Malmoe FF - Union Berlin: zamieszki na trybunach wywołane przez pseudokibiców – Liga Europy

Do zamieszek doszło w drugiej części spotkania rozgrywanego w Szwecji. Z sektora zajmowanego przez fanów z Berlina poleciały materiały pirotechniczne. Przyjezdni rzucali je w stronę miejsc zajmowanych przez sympatyków gospodarzy, ale lądowały one wszędzie, również na placu gry. Część miejscowych kibiców siedzących najbliżej Niemców uciekła w popłochu, ale byli i tacy, którzy nie pozostali dłużni i też ciskali racami.

W takich okolicznościach kontynuowanie meczu nie było możliwe. Szczególnie po potężnym wybuchu petardy na murawie, który mógł doprowadzić do tragedii.

Obie drużyny musiały na pewien czas schować się w szatni. Tymczasem na trybunach do akcji wkroczyła policja. Funkcjonariusze weszli pomiędzy zwaśnione grupy i wreszcie zdołali opanować chaos.

Jak poinformował "Bild", atmosfera między obiema grupami kibiców była napięta jeszcze przed rozpoczęciem meczu. Wyjaśniono, że zagorzali fani Malmoe przyjaźnią się z inną berlińską drużyną Herthą i zaprezentowali transparenty prowokujące gości. Jeden z nich przedstawiał hasło "Berlin jest niebiesko-biały" nawiązujące do barw lokalnego rywala Unionu.

W trakcie spotkania na oficjalnym koncie Unionu Berlin napisano, że przynajmniej dwie petardy wystrzelono z sektora przyjezdnych, ale potem dodano, że nie ma co do tego pewności. Obrazki zarejestrowane przez telewizyjne kamery i fotoreporterów nie pozostawiają jednak wątpliwości, że aktywnie brali udział w tym incydencie.

Po uspokojeniu sytuacji i wznowieniu gry gola na 1:0 dla gości strzelił Sheraldo Becker. Jego trafienie przesądziło o zwycięstwie Unionu.

Autor: jac/PO / Źródło: eurosport.pl, bild.de