10 kroków do Euro. Tak hartowała się polska stal
Początek Adama Nawałki był słaby - z poważnymi rywalami nie potrafił wygrać, krytyków przybywało. Na szczęście w eliminacjach Euro 2016 jego pomysł na reprezentację wypalił. Udało się m.in. pierwszy raz w historii upokorzyć Niemców, a na koniec, będąc pod ogromną presją, wygrać decydującą batalię z Irlandią.
Dziesięć meczów eliminacji dało nam trzeci w historii udział w Euro. Wykreowało też nowych bohaterów. Przez ostatnie kilkanaście miesięcy narodziła się przede wszystkim drużyna, której nie potrafili stworzyć poprzednicy obecnego selekcjonera - Franciszek Smuda i Waldemar Fornalik.
Nominację Nawałki przyjęto niezbyt przychylnie. Grono sceptyków nie stopniało po pierwszych, niezbyt udanych spotkaniach towarzyskich.
Strzelali, grillowali...
Wszystko zmieniło się wraz z pierwszym meczem eliminacyjnym - po ostrym strzelaniu z Gibraltarem (7:0). Ale przełom nastąpił trochę wcześniej, zręby drużyny zaczęły się tworzyć przy okazji zgrupowań przed testami z Niemcami i Litwą. Przy grillu, na strzelnicy. To tam powstawała atmosfera. Tak skonsolidowana reprezentacja uporała się na Stadionie Narodowym z mistrzami świata z Niemiec - już w meczu o punkty.
Ten sukces dał kadrze siłę na kolejne miesiące. Trzy dni później ze Szkotami nie wygrali, ledwo uratowali remis, ale później rozbili Gruzję w Tbilisi (4:0) i nie dali stłamsić się Irlandii w Dublinie (1:1)
Seria Lewandowskiego
Kolejny popis skuteczności oglądaliśmy w drugim starciu z Gruzją. Rywale długo dzielnie się trzymali, ale ostatecznie wrócili z Warszawy z bagażem czterech goli. Autorem trzech z nich był Lewandowski, trafiający później w każdym kolejnym meczu eliminacji.
We wrześniowym rewanżu z Niemcami długo walczyliśmy o remis, zagraliśmy otwartą piłkę, ale ostatecznie polegliśmy 1:3, tym samym tracąc pierwszy raz od startu eliminacji pozycję lidera w grupie. Mimo to, kwestia wyjazdu do Francji wciąż była w naszych rękach. Porażkę we Frankfurcie odbiliśmy sobie ponownie gromiąc Gibraltar, tym razem 8:1.
Październikowe horrory
Mecz w Glasgow ze Szkocją przejdzie do historii polskiej piłki jako jedno z najbardziej dramatycznych spotkań. Remis uratowaliśmy w doliczonym czasie gry (dokładnie w 94. minucie), co wcześniej nie udało się żadnej innej naszej reprezentacji. Na koniec kolejny horror - finał eliminacji z Irlandią, od którego minęła już prawie doba, ale po którym emocje wciąż jeszcze nie opadły. Wygrana 2:1 i bezpośredni awans do przyszłorocznego turnieju.
- Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa - zapowiedział po ostatnim zwycięstwie Nawałka. Nie możemy się doczekać.