Juventus Turyn - SC Freiburg w 1/8 finału Ligi Europy 2022/23. Wynik meczu i relacja

- Trzeba wrócić do wygrywania - mówił przed pierwszym meczem o ćwierćfinał Ligi Europy trener Juventusu Massimiliano Allegri. Nawiązywał do pierwszego meczu poprzedniej rundy z FC Nantes, zremisowanego 1:1 przed własną publicznością.

Tamto złe wrażenie Bianconeri próbowali zatrzeć, nacierając już od pierwszych minut na bramkę Freiburga. Plan jednak zadziałał tylko przez chwilę, bardzo szybko bowiem inicjatywę przejęli goście, a gra przez jakiś czas toczyła się głównie na połowie Juventusu.

Musiał minąć kwadrans, by piłkarze Starej Damy zdołali odpowiednio wejść w grę. Jej ciężar przeniósł się pod bramkę fryburczyków, ale ta wciąż pozostawała niezdobyta. Juventus kreował kolejne groźne sytuacje, czy to z gry pozycyjnej, czy z kontry, ale efekty tych starań były żadne.

Jedyną pociechą dla kibiców gospodarzy było to, że ich ulubieńcy cały czas szukali sposobu na przedarcie się w pole karne Freiburga. Po przeciwnej stronie boiska Wojciech Szczęsny kontakt z piłką miał niemal tylko wtedy, gdy otrzymał podanie od własnych obrońców.

Jeśli w pierwszej połowie Juventus przeważał na boisku pod względem kreowania sytuacji bramkowych, to na początku drugiej części meczu wręcz niepodzielnie zapanował na placu gry. Freiburg został zamknięty na własnym polu karnym i coraz bardziej rozpaczliwie się bronił. Bramka wisiała w powietrzu.

Padła w końcu w 53. minucie spotkania, a jej autorem był Angel Di Maria. Argentyńczyk tym razem skutecznie zrobił to, czego próbował kilka razy wcześniej: przejął piłkę lecącą w poprzek pola karnego i pewnym strzałem umieścił ją pod poprzeczką.

Niewiele brakowało, by Stara Dama z prowadzenia cieszyła się zaledwie osiem minut. Po znakomitym, dalekim dośrodkowaniu z rzutu wolnego Lucas Holer kopnął piłkę tuż obok zaskoczonego Szczęsnego. Analiza VAR pokazała jednak, że jeden z piłkarzy Freiburga przy odbiorze piłki dotknął jej ręką. Gol nie został uznany.

Ta sytuacja tchnęła jednak więcej wiary w piłkarzy Freiburga, którzy nieco częściej zaczęli się zapuszczać w okolice pola karnego Szczęsnego. Obrona Juventusu stawała jednak na wysokości zadania.

To samo zresztą robili obrońcy gości, którzy skutecznie rozmontowywali kontry Bianconerich. Gospodarze zresztą ułatwiali im pracę, rażąc momentami brakiem dokładności w podaniach albo zupełnie niepotrzebnymi dryblingami w polu karnym.

Gol Di Marii z 53. minuty okazał się jedynym, jaki padł w spotkaniu. Juventus zrobił krok w stronę ćwierćfinału i zasadniczo zrealizował plan "powrotu do wygrywania", ale końcowy wynik zupełnie nie odzwierciedlał liczby szans, jakie piłkarze gospodarzy wypracowali sobie w ciągu 90 minut.

Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w Manchesterze, gdzie tamtejszy United podejmował Betis. Podopieczni Erika ten Haga nie marnowali tylu okazji i strzelili aż cztery gole. Goście odpowiedzieli tylko jednym.

AS Roma - Real Sociedad 2:0
1. FC Union Berlin - Royale Union SG 3:3
Bayer Leverkusen - Ferencvaros 2:0
Sporting Lizbona - Arsenal 2:2
Juventus Turyn - SC Freiburg 1:0
Manchester United - Betis 4:1
Sevilla - Fenerbahce Stambuł 2:0
Szachtar Donieck - Feyenoord Rotterdam 1:1

Autor: macz/TG / Źródło: eurosport.pl