"Chciałem wybić okno krzesłem". Mihajlović o walce z białaczką
Poruszający wywiad Sinisy Mihajlovicia. Trener Bolonii otworzył się w telewizyjnym show, w którym ujawnił kulisy swojej wygranej walki z białaczką.
Najtrudniejszy mecz w życiu Serb rozgrywał w drugiej połowie zeszłego roku, kiedy lekarze zdiagnozowali mu białaczkę.
W lipcu Mihajlović został poddany chemioterapii, a pod koniec października przeszedł przeszczep szpiku kostnego. Walka o zdrowie i życie przyniosła upragniony efekt. Pod koniec listopada 50-letni szkoleniowiec na specjalnie zwołanej konferencji prasowej ogłosił, że wygrał walkę z białaczką.
Niespotykane napady paniki
Na ten temat Mihajlović otworzył się w programie "Verissimo", gdzie zdobył się na bardzo osobiste wyznania.
- Miałem 13 chemioterapii w pięć dni, ale już trzecia praktycznie wszystko zniszczyła. Najtrudniejsza była pierwsza chemia. Miałem napady paniki, jakich nigdy nie przeżyłem - wspominał Mihajlović.
- Byłem zamknięty w pokoju z filtrowanym powietrzem. Nie mogłem stamtąd wyjść i dostawałem szału. Chciałem wybić okno krzesłem, ale moja żona i pielęgniarki mnie powstrzymały. Dostałem zastrzyk i się uspokoiłem - opowiadał.
Rodzina była dla Mihajlovicia wielkim wsparciem, ale i on chciał być dla niej oparciem.
- Byłem chory, ale musiałem okazać siłę mojej rodzinie, ponieważ gdyby zobaczyli mnie w złym nastroju, byłoby jeszcze gorzej. Zawsze starałem się być dobrej myśli, uśmiechać i nikogo nie zamartwiać. To było najtrudniejsze, ponieważ nie zawsze byłem w najlepszej formie - przyznał.
Nie wstydzić się choroby i łez
Trener Bolonii wygrał z białaczką, ale nie czuje się bohaterem.
- Nie uważam, że jestem bohaterem. Jestem normalnym człowiekiem ze swoimi siłami i słabościami. Walczyłem z tym, jak potrafiłem. Nikt nie powinien się wstydzić choroby albo łez. Najważniejsze to nie użalać się nad sobą i mieć wolę życia i walki - podkreślił Mihajlović, który pokonał śmiertelną chorobę i teraz chce być inspiracją dla innych.