Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Legia Warszawa - Korona Kielce: wynik meczu i relacja - PKO BP Ekstraklasa

Emil Riisberg

30/11/2019, 21:19 GMT+1

Legia Warszawa pokonała u siebie Koronę Kielce 4:0 (2:0) w sobotnim meczu 17. kolejki ekstraklasy i zbliżyła się na punkt do prowadzącego w tabeli Śląska Wrocław. Ogromny wkład w zwycięstwo wicemistrzów Polski miał Luquinhas, który popisał się pięknym strzałem na 1:0 i efektowną asystą przy trzecim trafieniu.

Foto: Eurosport

Piłkarze Legii udanie powrócili na Łazienkowską po trzytygodniowej nieobecności. Choć jej sobotni rywal balansuje na krawędzi strefy spadkowej, do meczu przystępował podbudowany wywalczeniem siedmiu punktów w trzech ostatnich spotkaniach.
Zwycięstwa nad Rakowem i Zagłębiem oraz remis z Lechem w Poznaniu wyraźnie dodał piłkarzom Korony pewności siebie, bo rywalizację na Łazienkowskiej rozpoczęli z wielkim animuszem. W pierwszym 30 minutach to goście żwawiej poruszali się po boisku, oddając więcej strzałów i stwarzając lepsze sytuacje. Celnego strzału zza pola karnego oddać nie potrafił jednak Marcin Cebula, a Uros Djuranović swoją próbą nie sprawił kłopotów Radosławowi Majeckiemu.

Luquinhas obudził Legię

Jak należy strzelać z dystansu, pokazał w 35. minucie Luquinhas. 23-letni pomocnik zbiegł z prawej strony do środka i strzałem z 25 metrów nie dał szans bramkarzowi Korony na skuteczną interwencję.
Prowadzenie uskrzydliło piłkarzy Legii, którzy w końcu zaczęli grać szybciej. Niezwykle aktywny był Jose Kante, który już w 20. minucie zmienił mającego problemy zdrowotne Arvydasa Novikovasa.
W 42. minucie ręką we własnym polu karnym zagrał naciskany przez Jarosława Niezgodę Ivan Marquez i sędzia Paweł Gil słusznie odgwizdał rzut karny. Do piłki podszedł najskuteczniejszy piłkarz Legii i strzelił gola na 2:0. Było to 11. trafienie w tym sezonie Niezgody, dzięki czemu zrównał się na szczycie klasyfikacji najskuteczniejszych z Christianem Gytkjaerem.

Dominacja gospodarzy

Na drugą połowę piłkarze Legii wyszli rozluźnieni, co przełożyło się na większy polot w ich grze. Dziesięć minut po przerwie mogło być 3:0, ale Niezgoda w sytuacji sam na sam z Markiem Koziołem gola nie strzelił. Co prawda udało mu się bramkarza przelobować, ale zmierzającą do siatki piłkę wybił ofiarnie interweniujący Adnan Kovacević.
Gospodarze nie przestawali stwarzać sobie kolejnych sytuacji bramkowych. Sporo ożywienia w ich szeregach wniósł wprowadzony w 68. minucie za Niezgodę Walerian Gwilia. Już chwilę po wejściu na boisku Gruzin mógł cieszyć się z gola. Pięknym prostopadłym podaniem popisał się Luquinhas, a były piłkarz Górnika Zabrze nie zmarnował świetnej sytuacji, posyłając piłkę po ziemi tuż przy słupku bramki rywali.
To nie był koniec ofensywnej gry gospodarzy. Sam Kante przynajmniej dwukrotnie powinien pokonać Kozioła. Bramkarz Korony efektownie obronił też strzał z dystansu Andre Martinsa. Jego koledzy sprawiali w tej części meczu wrażenie zupełnie zagubionych. Ich nieliczne akcje na połowie Legii przeprowadzane były bez wiary w powodzenie.
Gdy goście czekali na ostatni gwizdek sędziego, upragnione trafienie zanotował w końcu Kante. Po mocnym strzale po ziemi Marko Vesovica Kozioł odbił piłkę w kierunki reprezentanta Gwinei, a ten z bliska ustalił wynik w drugiej minucie doliczonego czasu gry.



Komplet punktów (10. zwycięstwo w 17. ligowym meczu) pozwolił wicemistrzom Polski zrównać się w ich liczbie z Pogonią Szczecin. Do prowadzącego Śląska oba zespoły tracą punkt. Korona jest 13., z punktem przewagi nad strefą spadkową.
Legia Warszawa - Korona Kielce 4:0 (2:0)Bramki: 1:0 Luquinhas (35), 2:0 Jarosław Niezgoda (44-karny), 3:0 Walerian Gwilia (69), 4:0 Jose Kante (90+2).
Legia Warszawa: Radosław Majecki - Marko Vesovic, Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk, Michał Karbownik - Paweł Wszołek, Andre Martins, Luquinhas (75. Maciej Rosołek), Domagoj Antolic, Arvydas Novikovas (20. Jose Kante) - Jarosław Niezgoda (67. Walerian Gwilia)
Korona Kielce: Marek Kozioł - Mateusz Spychała, Adnan Kovacevic, Ivan Marquez, Daniel Dziwniel - Andres Lioi (62. Erik Pacinda), Uros Duranovic, Marcin Cebula, Ognjen Gnjatic (22. Milan Radin), Jakub Żubrowski - Michal Papadopulos (62. Michał Żyro).
Autor: br/twis / Źródło: Eurosport
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama