Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Liga Mistrzów. Manchester City - Tottenham 4:3

Emil Riisberg

17/04/2019, 21:07 GMT+2

Zwrotów akcji nie brakowało, prowadzili jedni i drudzy, fundując najbardziej spektakularny wieczór tej edycji Ligi Mistrzów. Ostatecznie to Tottenham - mimo porażki 3:4 z Manchesterem City na jego terenie - zameldował się w półfinale rozgrywek.

Foto: Eurosport

Działo się co niemiara. Inaczej być nie mogło. Pep Guardiola zapowiadał, że jego piłkarze rzucą się na Tottenham od razu. W 4. minucie Raheem Sterling, zupełnie niepilnowany w polu karnym, idealnie przymierzył przy słupku. Pierwszy strzał w meczu pozwolił odrobić jednobramkową stratę z Londynu.

Dosłownie na moment. W minucie 7. odpowiedział Son Heung-min, wykorzystując błąd obrońcy gospodarzy Aymerica Laporte'a. Po chwili Koreańczyk zadał drugi cios, jeszcze efektowniejszym uderzeniem pokonał Edersona, po którym Manchester City mógł paść na dobre. Do awansu potrzebował wtedy trzech goli. Wróciły koszmary sprzed roku, kiedy drużyna Guardioli próbowała gonić, też w ćwierćfinale LM, Liverpool. W pierwszym spotkaniu było 0:3, w rewanżu City szybko zdobyło bramkę i dążyło po kolejne. Skończyło się upokarzającą porażką 1:2.

Rekord BVB i Legii pobity

Ale w środowy wieczór gospodarze zdołali się podnieść w sposób spektakularny. W 11. minucie wyrównał Bernardo Silva. Po kolejnych dziesięciu po raz drugi trafił Sterling. Statystycy mieli co robić. Zaraz wyliczyli, że padł nowy rekord rozgrywek. Poprzedni - polegający na jak najszybszym strzeleniu pięciu goli - należał do piłkarzy Borussii Dortmund i Legii Warszawa, którym w 2016 roku zajęło to równe 24 minuty.

City wciąż nacierało, szukając decydującego trafienia, a Tottenham przed przerwą stracił kontuzjowanego Moussę Sissoko, który zabezpieczał środek pola.


W drugiej połowie nawałnica na londyńską bramkę trwała w najlepsze, zawodnicy z Manchesteru nie schodzili z połowy przeciwnika. I omal nie nadziali się na kontrę. Rezerwowy napastnik Tottenhamu Fernando Llorente z bliska strzelił prosto w Edersona. Hiszpan mógł przesądzić o losach dwumeczu, a gola na 4:2 - w kolejnym zwrocie akcji - wbił Argentyńczyk Sergio Aguero (trzecią asystę zaliczył Kevin De Bruyne!).

VAR w akcji

Tottenham, choć do końca pozostawało pół godziny, był na deskach. Wydawało się, że już się nie podniesie. Aż nadeszła 73. minuta, kiedy do dośrodkowania z rzutu rożnego dopadł Llorente. Tym razem trafił do siatki, ale kontrowersji nie brakowało. Według gospodarzy Hiszpan pomógł sobie ręką, a turecki sędzia Cuneyt Cakir, po obejrzeniu powtórki VAR, uznał, że piłka odbiła się od biodra Llorente.

Ale to jeszcze nie był decydujący moment dwumeczu. Tuż przed końcem na 5:3 strzelił Sterling, piłkarze City z Guardiolą oszaleli, ale po interwencji VAR-u okazało się, że na pozycji spalonej był Aguero.


Katalończyk został ściągnięty do Manchesteru, żeby zdobyć upragnioną dla klubu Ligę Mistrzów. Znów mu się nie uda (w poprzednich sezonach odpadał z Monaco i z Liverpoolem). Właśnie przegrał swój pierwszy finał - jak to sam określił. Drugi czeka go w sobotę, też z Tottenhamem, gdzie będzie bronił prowadzenia w lidze angielskiej. I tam obrońcy tytułu mają niewielki margines błędu.

A zespół Mauricio Pochettino niespodziewanie powalczy o finał z rewelacyjnym Ajaksem Amsterdam. Kto by się spodziewał, że tak to się wszystko potoczy.
Rewanżowe mecze ćwierćfinałowe Ligi Mistrzów (gwiazdka oznacza awans):
17 kwietnia, środa
Manchester City - Tottenham Hotspur* 4:3 (3:2); pierwszy mecz 0:1
Bramki: Sterling (4., 21.), Silva (11.), Aguero (59.) - Son Heung-Min (7., 10.), Llorente (73.)
FC Porto - Liverpool* 1:4 (0:1); 0:2
Bramki: Militao (69.) - Mane (26.), Salah (65.), Firmino (77.), van Dijk (84.)

16 kwietnia, wtorek
Barcelona* - Manchester United 3:0 (2:0); pierwszy mecz 1:0
Juventus Turyn - Ajax Amsterdam* 1:2 (1:1); 1:1

Pary półfinałowe (30.04-1.05 i 7-8.05):
Tottenham Hotspur - Ajax
Barcelona - Liverpool
Autor: kz/twis / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama