Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Jakub Ojrzyński podpisał czteroletni kontrakt z Liverpoolem

Emil Riisberg

06/06/2019, 08:45 GMT+2

Miał niespełna 14 lat, gdy po raz pierwszy pojechał na testy w klubach z Premier League. Teraz trenujący dotychczas w akademii Legii Warszawa bramkarz Jakub Ojrzyński przechodzi do Liverpoolu. Ze zdobywcą Pucharu Europy urodzony w 2003 roku zawodnik związał się umową na cztery lata.

Foto: Eurosport

Jakub Ojrzyński to syn Leszka, znanego trenera pracującego obecnie z powodzeniem w Wiśle Płock. Ojciec w młodości był bramkarzem, ale karierę zawodową zrobił jako szkoleniowiec. Zainteresowanie Kubą ze strony angielskich klubów pojawiło się kilka lat temu. Na początku 2017 roku młody piłkarz pojechał z ojcem na testy do Manchesteru United.

Fan Liverpoolu zagra w ukochanym klubie

- Na zajęciach wypadł bardzo dobrze. Konkurencja oczywiście nie spała i dowiedziała się o tym. Niedługo potem zaproponowano synowi testy w Liverpoolu. Ucieszył się, bo jest fanem The Reds i jak najbardziej był zainteresowany pojechaniem tam. Ja również. Wyznawałem zasadę, że jeśli dostał zaproszenie od klubu, któremu kibicuje, to tym bardziej trzeba z tego skorzystać. To była zima i w Polsce trenowało się wtedy na nawierzchni sztucznej, a on miał okazję ćwiczyć na świetnie przygotowanej murawie. Ja wtedy nie miałem pracy i mogłem mu pomóc. Jeździłem razem z synem. Polecieliśmy do Liverpoolu na tydzień, tam się bardzo spodobał. Od razu chcieli go zatrudnić. To było nieco po testach w Manchesterze, a jeszcze przed tym jak objąłem Arkę w kwietniu 2017 roku. Gdy tam byliśmy, musiałem wtedy zostawić Kubę i wróciłem do Polski.
- Liverpool był przekonany do syna od początku, ale trenerzy chcieli, aby pokazywał się tam jak najczęściej. Był oczywiście zawodnikiem Legii i nie mogliśmy za często jeździć. Teraz podjęliśmy decyzję, że spróbuje tam sił. We wtorek wróciliśmy z Anglii. Wcześniej Kuba oficjalnie podpisał kontrakt w siedzibie klubu przy Anfield – opowiada Eurosport.pl Leszek Ojrzyński.

Przyjechali krótko przed fetą

Jakub Ojrzyński zawarł umowę z klubem, który w sobotę wygrał Ligę Mistrzów. W finale podopieczni Juergena Kloppa pokonali 2:0 Tottenham.
- To jest niesamowite, że trafia do klubu, który dopiero cieszył się ze zdobycia Pucharu Europy. My sami trochę tego doświadczyliśmy. Przyjechaliśmy dzień po finale, gdy w mieście była feta. Przejeżdżaliśmy taksówką z lotniska trochę przed autokarem z zawodnikami. Widzieliśmy rozśpiewanych ludzi, którzy czekali na drużynę. Atmosfera była fantastyczna. Do nocy ludzie śpiewali i rzucali petardami. W sklepach zabrakło piwa.

Zrobił wrażenie na trenerze Alissona

Młody Ojrzyński idzie taką samą droga jak Kamil Grabara, który trafił do Liverpoolu również w wieku 16 lat. Teraz ma 19 i jest podstawowym golkiperem kadry U21.
- Szkolenie, które przeszedł sprawiło, że w tym momencie jest jednym z najlepszych polskich bramkarzy. Zaraz powinien zagrać w mistrzostwach Europy do lat 21. Teraz ten sam trener i inni szkoleniowcy Grabary w Liverpoolu będą pracować z Kubą. Dobrze zatem wiedzieli, na co się decydują. Ważne było to, że Kuba jeszcze będąc w gimnazjum, trenował z pierwszym zespołem The Reds. Widać było, że jest wielkie zainteresowanie i poważne podejście do tematu. Nie każdy młody chłopak może uczestniczyć w takich zajęciach i bronić strzały m.in. Mohameda Salaha. Niezwykle pochlebnie wypowiadał się o Kubie trener pierwszego golkipera Alissona, a więc John Achterberg. To miało też bardzo duże znaczenie. Dobrze, że w klubie każdy go już zna, od Kloppa do trenera bramkarzy. To dodatkowy atut. Syn wie, że to wielki, ale też rodzinny klub. To dla niego idealne miejsce – nie ma wątpliwości Ojrzyński senior.

Będzie mu pomagała mama

Młody zawodnik będzie na razie mieszkał w Liverpoolu z matką. Będzie trenował w akademii i normalnie uczył się w szkole. Ma ćwiczyć z zespołem U18, a potem kolejnym krokiem jest dostanie się do ekipy U23.
- Największym celem jest oczywiście pierwsza drużyna, ale czy to się uda, to już życie zweryfikuje - dodaje Ojrzyński.
- Byłem innym typem zawodnika. Miałem inne możliwości, a w zasadzie ich brak. Jestem od niego dziesięć centymetrów niższy. Przerósł mnie nie tylko umiejętnościami, ale też fizycznie. Trudno go porównać do jakiegoś znanego bramkarza. On ma swój styl. Jak nabierze siły mięśniowej i mocy będzie wyglądał zupełnie inaczej. Jest gruby kościec, a mięśnie nie są jeszcze dostosowane. Tutaj są naprawdę wielkie rezerwy. Jak praca będzie dobrze wykonana. Ma warunki ku temu, aby być golkiperem wysokiej klasy - kończy 47-latek.
Liverpool zapłaci za jego syna Legii około 300 tysięcy euro. Początek przygody już w lipcu.
Autor: Krzysztof Srogosz / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama