Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Skandal w meczu Bayernu z Hoffenheim. Kibice obrażali Dietmara Hoppa - Budesliga

Emil Riisberg

29/02/2020, 20:42 GMT+1

Wywieszony na trybunach przez kibiców Bayernu transparent obrażający właściciela klubu z Hoffenheim był przyczyną przerwania meczu Bundesligi na Rhein-Neckar-Arena. To nie pierwszy przypadek, gdy Dietmar Hopp jest atakowany przez najbardziej zagorzałych fanów innego klubu. I zapewne na tym nie koniec.

Foto: Eurosport

Bayern prowadził w wyjazdowym spotkaniu już 6:0, gdy w sektorze kibiców klubu z Monachium pojawił się transparent obrażający właściciela Hoffenheim Dietmara Hoppa. Mecz został przerwany przez arbitra, a pod sektor natychmiast ruszyli piłkarze Bayernu w towarzystwie trenera Hansiego Flicka. Zażądali usunięcia obraźliwego transparentu.
Przez chwilę wydawało się, że sytuacja została opanowana, ale napis pojawił się ponownie. Tym razem w stronę kibiców ruszyli również najbardziej zasłużeni przedstawiciele bawarskiego klubu: Karl-Heinz Rummenigge i Oliver Kahn. Po krótkiej dyskusji z kibicami piłkarze opuścili plac gry i zeszli do szatni. Wszyscy obecni na boisku, mijając Hoppa, okazywali mu wsparcie.

Kupił sobie klub

Nie był to pierwszy przypadek obrażania właściciela Hoffenheim. Wcześniej był regularnie atakowany przez kibiców Borussii Dortmund, którzy na każdym meczu między tymi zespołami nie zostawiali na nim suchej nitki. Główne powody?
Hopp jest współwłaścicielem informatycznej firmy SAP, od ponad dwudziestu lat inwestuje w klub spod Sinsheim. Sfinansował m.in. budowę dwóch stadionów, a w 2015 roku przejął aż 96 procent akcji - było to możliwe, bo dawał pieniądze na klub przez tak długi okres i otrzymał odpowiednie pozwolenie od władz Niemieckiej Ligi Piłkarskiej (DFL), zrzeszającej 36 klubów z 1. i 2. Bundesligi.
Nie brakuje głosów, że dysponując gigantycznymi pieniądzmi, po prostu kupił sobie klub, a następnie odpowiednich piłkarzy i dzięki temu szybko awansował do Bundesligi (2008/2009). Głośno mówił o tym przede wszystkim Hans-Joachim Watzke, wieloletni dyrektor zarządzający Borussii Dortmund. Zwracał on uwagę, że Hopp nie budował klubu od podstaw, tylko rok po roku przeznaczał coraz większe kwoty, co w końcu musiało przełożyć się na wejście do najwyższej klasy rozgrywkowej w Niemczech. Co więcej, w pierwszym sezonie w Bundeslidze Hoffenheim zostało mistrzem jesieni, a ostatecznie zakończyło rywalizację na 7. miejscu.
Kibice Borussii stanęli murem za Watzke, który w 2005 i 2006 roku wraz z dwójką innych inwestorów, uratował BVB przed bankructwem. Hopp automatycznie stał się ich wrogiem.

Wojna z kibicami Borussii

Właściciel Hoffenheim latami był atakowany i wyzywany. W końcu nie wytrzymał i zawiadomił prokuraturę. Efekt? 32 zidentyfikowanych kibiców Borussii otrzymało zakazy stadionowe.
- Trybuna piłkarska nie jest miejscem, gdzie prawo obowiązuje w ograniczonym zakresie. Ta sytuacja powinna być przestrogą dla innych i mam nadzieję, że da im do zrozumienia, że zostaną ukarani za przekraczanie norm - mówił w 2018 roku reprezentujący Hoppa prawnik Christoph Schickhardt.
Nic to nie dało. Fani BVB na kolejnym meczu wywiesili transparent z wizerunkiem znajdującej się na celowniku głowy Dietmara Hoppa. Pojawił się również napis "Hasta la vista, Hopp" (do wiedzenia, Hopp). Nie zabrakło także przyśpiewek obrażających działacza i samych piłkarzy. Ponadto zdemolowano toalety na obiekcie Rhein-Neckar-Arena.
Na tym oczywiście nie koniec. Obecnie 79-letni działacz był obrażany nawet na meczach Borussii z innymi rywalami na Signal Iduna Park. Transparenty w rodzaju "idź do piekła, Hopp" należały do najłagodniejszych. Jednak on również nie odpuścił. Postanowił pójść dalej - o całej sytuacji poinformował Niemiecki Związek Piłki Nożnej (DFB).
Na klub z Dortmundu nałożono zakaz trzyletniego uczestnictwa kibiców w meczach wyjazdowych z Hoffenheim, w zawieszeniu na 24 miesiące. Nie pomogło. W trakcie ostatniego spotkania, do którego doszło 12 grudnia, Hopp ponownie musiał wysłuchiwać epitetów pod swoim adresem, o banerach i transparentach nie wspominając. Dlatego DFB podjął decyzją o wdrożeniu wspomnianej kary.
To sprawiło, że kibice klubów Bundesligi znaleźli nowego wroga, który ingeruje w ich stadionową niezależność. Zjednoczyli się w walce z Hoppem. I właśnie dlatego doszło do przykrej sytuacji w spotkaniu z Bayernem. Niestety wątpliwe, by zakończyło to spiralę nienawiści.

Mecz dokończono, kibiców ośmieszono

W sobotnie popołudnie na Rhein-Neckar-Arena ostatecznie mecz dokończono. Obie drużyny wyszły z szatni po kilkunastu minutach przerwy. Sędzia Christian Dignert zakomunikował, że jeśli sytuacja z transparentem się powtórzy, to spotkanie zakończy się walkowerem dla Hoffenheim. Byłby to mocny cios dla walczącego o mistrzostwo Niemiec Bayernu.
Jeszcze przed powrotem na murawę, piłkarze i działacze zakomunikowali arbitrowi, że zamiast grać w piłkę będą co najwyżej wymieniać podania, niczym podczas treningowej gierki. Tak też się stało - zawodnicy demonstracyjnie podawali sobie piłkę w środkowej strefie boiska, wyrażając w ten sposób dezaprobatę dla zachowania grupki kibiców na trybunach.
Normalni fani oburzeni zachowaniem winowajców, a także zawodnicy, sztaby szkoleniowe i prezesi, bili brawo Hoppowi. Był to piękny gest solidarności i zarazem niezwykle wzruszający moment dla człowieka, który wprowadził klub ze wsi spod Sinsheim do elity.
Autor: po, macz / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama