Zatańczyli w kółeczku. Tytuł wraca do Barcelony

Duma Katalonii wybrała się do Galicji w jednym celu - wygrać, no, co najmniej zremisować, by wracać do Barcelony jako mistrz Hiszpanii. Zadanie zostało wykonane, pokonała Deportivo 4:2, choć momentami łatwo nie było.
Po 34 kolejkach sytuacja w La Lidze wyglądała tak - Barcelona miała na koncie 83 punkty i zaległy mecz do rozegrania. Jej przewaga nad drugim w tym wyścigu Atletico wynosiła punktów 11.
A to oznaczało, że jeżeli na Estadio Municipal de Riazor nie przegra, zapewni sobie tytuł, odbierając go madryckiemu Realowi.
Messi, Messi, Messi
Deportivo szanse na utrzymanie miało tylko matematyczne, ale skoro je miało, to walczyło. Od początku do końca, nie zważając na to, że zadanie należy do ekstremalnie trudnych.
Barcelona z prowadzenia cieszyła się już w 7. minucie, po technicznym uderzeniu Philippe Coutinho.
Gol dla miejscowych też padł, sędzia uznał jednak, że był spalony. Był. Nie przejęli się tym i nadal odważnie atakowali. Brakowało jednego - dokładności.
Barca podwyższyła zatem na 2:0, znowu po technicznych zagraniach - takie było podanie Luisa Suareza do Lionela Messiego, taki był strzał Argentyńczyka. Ruben Martinez nie miał szans.
Siedzący na ławce Andres Iniesta, który dopiero co zalany łzami ogłosił, że to jego ostatni sezon na Camp Nou, na stojąco oklaskiwał akcję kolegów.
A potem… Jeszcze przed przerwą na 1:2 trafił Lucas Perez, po przerwie na 2:2 Emre Colak, po wymanewrowaniu przez piłkarzy Deportivo obrońców Dumy Katalonii.
Tego gościom wystarczyło, ostro zabrali się do roboty. Efektownie, nawet bawiąc się z rywalami, bo jak inaczej to określić, Messi jeszcze dwa razy wpakował piłkę do siatki. I z radości - już po ostatnim gwizdku - potańczył z kolegami w kółeczku na środku boiska.