Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Kontrowersje po meczu Barcelony - Las Palmas. "Niewidzialny karny"

Emil Riisberg

02/03/2018, 09:17 GMT+1

Najpierw brak czerwonej kartki dla bramkarza rywali, potem odgwizdanie pierwszego od dwóch lat rzutu karnego przeciwko nim. Dwa rażące błędy sędziego kosztowały Barcelonę utratę punktów w meczu z jedną z najsłabszych drużyn ligi, Las Palmas. Pretensje Katalończyków po meczu były uzasadnione.

Foto: Eurosport

Barcelona przystępowała do tego spotkania jako absolutny faworyt i od 21. minuty prowadziła, bo z rzutu wolnego do bramki gospodarzy trafił Lionel Messi. Goście na tym nie zamierzali poprzestać, dążyli do strzelenia kolejnych goli.

Festiwal błędów

Las Palmas drugą połowę powinna grać w dziesięciu. Jeszcze przed przerwą Luis Suarez znalazł się w sytuacji sam na sam z Leandro Chichizolą. Bramkarz zatrzymał napastnika Barcy, ale robiąc to ewidentnie zagrywał ręką daleko poza polem karnym. I choć Urugwajczyk od razu to zasygnalizował, podobnie jak cała ławka gości, to gwizdek sędziego Mateu Lahoza milczał.
- Dla mnie ręka była ewidentna - oburzał się po meczu trener Barcy Ernesto Valverde.

Jeszcze większe kontrowersje wzbudziła sytuacja z początku drugiej części, gdy sędzia odgwizdał rzut karny dla drużyny z Wysp Kanaryjskich - pierwszy po 746 dniach (!) przeciwko FCB. Za co? No właśnie. Nawet powtórki tego nie wyjaśniły. Karnego wykorzystał Jonathan Calleri i skończyło się sporą niespodzianką.
- Nie wiemy i nie rozumiemy, co odgwizdał sędzia w tej akcji. Nikt z nas tego nie wie. Mamy nadzieję, że jak zobaczy to w telewizji, udzieli nam jakiegoś wyjaśnienia. To był niewidzialny rzut karny - grzmiał po meczu zazwyczaj spokojny Valverde.
Na początku wydawało się, że arbiter z Walencji dopatrzył się przewinienia przy rzucie rożnym Sergiego Roberto na Matiasie Aguirregarayu, potem jedna z kamer pokazała, jak Lucas Digne miał zagrać piłkę ręką. Jeśli nawet ją musnęła, to pytanie, jakim cudem zauważył tę rękę, a tej z pierwszej połowy - nie.



Sędzia "okropny"

Odpowiedzi na razie nie znamy. Hiszpańskie media twierdzą, że te sytuacje podcięły ekipie Valverde skrzydeł. "Wytrąceni z równowagi" - obwieszcza kataloński "Sport". Z kolei dziennikarze "Mundo Deportivo" celowo przekręcili nazwisko sędziego z Lahoz na "Atroz" (okropny).

Ten remis nie zmienił układu tabeli, bo gospodarze pozostali na spadkowym, trzecim od końca miejscu. Barcelona natomiast wciąż prowadzi, ale jej przewaga nad Atletico zmalała do pięciu punktów. "Mateu Lahoz potrząsa ligą" - pisze "AS" o remisie, który napędza Atletico przed niedzielną wizytą na Camp Nou.

Autor: lukl/twis / Źródło: sport.tvn24.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama