spotkaniu z Valencią w tych rozgrywkach (sześć meczów). Ale podobnie było przed rewanżem w Liverpoolu w półfinale Ligi Mistrzów i kibice mistrzów Hiszpanii doskonale wiedzą, jak się skończyło.

Mają swój sposób

Piłkarze Valencii jednak nie skopiowali taktyki The Reds, polegającej na pressingu na całym boisku. Podopieczni Marcelino Torala ustawili się na swojej połowie. Starali się robić to, co sprawiło, że z ekipą Ernesto Valverde w tym sezonie nie ponieśli porażki. Barcelona więc przeważała, ale nic z tego nie wynikało, podczas gdy każda wizyta rywali pod polem karnym Jaspera Cillessena była niezwykle groźna.
Pierwszą sprokurował nieudanym wślizgiem przy linii bocznej Clement Lenglet, który otworzył Rodrigo drogę do bramki. Tę sytuację jeszcze na linii bramkowej uratował Gerard Pique. W kolejnych dwóch nie był już jednak w stanie nic zrobić.

Sceny nieoglądane od 45 lat

W 21. minucie Gabriel Paulista posłał doskonałe dalekie podanie na lewą stronę za linię defensywy rywali. Piłkę przejął Jose Gaya, który wycofał do wbiegającego w pole karne Kevina Gameiro. Francuski napastnik odnalazł się fenomenalnie, zwiódł spóźnionego Jordiego Albę i mocnym strzałem dał prowadzenie Valencii. Przy drugim golu Nietoperze zaatakowali z prawego skrzydła. Alba przegrał pojedynek biegowy z Carlosem Solerem, a ten dośrodkował na głowę Rodrigo, który trafił z bliska do siatki.
Pierwszy raz od 1974 roku i meczu z Realem Madryt (0:4) Barcelona schodziła do szatni w finale Pucharu Króla, przegrywając dwoma golami.

Messi dał nadzieję

Druga połowa wyglądała tak, jak można się było tego spodziewać. Barcelona częściej posiadała piłkę, Valencia czekała na okazje do kontrataku. Od 70. minuty napór jeszcze bardziej się nasilił, co przyniosło bramkę kontaktową Messiego. Argentyńczyk dobił piłkę z bliskiej odległości po strzale głową Lengleta z rzutu rożnego.
Ale na nic więcej katalońskiej drużyny nie było już stać w sobotni wieczór. I to głównie zasługa genialnie walczących o utrzymanie wyniku piłkarzy Valencii. W końcówce momentami spotkanie przypominało mecze z boisk angielskich, a nie hiszpańskich, tyle było walki i wślizgów. Sędzia doliczył pięć minut ku wściekłości zawodników Nietoperzy. Barcelona miała jeszcze rzut rożny tuż przed ostatnim gwizdkiem, ale dzielni piłkarze Valencii poradzili sobie, po czym wybuchła ich ogromna radość na stadionie Betisu.

Długo wyczekiwany sukces

Valencia wywalczyła pierwsze trofeum od jedenastu lat, kiedy w 2008 roku także w finale Pucharu Króla pokonała Getafe 3:1.
Tymczasem Barcelona kończy sezon z obronionym mistrzowskim tytułem i Superpucharem Hiszpanii.
Autor: kip / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama