Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Josep Maria Bartomeu, prezydent Barcelony, podał się do dymisji? Dlaczego zrezygnował?

Emil Riisberg

28/10/2020, 08:46 GMT+1

Josep Maria Bartomeu jeszcze 24 godziny wcześniej zapowiadał, że się nie ugnie i dalej będzie prezydentem Barcelony. Niespodziewanie we wtorek wieczorem złożył rezygnację. Tłumaczy powody, a ich lista jest długa.

Foto: Eurosport

Wszystko wydarzyło się przed zapowiadanym głosowaniem nad wnioskiem w sprawie wotum nieufności. Bartomeu odpuścił. On i zarząd, mocno krytykowani za doprowadzenie Barcelony do kryzysu sportowego i finansowego, podali się do dymisji. A wszystko to dzień przed meczem katalońskiego zespołu z Juventusem w Lidze Mistrzów.
"Bartomeu rzuca ręcznik. Odchodzi najgorszy prezydent Barcelony w historii" - podsumowała rezygnację wydawana w Madrycie "Marca".
"Sport", to z kolei dziennik z Barcelony, tak w skrócie opisał jego sześcioletnie rządy: "Przyszedł w 2014 roku, w kolejnym sięgnął po potrójną koronę, to jego największy sukces, ale jego kadencja miała więcej cieni.

"Kto zatrzymałby Messiego?"

Zarzuty są niezmienne: klub jest zadłużony, nie zatrzymał Neymara, Bartomeu utrzymywał farmę trolli szkalujących w internecie przeciwników zarządu klubu. No i sportowy blamaż – Barcelona od pięciu lat nie wygrała Ligi Mistrzów, a w ostatniej edycji boleśnie odbiła się od Bayernu w ćwierćfinale (haniebne 2:8).
- Nie chcemy wybierać między głosowaniem a zdrowiem, dlatego zrezygnowaliśmy, a nie zarządziliśmy głosowania – tłumaczył były już prezydent, dlaczego w ciągu doby zmienił swoje stanowisko. We wtorek, na kiedy zwołano nadzwyczajne posiedzenie zarządu, otrzymał opinię od katalońskiego rządu, który stwierdził, że nie ma formalnych przeszkód w przeprowadzeniu głosowania wotum nieufności w czasie pandemii.
- Jestem decyzją rządu zdziwiony. Proponuje się bolesne środki, które mają poważne konsekwencje dla ludzi i przedsiębiorstw, a tymczasem można głosować – przyznał Bartomeu.
Dlaczego nie zrezygnował wcześniej? Tak to tłumaczył: - Najłatwiej było zrezygnować po odpadnięciu z Ligi Mistrzów, ale trzeba było podjąć kilka decyzji. A przecież byliśmy też w środku światowego kryzysu. Kto zatrudniłby nowego trenera? Kto podpisałby umowy? Kto zatrzymałby Messiego? Zrozumieliśmy, ze decyzje trzeba podejmować z odpowiedzialnością, nawet jeśli były niepopularne.
Bartomeu wyliczył sukcesy klubu pod jego wodzą, ale nie krył również żalu. – Sugerowano, że mamy coś do ukrycia. To nieprawda. To, czego doświadczyliśmy z zarządem w ostatnich miesiącach, przekroczyło granice. Byłem obrażany i zastraszany. Grożono mi i mojej rodzinie. Grożono także wszystkim członkom zarządu – stwierdził.



Pięciu w kolejce

Kadencja Bartomeu kończyła się w przyszłym roku. Co teraz? Według statutu klubu maksymalnie najpóźniej w ciągu trzech miesięcy trzeba zorganizować wybory nowego szefa Barcelony. Kandydatów jest pięciu: Victor Font, Toni Freixa, Jordi Farre, Agust Benedito i Lluis Fernandez Ala.
Faworytem jest ten pierwszy. Font to biznesmen, założyciel i szef Delta Partners Group, firmy świadczącej usługi konsultingowe i skoncentrowanej na sektorach telekomunikacyjnym, medialnym i technologicznym.
Do czasu wyboru nowego prezydenta i zarządu na czele klubu stanie swego rodzaju zarząd komisaryczny, a przewodniczyć mu będzie Carles Tusquets, działacz i ekonomista.
Autor: twis/po / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama