Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Glasgow Rangers rywalem Legii Warszawa w 4. rundzie - eliminacje Ligi Europy

Emil Riisberg

16/08/2019, 05:08 GMT+2

Glasgow Rangers będą rywalem Legii Warszawa w 4. rundzie eliminacji Ligi Europy. Szkocka ekipa to najbardziej utytułowany klub piłkarski na świecie, który pod wodzą słynnego Stevena Gerrarda próbuje odzyskać dawny blask.

Foto: Eurosport

Klub z Ibrox Park to legenda. Został założony w 1872 roku i w szkockiej ekstraklasie występował nieprzerwanie przez 140 lat, aż do roku 2012. The Gers sięgnęli w tym czasie po 54 mistrzostwa kraju, co daje im status najbardziej utytułowanej drużyny piłkarskiej na świecie. Trofeów pewnie byłoby więcej, gdyby nie skrajna niegospodarność ludzi zarządzających klubem, która doprowadziła go siedem lat temu do bankructwa.

Marsz z czwartej do pierwszej ligi

Dla fanów Rangersów symbolem upadku stał się David Murray - człowiek, który panował w klubie od 1988 roku. Za jego rządów The Gers sięgnęli aż po 16 tytułów, ale koszt sukcesów okazał się brutalny. Murray szastał pieniędzmi na lewo i prawo, dopuszczał się nieprawidłowości przy podpisywaniu umów z zawodnikami (piłkarze parafowali dwie umowy: oficjalną z klubem i drugą - zarejestrowaną w raju podatkowym) i w efekcie spuścił Rangersów na samo dno. Sprawą zajął się w końcu komornik.
Na nic zdało się nawet przejęcie klubu za symbolicznego funta przez kolejnego biznesmena Craiga Whyte'a. Też dlatego, że Whyte'owi bardziej niż na klubie zależało na własnych interesach.

Zadłużenie wciąż rosło, co w końcu doprowadziło do upadłości klubu. Pod nową nazwą - The Rangers Football Club Ltd. - wszystko trzeba było budować od początku, od czwartego poziomu rozgrywek.
Futbolowy kolos padł, ale wyciągnięcia wniosków zabrakło. Przed startem rozgrywek czwartej ligi udało się zebrać budżet na poziomie 20 mln funtów, a to okazało się zgubne. Rangersi co prawda w dwa lata awansowali o dwa szczeble, ale rozsądku nie było w tym za grosz. Trzecioligowa ekipa płaciła niemal na poziomie innego giganta Celticu, znów szalała z transferami i znów znalazła się na krawędzi.
Jeszcze kilka przejęć właścicielskich i w Glasgow wreszcie się opamiętano. Sytuacja ekonomiczna zaczęła się normować, ale pojawiły się schody na poziomie sportowym. Rangersi dwa sezony spędzili na zapleczu ekstraklasy, a i po awansie nie wrócili na dawne miejsce.

Obnażyła Europa, upokorzył Celtic

Pierwszy sezon po powrocie do elity (2016/17) to trzecie miejsce i kolosalna, bo ponad 30-punktowa strata do Celticu. Rok później było lepiej - kilkunastopunktowa strata do The Bhoys i wicemistrzostwo kraju. Gorzką pigułkę i tak trzeba było przełknąć, bo przyszła bolesna kompromitacja w eliminacjach Ligi Europy. Od Rangersów lepsi okazali się półamatorzy z Luksemburga. Co gorsza, przydarzyły się też bardzo bolesne porażki z Celtikiem (m.in. 0:5).
Nową jakość do szatni The Bhoys wniósł legendarny Steven Gerrard. Za ikoną Liverpoolu do Glasgow przybyli piłkarze z uznanymi nazwiskami - Kyle Lafferty, Jermain Defoe, a na stare śmieci wrócił bramkarz Allan McGregor.

Wygrane Old Firm Derby po prawie 2500 dniach

W rozgrywkach 2018/19 Rangersi sforsowali wreszcie bramy Ligi Europy i choć nie przebrnęli fazy grupowej, to znów stali się europejską marką pełną gębą. To co najważniejsze wydarzyło się jednak w samym Glasgow. Po niemal 2500 dniach The Gers wreszcie ograli w Old Firm Derby Celtic. Cały sezon zakończyli ze stratą tylko 11 punktów do odwiecznego rywala.
Jeśli ekipa Gerrarda marzy o stałym postępie, po raz kolejny musi zameldować się w Lidze Europy. W czwartek bez większych problemów odprawili duńskie Midtjylland (7:3 w dwumeczu). Ostatnią przeszkodą będzie Legia.
Dla wicemistrzów Polski będzie do powrót do Szkocji po pięciu latach. I odżyją bolesne wspomnienia, bo doskonale grający wtedy warszawianie rozbili Celtic 6:1, ale z Ligi Mistrzów wypisali się na własne życzenie. W rewanżowym spotkaniu zagrał nieuprawniony Bartosz Bereszyński, a to skutkowało wykluczeniem z rozgrywek.
Pierwszy mecz Legii z Rangersami w czwartek 22 sierpnia w Warszawie. Rewanż tydzień później.
Autor: pqv/TG / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama