Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Mesut Oezil wsparł Ujgurów. Chińska telewizja nie pokazała meczu Arsenal-Manchester City - Premier League

Emil Riisberg

16/12/2019, 05:28 GMT+1

Kibice w Chinach nie mogli obejrzeć niedzielnego spotkania Premier League między Arsenalem i Manchesterem City. Państwowa chińska telewizja CCTV odwołała transmisję z powodu poparcia, jakiego w mediach społecznościowych udzielił Ujgurom Mesut Oezil, zawodnik londyńskiego zespołu.

Foto: Eurosport

W piątek Oezil potępił władze Chin za prześladowania tej mniejszości muzułmańskiej, mieszkającej w zachodniej prowincji Sinciang. Skrytykował również wyznawców islamu za milczenie w tej sprawie.
"Księgi Koranu są palone... meczety niszczone... szkoły muzułmańskie zabronione... intelektualiści religijni zabijani jedni po drugich... nasi bracia wysyłani siłą do obozów. A muzułmanie milczą. Nie słychać ich głosu" - napisał w mediach społecznościowych były reprezentant Niemiec tureckiego pochodzenia i mistrz świata z 2014 roku.


"Nie do zaakceptowania"

Z tego powodu telewizja CCTV odwołała transmisję meczu Arsenalu, którego barwy reprezentuje Oezil, z broniącym tytułu Manchesterem City. Według miejscowej gazety "Global Times", wpis piłkarza "rozczarował kibiców".
Z kolei Chiński Związek Piłki Nożnej w serwisie informacyjnym The Paper określił słowa Oezila jako "nieodpowiednie" i "nie do zaakceptowania".
Do sprawy odniósł się w poniedziałek rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Chin, Geng Shuang. - Nie wiem, czy pan Oezil był osobiście w Sinciang, ale najwyraźniej ma fałszywe wiadomości, jeśli chodzi o to miejsce. Zapraszamy go do przyjazdu, pójdzie na spacer, rozejrzy się, zobaczy inne Sinciang - podkreślił.
Klub z Londynu próbował się zdystansować od sprawy. "Treści, które przedstawił Oezil, są jego prywatną opinią. Jako Arsenal zawsze przestrzegamy zasadę nieangażowania się w politykę" - oświadczyło na platformie Weibo, która jest odpowiednikiem Twittera, szefostwo londyńskiego klubu.

Obozy dla Ujgurów

W chińskim Sinciangu, w których od wieków żyją wyznający islam Ujgurowie, władze stworzyły obozy, w których przetrzymują pod pretekstem walki z terroryzmem prawdopodobnie ponad milion, a może nawet dwa miliony obywateli.
Wnioski, do których doszli eksperci ONZ badający doniesienia o łamaniu praw człowieka w Sinciangu, Pekin starał się obalić, długo zaprzeczając istnieniu sieci obozów. Obecnie przyznaje już, że istnieją, nazywa je jednak "centrami kształcenia zawodowego". Chińskie władze twierdzą również, że stanowcza kampania nadzoru jest konieczna, by uchronić ten region przed terroryzmem, separatyzmem i ekstremizmem religijnym.
W 2010 roku w Sinciangu mieszkało 10 milionów Ujgurów.

NBA też ma problem

W podobnej, choć jeszcze gorszej sytuacji do Arsenalu, znalazł się jesienią zespół ligi NBA Houston Rockets. Jego menedżer wsparł w mediach społecznościowych protestujących w Hongkongu i od tego momentu mecze koszykarskiego klubu nie są w Chinach pokazywane, a liga NBA czerpiąca miliony dolarów z kontraktów związanych ze swoją działalnością w największym państwie świata, liczy straty.
Autor: kz,lukl,adso / Źródło: eurosport.pl, theguardian.com, PAP, tvn24.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama