Obecny sezon dla częstochowian to piękny sen, z którego z pewnością nie chcą się budzić. Jeszcze przed poprzednią, dwunastą kolejką ekstraklasy to oni patrzyli na resztę ligowej stawki z góry. Wpadka i przegrana 0:1 ze Śląskiem we Wrocławiu kosztowała ich fotel lidera, ale po kolejnym tygodniu tamte wydarzenia mogą wymazać z pamięci.

Wynik pod pełną kontrolą

Raków był pewny swego od pierwszego gwizdka. Krótko po zamknięciu pierwszego kwadransa gry gospodarzom prowadzenie dał doświadczony Andrzej Niewulis. I choć niemal wszystkie statystyki wskazywały, że mecz jest bardzo wyrównany to kolejne zdobycze wpadły na konto Rakowa. Tuż przed przerwą do siatki trafił Igor Sapała, ale tym razem jeszcze 2:0 nie było. Był w tej sytuacji spalony.

Wątpliwości nie było po zmianie stron, kiedy rzut karny na gola zamienił Czech Petr Schwarz. To trafienie podziałało na Jagiellonię, bo odpowiedź znalazła w postaci bramki Macieja Makuszewskiego. Wydawało się, że przyjezdni poczuli krew i będą dążyć do wyrównania, ale wtedy kolejny cios, kolejny z rzutu karnego zadał Schwarz. Z tego Jaga już się nie podniosła, stać ją było jedynie na jednego gola i to wbitego w trzeciej już minucie doliczonego czasu gry. Jego autorem był Hiszpan Jesus Imaz.

Raków wrócił tym samym na zwycięską ścieżkę i ma już 27 punktów na koncie. Ledwie o dwa mniej od Legii, która w sobotę wymęczyła zwycięstwo 2:1 z Wisłą w Krakowie.

13. kolejka Ekstraklasy:
Raków Częstochowa - Jagiellonia Białystok 3:2 (1:0)
Bramki: Niewulis (17.), Schwarz (52., 76.) - Makuszewski (69.), Imaz (90.)